[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A co by siÄ™ staÅ‚o - zmarszczyÅ‚ brew Butler - gdyby ludzie.to znaczy my.gdybyÅ›my siÄ™ obudzili?- A tak.Åšwietne pytanie.Istota rzeczy.Chodzi o to, że to niemożliwe.Na tym polega zatrzymanie czasu.Stan Å›wiadomoÅ›ci, jaki mamy na jego poczÄ…tku, zostaje zachowany podczas jego trwania, wiÄ™c nie możemy ani siÄ™ obudzić, ani zasnąć.Zapewne w ciÄ…gu ostatnich kilku godzin zauważyÅ‚eÅ› rosnÄ…ce zmÄ™czenie, jednak twój umysÅ‚ nie pozwalaÅ‚ ci na sen.SÅ‚użący powoli pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….Zagadka, choć w okrężny sposób, zaczynaÅ‚a siÄ™ wyjaÅ›niać.- WymyÅ›liÅ‚em wiÄ™c, że jedynym sposobem ucieczki z pola czasowego jest zwykÅ‚e zaÅ›niÄ™cie, gdyż jedynie nasza Å›wiadomość trzymaÅ‚a nas w niewoli.- Bardzo dużo zaryzykowaÅ‚eÅ› dla teorii, Artemisie.- Nie byÅ‚a to tylko teoria.MiaÅ‚em królika doÅ›wiadÂczalnego.- Kogo? Ach, Angelina.- Tak.Mama.Odurzona narkotykami egzystowaÅ‚a zgodnie z naturalnym biegiem czasu, nieniepokojona przez pole czasowe.Gdyby eksperyment przebiegÅ‚ inaÂczej, po prostu poddaÅ‚bym siÄ™ SKRZATowi i pozwoliÅ‚ na zatarcie pamiÄ™ci.Butler parsknÄ…Å‚.Szczerze wÄ…tpiÅ‚ w sÅ‚owa pracoÂdawcy.- A zatem, skoro nie mogliÅ›my samodzielnie zasnąć, zwyczajnie podaÅ‚em wszystkim tabletki nasenÂne mamy.- ZostawiÅ‚eÅ› to na ostatniÄ… chwilÄ™.Jeszcze kilka minut.- To prawda - przytaknÄ…Å‚ chÅ‚opiec.- Pod koniec sytuacja byÅ‚a trochÄ™ napiÄ™ta.Ale musiaÅ‚em blefować, żeby oszukać SKRZAT.UmilkÅ‚, aby dać Butlerowi czas na przemyÅ›lenie tego, co usÅ‚yszaÅ‚.- WiÄ™c jak, wybaczysz mi?Butler westchnÄ…Å‚.Julia na kanapie chrapaÅ‚a niczym pijany marynarz.W koÅ„cu twarz sÅ‚użącego rozjaÅ›niÅ‚ uÅ›miech.- Tak, Artemisie.Wybaczani ci wszystko.Ale jeszcze jedno.- Tak?- Nigdy wiÄ™cej.Wróżki sÄ… zbyt.ludzkie.- Masz racjÄ™ - rzekÅ‚ Artemis, a zmarszczki wokół jego oczu pogÅ‚Ä™biÅ‚y siÄ™.- Nigdy wiÄ™cej.W przyszÅ‚oÅ›ci ograniczymy siÄ™ do bardziej gustownych przedsiÄ™Âwzięć.Nie obiecujÄ™ jednak, że bÄ™dÄ… legalne.Butler skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….To musiaÅ‚o mu wystarczyć.- A teraz, mÅ‚ody panie, czy nie powinniÅ›my zajrzeć do twojej mamy?O ile to możliwe, Artemis pobladÅ‚ jeszcze bardziej.A jeÅ›li pani kapitan wycofaÅ‚a siÄ™ z przyrzeczenia? Z pewnoÅ›ciÄ… miaÅ‚aby do tego prawo.- Tak, chyba tak.Niech Julia odpoczywa.ZasÅ‚użyÅ‚a na to.SpojrzaÅ‚ do góry, w studniÄ™ schodów.Zbyt wiele oczekiwaÅ‚, ufajÄ…c wróżce.W koÅ„cu uwiÄ™ziÅ‚ jÄ… i przetrzyÂmywaÅ‚ wbrew jej woli.W cichoÅ›ci ducha czyniÅ‚ sobie wyrzuty.Rozstać siÄ™ z tyloma milionami dla niepewnej obietnicy! Co za Å‚atwowierność!I wówczas na poddaszu otworzyÅ‚y siÄ™ drzwi.Butler natychmiast wyciÄ…gnÄ…Å‚ broÅ„.- Artemisie, kryj siÄ™.KtoÅ› wtargnÄ…Å‚ do domu.- Nie, Butler - machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… chÅ‚opiec.- Nie sÄ…dzÄ™.Serce waliÅ‚o mu w piersi, krew huczaÅ‚a w uszach.Czy to możliwe? Czy możliwe? Na schodach pojawiÅ‚a siÄ™ jakaÅ› postać podobna do zjawy, ubrana w pÅ‚aszcz kÄ…pielowy, z mokrymi wÅ‚osami.- Arty? - zawoÅ‚aÅ‚a.- Arty, jesteÅ› tam?Artemis chciaÅ‚ odpowiedzieć, pobiec ku niej po wielkich schodach, wyciÄ…gajÄ…c ramiona do uÅ›cisku.Ale nie mógÅ‚.Funkcje mózgowe odmówiÅ‚y mu posÅ‚uÂszeÅ„stwa.Angelina Fowl schodziÅ‚a coraz niżej, dÅ‚oniÄ… muskaÂjÄ…c porÄ™cz.Artemis zdążyÅ‚ zapomnieć, ile wdziÄ™ku ma jego matka.Jej bose stopy migaÅ‚y na pokrytych dywaÂnem stopniach.Wreszcie stanęła przed nimi.- DzieÅ„ dobry, kochanie - powiedziaÅ‚a pogodnie, jakby to byÅ‚ zwykÅ‚y poranek.- M.mamo - wymamrotaÅ‚ Artemis.- No chodź, przytul mnie.Artemis zbliżyÅ‚ siÄ™ do matki.Jej uÅ›cisk byÅ‚ mocny i ciepÅ‚y.OwionÄ…Å‚ go zapach perfum.NagÅ‚e poczuÅ‚ siÄ™ jak maÅ‚y chÅ‚opiec - którym przecież byÅ‚.- Przepraszam ciÄ™, Arty - szepnęła mu do ucha.- Za co?- Za wszystko.Za ostatnich parÄ™ miesiÄ™cy.Nie byÂÅ‚am sobÄ….Ale teraz wszystko siÄ™ zmieni.Pora przestać żyć przeszÅ‚oÅ›ciÄ….Artemis poczuÅ‚ Å‚zÄ™ na policzku.Nie wiedziaÅ‚, które z nich plÄ…cze.- I w dodatku nie mam dla ciebie prezentu.- Prezentu? - zdziwiÅ‚ siÄ™ Artemis.- OczywiÅ›cie - powiedziaÅ‚a matka, obracajÄ…c go wkoÅ‚o.- Nie wiesz, jaki dziÅ› dzieÅ„?- DzieÅ„?- Gwiazdka, niemÄ…dry chÅ‚opcze! Pierwszy dzieÅ„ ÅšwiÄ…t Bożego Narodzenia! Wedle tradycji ludzie dajÄ… sobie prezenty!Tak, pomyÅ›laÅ‚ Artemis.Tradycja.San D'Klass.- Spójrz tylko na ten dom.Ponury niczym groboÂwiec.Butler?SÅ‚użący poÅ›piesznie schowaÅ‚ sig sauera do kieszeni.- Tak, proszÄ™ pani?- ZadzwoÅ„ do Tomasza Browna.Platynowa karta.Otwórz mi nowy rachunek.I powiedz HelenÄ™, że chcÄ™ Å›wiÄ…teczny masaż i makijaż.PeÅ‚ny zestaw.- Tak jest, proszÄ™ pani.PeÅ‚ny zestaw.- Aha, obudź JuliÄ™.ChcÄ™, żeby przeniesiono moje rzeczy do głównej sypialni.Za dużo kurzu na tym podÂdaszu.- Tak jest, proszÄ™ pani.W tej chwili.Angelina Fowl wzięła syna pod rÄ™kÄ™.- A teraz, Arty, musisz mi wszystko opowiedzieć.Przede wszystkim, co siÄ™ tu dziaÅ‚o?- Remont- odparÅ‚ Artemis.- Stare wejÅ›cie strasznie zawilgÅ‚o.Angelina zmarszczyÅ‚a brew, nieprzekonana.- Rozumiem.A co w szkole? PostanowiÅ‚eÅ› już, co chcesz robić?W czasie, gdy usta Artemisa odpowiadaÅ‚y na te przyÂziemne pytania, jego umysÅ‚ przeżywaÅ‚ istnÄ… burzÄ™.Znów byÅ‚ maÅ‚ym chÅ‚opcem.PojÄ…Å‚, iż od tej chwili jego życie ulegnie caÅ‚kowitej odmianie.Jego plany muszÄ… być znacznie bardziej misterne, jeÅ›li majÄ… umknąć matÂczynej uwadze.Ale niczego nie żaÅ‚owaÅ‚.Angelina Fowl myliÅ‚a siÄ™.Jednak dala mu prezent na GwiazdkÄ™.epilogTeraz, kiedy przejrzeliÅ›cie już akta sprawy, zdajecie sobie zapewne sprawÄ™, jak niebezpiecznym osobniÂkiem jest ten Fowl.Niektórzy z nas sÄ… skÅ‚onni postrzegać Artemisa w romantycznym Å›wietle i przypisywać mu zalety, jakich nie posiada.Ale fakt, że wykorzystaÅ‚ życzenie, aby przywrócić zdrowie matce, nie Å›wiadczy bynajÂmniej o gÅ‚Ä™bi uczuć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]