[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeci wieloryb zÅ‚apaÅ‚ Dominatora.I ten nie popeÅ‚niÅ‚ bÅ‚Ä™du.PodniósÅ‚ go ku Pupilce i jej eskorcie.Bogowie! Z jakÄ… zaÂciekÅ‚oÅ›ciÄ… walczyÅ‚.Wola życia tego czÅ‚owieka byÅ‚a wprost przerażajÄ…ca.Za naszymi plecami rozlegÅ‚y siÄ™ wrzaski ludzi i szczÄ™k broni.Strażnicy nie byli zaskoczeni, jak ja.Dzielnie utrzymywali swoje pozycje.Schwytani wspierali ich z powietrza, wywoÅ‚ujÄ…c burzÄ™ Å›miercionoÅ›nych czarów.Pies Zabójca Ropuch znajÂdowaÅ‚ siÄ™ w centrum ich uwagi.Elmo, Porucznik i Milczek dopadli Dominatora w momenÂcie, gdy wieloryb go upuÅ›ciÅ‚.PrzypominaÅ‚o to polowanie na tygrysa.OdrzuciÅ‚ Elmo na trzydzieÅ›ci stóp.UsÅ‚yszaÅ‚em trzask, gdy zÅ‚amaÅ‚ Porucznikowi krÄ™gosÅ‚up.Milczek zdążyÅ‚ odskoÂczyć.PosÅ‚aÅ‚em Dominatorowi nastÄ™pnÄ… strzaÅ‚Ä™.ZachwiaÅ‚ siÄ™, lecz nie upadÅ‚.OszoÅ‚omiony ruszyÅ‚ w naszÄ… stronÄ™.W poÅ‚owie drogi natknÄ…Å‚ siÄ™ na Tropiciela, który odÅ‚ożyÅ‚ na bok Syna Drzewa, chwyciÅ‚ mężczyznÄ™ i zaczÄ…Å‚ siÄ™ z nim siÅ‚ować.Obaj wrzeszczeli, jak torturowane dusze.ChciaÅ‚em pobiec i opatrzyć Elmo i Porucznika, lecz Pani gestem nakazaÅ‚a mi pozostać na miejscu.Przez caÅ‚y czas rozglÄ…daÅ‚a siÄ™ uważnie.OczekiwaÅ‚a czegoÅ› wiÄ™cej.Potężny huk wstrzÄ…snÄ…Å‚ ziemiÄ….Przez niebo przetoczyÅ‚a siÄ™ ognista kula.Smok, ryczÄ…c, wiÅ‚ siÄ™ jak zraniony robak.Bomanz znikÅ‚, a Kulawca zauważyÅ‚em, dopiero gdy znalazÅ‚ siÄ™ nade mnÄ….PrzeraziÅ‚ mnie tak, że omal nie opróżniÅ‚em swoich wnÄ™trznoÅ›ci.ByÅ‚ bez maski, a wyraz jego zniszczonej twarzy zdradzaÅ‚ zÅ‚e zamiary.Najwyraźniej zamierzaÅ‚ wyrównać ze mnÄ… rachunki.Nogi miaÅ‚em jak z waty.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ zÅ‚oÅ›liwie i pokazaÅ‚ mi strzaÅ‚Ä™ podobnÄ… do mojej, po czym odleciaÅ‚.W koÅ„cu dotarÅ‚o do mnie, co zamierzaÅ‚.- Credence! - zawoÅ‚aÅ‚.- Ta strzaÅ‚a jest kompletna.Nazywam ciÄ™ twoim imieniem! - I strzeliÅ‚.ZrobiÅ‚em to w tym samym momencie.A niech mnie! Å»e też nie potrafiÄ™ szybciej napinać Å‚uku.Moja strzaÅ‚a trafiÅ‚a w jego czarne serce i powaliÅ‚a go, lecz za późno.Za późno.Pani krzyknęła.Strach zmieniÅ‚ siÄ™ w niepohamowanÄ… zÅ‚ość.RzuciÅ‚em siÄ™ na Kulawca, zastÄ™pujÄ…c Å‚uk mieczem.Nie raczyÅ‚ odpowiedzieć na mój atak.Po prostu podparÅ‚ siÄ™ na Å‚okciu i popatrzyÅ‚ na PaniÄ….NaprawdÄ™ wpadÅ‚em w szaÅ‚.Przypuszczam, że w takiej sytuacji każdemu może siÄ™ to zdarzyć.Ale ja od lat byÅ‚em żoÅ‚nierzem i dawno temu nauczyÅ‚em siÄ™, że nie można, zaÂchowujÄ…c siÄ™ w ten sposób, dÅ‚ugo pozostać przy życiu.Kulawiec znajdowaÅ‚ siÄ™ w zasiÄ™gu pola, a to znaczyÅ‚o, że byÅ‚ bezbronny i ledwie żywy.ZapÅ‚aciÅ‚em mu za wszystkie lata strachu.Pierwszym uderzeniem do poÅ‚owy odrÄ…baÅ‚em mu gÅ‚owÄ™ i nie przerwaÅ‚em, dopóki nie doprowadziÅ‚em sprawy do koÅ„ca.NastÄ™pnie rozrzuciÅ‚em jego szczÄ…tki.SzaleÅ„stwo powoli ustÄ™powaÅ‚o i powracaÅ‚ rozsÄ…dek.PobiegÅ‚em sprawdzić, co siÄ™ staÅ‚o Pani.PrzyklÄ™kÅ‚a na jednym kolanie i próbowaÅ‚a wyciÄ…gnąć strzaÅ‚Ä™ Kulawca.PowstrzymaÅ‚em jÄ….- Nie.Pozwól, że ja to zrobiÄ™.Później.Tym razem byÅ‚em mniej zdziwiony, że nazwanie jej prawÂdziwym imieniem nie podziaÅ‚aÅ‚o.PrzekonaÅ‚em siÄ™, że nic nie może jej rozbroić.Do diabÅ‚a! Ona powinna już nie żyć!Ciarki przeszÅ‚y mi po plecach.Atak Schwytanych na ludzi lasu poskutkowaÅ‚.Rzucili siÄ™ do ucieczki, pozostawiajÄ…c Psa ZabójcÄ™ Ropuch osaczonego przez czary.- Wesprzyj siÄ™ na mnie - powiedziaÅ‚em do Pani.- JesÂteÅ›my górÄ….Możemy tego dokonać.- Nie wiem, czy sam w to wierzyÅ‚em, ale wÅ‚aÅ›nie to Pani potrzebowaÅ‚a usÅ‚yszeć.Tropiciel i Dominator kontynuowali zmagania, krzyczÄ…c i przeklinajÄ…c.Milczek krążyÅ‚ wokół nich z włóczniÄ… o szerokim ostrzu.Gdy tylko nadarzaÅ‚a siÄ™ okazja, ciÄ…Å‚ niÄ… naszego wielkiego wroga.Nic nie mogÅ‚o trwać wiecznie.Pupilka patrzyÅ‚a, stojÄ…c w pobliżu, lecz nie wchodzÄ…c Dominatorowi w drogÄ™.CofnÄ…Å‚em siÄ™ do zwÅ‚ok Kulawca i wyjÄ…Å‚em strzaÅ‚Ä™, którÄ… ugodziÅ‚em go w serce.SpojrzaÅ‚ na mnie.W jego mózgu wciąż tliÅ‚o siÄ™ życie.KopnÄ…Å‚em jego gÅ‚owÄ™ do krateru, z którego wypeÅ‚znÄ…Å‚ smok.Bestia zaprzestaÅ‚a walki.Wciąż nie byÅ‚o ani Å›ladu Bomanza.WÅ‚aÅ›ciwie nigdy nie rzucaÅ‚ siÄ™ w oczy.SpotkaÅ‚o go to, czego siÄ™ obawiaÅ‚ - druga próba.I zabiÅ‚ potwora.Nie sÄ…dzÄ™, by Bomanz byÅ‚ ograniczony, mimo iż chodziÅ‚ ze spuszczonÄ… gÅ‚owÄ….MyÅ›lÄ™, że Dominator spodziewaÅ‚ siÄ™, iż smok zaabsorbuje PupilkÄ™ i PaniÄ…, żeby miaÅ‚ czas na wydoÂstanie siÄ™ poza zasiÄ™g pola.Bomanz przewidziaÅ‚ to i podjÄ…Å‚ walkÄ™ z takÄ… samÄ… rozpaczÄ… i poÅ›wiÄ™ceniem, jak Pani stawiÅ‚a czoÅ‚a swemu przeznaczeniu.WróciÅ‚em do niej.Drżącymi rÄ™kami zdjÄ…Å‚em z niej zbrojÄ™.Å»aÅ‚owaÅ‚em, że nie mam przy sobie worka z lekami i Å›rodkami opatrunkowymi.MusiaÅ‚ wystarczyć mi nóż.PoÅ‚ożyÅ‚em jÄ… na plecach i zabraÅ‚em siÄ™ do wyciÄ…gania grotu.Za ból, który jej zadaÅ‚em, obdarzyÅ‚a mnie wdziÄ™cznym uÅ›miechem.Tropiciela i Dominatora otoczyÅ‚ tuzin uzbrojonych mężczyzn.Niektórym wydawaÅ‚o siÄ™ obojÄ™tne, kogo trafiajÄ….RanÄ™ Pani opatrzyÅ‚em kawaÅ‚kiem materiaÅ‚u z jej wÅ‚asnego ubrania.- Zmienimy go, gdy tylko bÄ™dziemy mogli.Tubylcy uciekli, a Pies Zabójca Ropuch powlókÅ‚ siÄ™ ku górzystej krainie.ZostaÅ‚o mu tyle mocy, co jego szefowi.Strażnicy spieszyli ku nam, niosÄ…c drewno na pogrzebowy stos dla starego potÄ™pieÅ„ca.58.KONIEC GRYPotem zobaczyÅ‚em Kruka.- PrzeklÄ™ty gÅ‚upiec.KulejÄ…c, wspieraÅ‚ siÄ™ na PudeÅ‚ku.MiaÅ‚ ponurÄ… twarz i niósÅ‚ obnażony miecz.WróżyÅ‚o to pewne kÅ‚opoty.Wcale nie byÅ‚ taki sÅ‚aby, jakiego udawaÅ‚.Nie trzeba byÅ‚o być geniuszem, by domyÅ›lić siÄ™, co zamierzaÅ‚.WidziaÅ‚ wszystko jednostronnie i chciaÅ‚ przysÅ‚użyć siÄ™ Pupilce, zabijajÄ…c jej najwiÄ™kszego wroga.Ciarki przeszÅ‚y mi po plecach, lecz tym razem nie ze strachu.PostanowiÅ‚em, że jeÅ›li nikt nic nie zrobi, to stanÄ™ poÅ›rodku.ZdawaÅ‚em sobie sprawÄ™, że jakiego nie dokonaÅ‚bym wyboru, nikogo nie uszczęśliwiÄ™.PróbowaÅ‚em odwrócić swojÄ… uwagÄ™, poprawiajÄ…c ubranie Pani.Nagle padÅ‚y na nas dwa cienie.SpojrzaÅ‚em w zimne oczy Milczka i bardziej współczujÄ…cÄ… twarz Pupilki.Milczek dysÂkretnie spojrzaÅ‚ na Kruka.On też staÅ‚ poÅ›rodku.Pani chwyciÅ‚a mnie za ramiÄ™.- PodnieÅ› mnie - szepnęła.SpeÅ‚niÅ‚em jej proÅ›bÄ™.ByÅ‚a tak sÅ‚aba, że musiaÅ‚em jÄ… podeÂprzeć.- Jeszcze nie - powiedziaÅ‚a do Pupilki, jakby mogÅ‚a jÄ… usÅ‚yszeć.- Jeszcze z nim nie skoÅ„czyliÅ›my.Pozbawili Dominatora nogi i ramienia, po czym wrzucili je na stos.Tropiciel przytrzymaÅ‚ go tak, że mogli odciąć mu gÅ‚owÄ™, na którÄ… już czekali Jednooki i Goblin.Strażnicy posadzili Syna Drzewa.Wieloryby i manty krążyÅ‚y nad nami, a reszta, wraz ze Schwytanymi, Å›cigaÅ‚a Psa ZabójcÄ™ Ropuch.Kruk zbliżaÅ‚ siÄ™, a ja nadal nie wiedziaÅ‚em, po czyjej stanąć stronie.Ten sukinsyn Dominator byÅ‚ mocny.ZabiÅ‚ tuzin ludzi, zanim go poćwiartowali.I nawet wtedy nie byÅ‚ martwy.Jego gÅ‚owa żyÅ‚a, podobnie jak Kulawca.NadeszÅ‚a kolej naszych czarowników.Goblin chwyciÅ‚ gÅ‚owÄ™ Dominatora, usiadÅ‚ i ujÄ…Å‚ jÄ… mocno miÄ™dzy kolana, a Jednooki wbiÅ‚ w jego czoÅ‚o szeÅ›ciocalowy, srebrny gwóźdź.Usta DomiÂnatora zaczęły wymawiać przekleÅ„stwo.Wreszcie gwóźdź zagÅ‚Ä™biÅ‚ siÄ™ w mózg i uwiÄ™ziÅ‚ jego duszÄ™.Wrzucili gÅ‚owÄ™ do ognia, a kiedy spÅ‚onęła, wyjÄ™li z niej gwóźdź i wbili w pieÅ„ Syna Drzewa.ZawierajÄ…c jednÄ… ciemnÄ… duszÄ™, miaÅ‚o przetrwać miliony lat.Strażnicy przynieÅ›li szczÄ…tki Kulawca i także wrzucili je w cieÅ„.Nie znaleźli jednak jego gÅ‚owy, spoczywajÄ…cej w kraÂterze, z którego wyczoÅ‚gaÅ‚ siÄ™ smok.Goblin i Jednooki zapalili pochodnie.OgieÅ„ buchnÄ…Å‚, jakby pragnÄ…Å‚ dopeÅ‚nić swojÄ… misjÄ™.StrzaÅ‚a Kulawca ugodziÅ‚a PaniÄ… cztery cale od serca, miÄ™dzy lewÄ… piersiÄ… a obojczykiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]