[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proponuję Uli, żeby wymoczyła tego kotka w fasoli.Droga Redakcjo,co się robi domowym sposobem ze sfilcowanymi swetrami?Droga Pani,proszę na noc namoczyć w wodzie fasolę, rano włożyć do miski z wodą po fasoli sweter, potrzech godzinach wypłukać w ciepłej wodzie, strzepnąć, rozłożyć itd.Ula nie chce moczyć kota i suszyć go w stanie rozłożonym.A to jedyny sposób, który znam.Potem sobie przypominamy, że przecież ostatecznie Mańka jest weterynarzem.Dzwonimy.Mańka rozkosznie mówi, że persy są pokołtunione, jak ich się nie czesze, i żeby jutro Ulaprzyjechała na golenie.%7łe przecież skąd ona mogła wiedzieć, jak ten kot pers wygląda, skorogo nawet nie widziała, tylko koleżance podała adres Uli, bo wie, że Ula ma dobre serce.Ula jest przerażona.Zawsze twierdziła, że tylko idioci trzymają więcej niż jednego kota.Potem jednak łaskawie rzuca na mnie okiem i stwierdza, że nigdy w życiu tak dobrze niewyglądałam. Mam nadzieję, że się nie zakochałaś  mówi i śmieje się.Ula uważa, że po doświadczeniach z tym od Joli, którego niespecjalnie lubiła, powinnamodpocząć i zobaczyć, co się dzieje na świecie, zanim znów w coś popadnę.Oczywiście, że się nie zakochałam! Ale nie mówię o Hirku.Mam nadzieję, że go wkrótcepozna.Na noc wkładam dres, ale już nie nakrywam kołdry i śpiwora kocem.Idzie wiosna! Zresztądwa koty grzeją bardziej niż jeden.Dwa razy bardziej.Mietek śpi na mojej głowie, Zaraz wtulasię w Borysa, który śpi na łóżku.To strasznie niehigieniczne.***Znowu zdarzyło się dużo rzeczy.Wczoraj nowy kot Uli otrzymał niechcący imię.To jestdostojny kot, choć po goleniu też składał się głównie z kołtuna i strachu.Mańka wycięła prawiecałe futro z trzech nóg (tylnych i jednej przedniej) i brzucha.Kot pod spodem był różowawy jakmięso z kaczki.Niemniej ogon, łeb i jedna przednia łapa prezentowały się dumnie.Jacek patrzyłna razie z wyższością na pałętające się po jego terenie stworzenie podobne do częściowo ubra-nego w futro szczura.Po kąpieli okazało się, że reszta koto-szczuro-kaczki jest srebrzystoszara.Ula wyczesała głowę, nogę i ogon persa i wszyscy zaczęli się zastanawiać, jakie imię pasowałobydo tego stworzenia.Minęło parę dni, na różowym ciałku pojawiała się zapowiedz sierści,a bezimienny kot już nie reagował na wszystkich krótkim prych, prych.64 Mleko przynosi Uli co drugi dzień pani od jajek.To jest sympatyczna pani, która ma ostatniąwe wsi krowę.W dniu, kiedy kot pers dostał imię, pani Stasia wołała przed bramą na Ulę, że otomleko, mleko! Ula z kotem na rękach wyszła do furtki w marcowym słońcu.Kot błyszczał,owłosiona łapa zwisała luzno z dłoni Uli, puszysty ogon lekko kiwał się w takt jej kroków,a bystre, czarne, okrągłe oczy patrzyły prosto na panią Stasię. Ojej, pani Ulu.Ojej, jaki piękny kotek!  krzyknęła pani Stasia i podała przez sztachetybutelkę po coli wypełnioną prawdziwym krowim mlekiem.Ula odstawiła kota na ziemię i wyciągnęła rękę.Kot wyprężył różowy grzbiecik i trzemagołymi łapkami oraz jedną owłosioną zadreptał koło łydek Uli. Ojej, pani Ulu, ojej  jęknęła zdjęta nagłym obrzydzeniem pani Stasia.W ten oto prosty sposób kot dostał imię na własność.Ale to nie wszystko.Przybył następny kotek do Uli.Tego trzeciego położył na podołku Ulijej mąż i powiedział: Zobacz, on patrzy tak, jakby krzyczał: ratunku!Ratunek jest cały bialutki jak kwiat wiśni.Od tego czasu nie słyszałam, żeby Ula twierdziła,że tylko idioci mają więcej niż dwa koty.Dzwonił Hirek sześć razy, że tęskni.***Zaraz zrobił kupę koło kominka.Wstaję rano i wchodzę do pokoju Tosi.O mało się nie przewracam.Jedna ściana pomalow-ana na niebiesko, druga na zielono.Od belek w suficie wiszą na żyłkach rybki.Nad łóżkiemTosi plakat  Nirvany z żałobnym czarnym napisem.W środku napisu brzydkie słowo.Budzę Tosię i każę jej natychmiast sprzątnąć kupę Zaraza. Zaraz  mówi Tosia.Zaraz wskakuje na łóżko i pakuje jej łapę do oka.Tosia się zrywa. Oddam kota, jeśli nie będziesz po nim sprzątać.Na temat pokoju porozmawiamy pózniej.Musisz to zlikwidować.No i doczekałam się.A mówiła mi Ula, żeby nigdy dwóch rzeczy naraz nie załatwiać! To jest mój pokój!  krzyczy Tosia. Powiedziałaś, że mogę w nim mieć tak, jakchcę! A kupa jest na pewno Mietka! A Mietek jest twoją kotką! Nie dotrzymujesz słowa! Idę doszkoły i nie mogę być zdenerwowana! Wystarczająco mnie tam denerwują!Sprzątam kupę.Mam to szczęście, że nie idę do szkoły.Jadę do redakcji po listy.***Czy to możliwe, żeby się zakochać w tym wieku w jakimś nieznajomym, lekko siwiejącymmężczyznie? Czy ta kobieta, która od niego odeszła, nie miała oczu? Dlaczego baby nie doce-niają tego, co jest tuż-tuż? Niektóre oczywiście?65 ***Jadę do pracy.Ciekawa jestem, czy Niebieski napisał.Po moim ostatnim liście nie powinienjuż więcej siąść do komputera.Jest!Droga Pani,otóż to! Odsłoniła się pani! Bardzo jasno widzę, że boi się pani jakichkolwiek uczuć wobecmężczyzn, poza oczywiście uczuciem pewnej złości, którą są przesycone listy od pani.Ciekawjestem, dlaczego zdradzonym kobietom odpowiada pani w tak właściwy, miły, sympatycznysposób, a dla mężczyzn w tej samej sytuacji ma pani tylko wyuczone kazanie, zgole w swej treściniemile& Polecam literaturę, która może lekko poprawić pani charakter, choć nie sądzę, żebyto było możliwe.I tu, idiota, spis książek mi przesyła.Co do pani kąśliwych uwag o czytaniu książek przez mężczyzn chcę zapytać, czy wie pani, ilepar blizniaków wychowała Ania z Zielonego Wzgórza, zanim trafiła do Maryli? Ha!A teraz gwoli drobnego sprostowania.Pisze pani o przeniesieniu, mając na myśli terminprojekcja.Proszę zajrzeć do słownika terminów psychologicznych, zanim następnym razem za-bierze się pani do pouczania ludzi inteligentnych, wykształconych i błyskotliwych.PS.Czy pani jest brunetką, czy blondynką?A co cię to obchodzi.Niebieski? Widać, że jesteś niezrealizowany.Rozejrzyj się wokół.Niebieski! Jest piękna wiosna, może jeszcze nie jest tak rozkosznie ciepło jak na Cyprze, alebędzie.Niebieski, będzie! Na pewno ci się tym razem powiedzie w życiu, spotkasz kobietę,którą będziesz kochał, a nie zaniedbywał.Nie trać nadziei!***Podlewam ogródek.Po raz pierwszy w tym roku.Wyjrzało słońce i prawie jest ciepło.Lałamtę wodę na ulubione przyszłe marcinki, a tu nagle spod nich jak nie wyskoczy ropucha! Ojej, ropucha!  krzyknęłam, nie zważając na sąsiadów siedzących nieopodal oraz Grześ-ka, którego zawsze miałam za przyjaciela.Do tego momentu. Bujaj się, to nie ropucha, to lusterko!  odkrzyknął głos męski.I śmiech tubalny orazrównież damski poniósł się przez marcinki, trawę, zieleniejące brzozy.A ja się zagotowałam w milczeniu z tą wodą w ręku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl