[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.236  Owszem, nie powinieneś. Już byłem z Martą.Jakby o tym nie wiedziała! Od kiedy wróciłaś, nie mogę. Wtedy mogłeś. Iwona nie może sobie podarować odrobiny kąśliwości.Lek-kości.%7łeby nie było jej tak ciężko. Nie kpij.Znają.Więc będzie szczera. Po co mnie o to prosisz? Nie bój się, nie zniszczę twojego świetlanego małżeń-stwa. Nie chodzi o nas.Damy sobie radę.O nas.Czyli o niego i o nią, tamtą, Martę.O nas. Więc o co chodzi?  Iwona czuje chłód.Jest zmęczona. O ciebie.O mnie. Słucham? Chciałem cię przeprosić.237 Znowu! Ten ton! Mój Boże.Niech on już sobie idzie.Albo nie. Teraz dopiero mnie wkurzyłeś.Nie odgrywaj roli skruszonego małżonka.Jaumieram.Nie zasługuję na coś tak plugawego.Zrobiłeś to tak dobrze prawie dwa-dzieścia lat temu, że możesz sobie podarować powtórkę.Zraniła go.A zaraz go zrani jeszcze bardziej. Nie przyszedłem tu po to, żeby cię obrażać.Iwonko, ja.Iwona podnosi się na łokciu.Jej oczy ciemnieją.Teraz ją wkurzył. Nie masz prawa mnie oceniać ani rozgrzeszać. Iwonko, przyszedłem cię po prostu zobaczyć.Podziękować ci.Zawsze byłaśważna dla Marty.Dla nas.Ciężkie milczenie kładzie się na łóżku.Iwona mruży oczy.Za dużo światła? Prze-cież jest prawie ciemno.A potem nagle podpiera się, nie może tak rozmawiać, z dołudo góry.Musi go mieć przed oczyma.Nie będzie żartować.Nie. A nie pomyślałeś, że nie zgrzeszyłam, śpiąc z tobą?  Słowa nie powinny byćtak ostre, powinny być okrągłe. Wpadło ci do głowy, że mogłam kochać cię całymsercem i że ta noc była dla mnie.238  Kochałem już Martę. Tomasz mówi to z bólem. Jednak nie na tyle mocno, żeby móc się oprzeć moim wdziękom.Może i nie chciała być tak bardzo sarkastyczna, ale tak wyszło. Nie trywializuj, błagam.Teraz dopiero się zdenerwowała. Słyszysz, co mówię? Trudno ci to przyjąć do wiadomości? To takie niewygodne,prawda? I co teraz, Tomeczku? Nie wiem, co powiedzieć.Prawie go nie usłyszała.Prawie. Nic.Wynoś się.Tomek się podnosi, patrzy na nią, oczy ma takie jak kiedyś.Jak mogła nie zauważyćtego cholernego smutku? Wyjdzie bez słowa, bo co tu można powiedzieć? Nic.Iwona zaciska zęby.Ucisk przechodzi z gardła do brzucha.%7łeby tylko nie zaczęłoburczeć.Niepokój już wziął ją we władanie.On pójdzie.Już jest przy drzwiach.Plecyma nieco bardziej przygarbione niż wtedy, kiedy odchodził, dwadzieścia lat temu.Alesię odwraca, napotyka jej przestraszony wzrok, nie zdążyła nic z nim zrobić.Wraca,239 siada, przysuwa krzesło, za blisko.Iwona przymyka oczy i słucha głosu, który niegdyśkochała. Wiedziałem, że mnie kochałaś.I dlatego przyszedłem cię przeprosić.Bo ja ko-chałem Martę.To nie ty byłaś nieuczciwa, tylko ja.Ciąży mi to.Mogę nie mieć okazjiporozmawiać z tobą.Nie przerywaj mi, błagam.Może to trudniejsze, niż myślałem.Wiedziałem, że ty myślałaś, że czujesz, że mnie kochasz, ale.%7łałuję.I wtedy Iwona mu przerywa: Ty durniu! %7ładen facet nie ma na tyle uzwojonego mózgu, żeby po tylu latachżałować czegokolwiek.%7łe myślałam, że czuję? Ja nie myślałam, ja czułam! Tym bardziej mi przykro. Głos mu lekko drży. Dziękuję.Myślałeś, że to wystarczy?  Iwona uspokaja się. Chciałem po prostu to powiedzieć. No, to już powiedziałeś.Po co on siedzi? Już po wszystkim.To wcale nie było takie straszne. Iwona?240 Zmieszna ta pościel.Wcale nie jest twarzowa, a ona w tym świetle pewnie wyglądajak trup.Ale pasuje do dywanika przed łóżkiem.Takie bazgroły.Esy-floresy.Iwonapodnosi głowę. Tak? Naprawdę przepraszam.I naprawdę chciałem ci podziękować.Za wszystko, za tewszystkie lata.Za pomoc.Nawet za tę hiszpańską muchę.Chciałem cię tylko zobaczyć. No to zobaczyłeś. Jej głos sztywnieje wbrew czemuś miękkiemu w środkubrzucha. Tak.Trzymaj się.Wyjdzie.Już teraz wyjdzie.Więc: Trzymaj się. Tak.I wtedy to miękkie ze środka wydostaje się.Brzmi rozpaczliwie. Dlaczego? Dlaczego nie ja? Dlaczego ona?O Boże, dlaczego o to zapytała? Iwona zamyka oczy.Nie, niech nie odpowiada.Aleon odpowiada.241  Bo ją kocham.Teraz decyzja należy do niej. Dziękuję ci  mówi cicho. Nie rozumiem.On patrzy na nią i nie rozumie.Co tu jest do rozumienia? Dziękuję ci.bo mogłeś powiedzieć tyle innych nieprawdziwych rzeczy.Więcdziękuję ci, choć nie było mi łatwo.Tomek i te jego spojrzenia.Takie jak dwadzieścia lat temu.Teraz pójdzie. Możesz zostać jeszcze chwilę?  Iwona chce go zatrzymać. Z przyjemnością. Tomasz uśmiecha się nieśmiało. Jeśli to nie sprawi ciprzykrości. Z przyjemnością nie sprawi mi to przykrości. Iwona podnosi rękę do włosów.Ma odrosty, włosy straciły blask, wiąże je z tyłu, mniej widać, w jakim są stanie.Fatalnie wyglądam, prawda? Nieprawda. I tak wygląda, jakby to, co mówił, mówił szczerze. Iwonka? No?242  To dla mnie ważne spotkanie.Cieszę się, że w końcu możemy tak pogadać. Jak? Od serca.Od serca? To przecież nie jest od serca, co on sobie myśli.Nic nie zrozumiał? Iwonaznowu czuje ciężar w brzuchu, taki zły ciężar, ciężar, który już przeszkadza.Co właści-wie ma do stracenia? Nic.Teraz.Powie mu.Niech go zaboli, tak jak ją bolało. Od serca? Wiesz, że wyjechałam przez ciebie? Przeze mnie?On jest naprawdę zdziwiony. Tak.I kiedy, kiedy rano.no wiesz. Pamiętam aż za dobrze. Więc przez ciebie.Dopiero potem okazało się, że jestem  Iwona robi prze-rwę, nabiera powietrza w płuca, podejmuje jeszcze raz decyzję .że jestem w cią-ży. Patrzy na Tomasza, ale Tomasz już na nią nie patrzy. Tomek? Czy ty mniesłyszysz? Tak.243  Byłam w ciąży.Z tobą. Już nie można się wycofać. Ze mną?W głosie Tomka nie ma zdziwienia, jest tylko niedowierzanie. Z tobą  potwierdza mocnym głosem Iwona. Iwonka.proszę cię.Po co?Głos ma łagodny, napominający. Nie żałujesz?  Iwona czeka, aż on.no właśnie, co on? Nie wiem.Nie wierzę.Powiedziałabyś mi. Miałam przefaksować ci moją ciążę? Daj spokój.Jest smutny.Więc Iwona podejmuje ostatnią próbę. Jak możesz. Słuchaj. Tomek przerywa jej gwałtownie. To było niepotrzebne, to byłoniepotrzebne.My nie mamy dzieci.Jakby nie wiedziała!244  Przecież wiem! I to nie mogła być jej decyzja! Czy to była twoja decyzja, czy toty zmusiłeś Martę. Do niczego nigdy jej nie zmuszałem. Ale nie macie dzieci!  Iwona chce teraz wiedzieć wszystko. Marta mi napi-sała, że podjęliście taką decyzję!W oczach Tomka znowu to naiwne zdumienie. Tak ci napisała? Boże, czy ty mnie w ogóle słuchasz? Nic nie zrobi na tobie wrażenia? Czy mamwspółczuć Marcie, zamiast jej zazdrościć?Milczy.Tomek milczy.A potem przerywa milczenie, ale nie tak, jakby ona tegochciała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl