[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ pan Weller starszy nalegał na to, by oberża została niezwłocznie sprzedana, więcz banku poszli wszyscy na giełdę, po krótkiej zaś chwili Wilkins Flasher Esq.wrócił z cze-kiem na firmę Smyth, Payne i Smyth na pięćset trzydzieści funtów szterlingów, jako częśćrenty przekazanej przez panią Wellerwą mężowi.Dwieście funtów Sama zostało przepisanena jego imię.Wilkins Flasher Esq., otrzymawszy komisowe, niedbale włożył pieniądze dokieszeni i poszedł z powrotem do biura.Zrazu pan Weller uparł się, by wypłacono mu wszystko w suwerenach.Ale gdy arbitrowie wyjaśnili mu, że w takim razie musiałby kupić mały worek, by miał wczym zanieść pieniądze do domu, zgodził się przyjąć sumę w banknotach pięciofuntowych. Mój syn  powiedział pan Weller, gdy wyszli z banku  mój syn i ja mamy dzisiaj popołudniu ważny interes do załatwienia, chciałbym więc zakończyć nasze rachunki.Możewstąpimy gdzieś, gdzie nam nie będą przeszkadzać.Znaleziono zaciszny pokoik, wysłuchano sprawozdania pana Pella, wyrażono swoją o nimopinię.Sam sprawdzał rachunki, niektóre pozycje zostały zakwestionowane przez arbitrów.Ale pomimo zapewnień pana Pella, że są zbyt bezwzględni wobec niego, był to jeden z naj-lepszych interesów, jaki udało mu się zrobić w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.Po załatwieniu wszystkich formalności arbitrowie pożegnali się, gdyż musieli tej samej no-cy wyjechać z miasta.Salomon Pell, widząc, że nic nie da się już wycyganić  ani do jedze-nia, ani do picia  pożegnał się przyjaznie i pan Weller został sam z synem. Samiwelu!  powiedział pan Weller, chowając notes do kieszeni. Mam tu w pugilaresietysiąc sto osiemdziesiąt funtów szterlingów, licząc w tym już i odstępne za dzierżawę oberży.Teraz, mój chłopcze, idzmy  Pod Jerzego i Jastrzębia !222 Rozdział dwudziesty siódmyWażna konferencja pana Pickwicka z Samuelem Wellerem w obecno-ści jego ojca  Przybycie gentlemana w tabaczkowym frakuPan Pickwick siedział samotnie i rozmyślał o wielu rzeczach, między innymi, w jaki spo-sób mógłby pomóc młodemu małżeństwu, którego niepewna przyszłość była powodem nie-ustannej jego troski i zmartwienia, gdy Mary wpadła szybko do pokoju i zbliżywszy się dostołu, powiedziała z ożywieniem: Proszę pana! Pan Samuel jest na dole i zapytuje, czy może wejść ze swoim ojcem. Naturalnie  odpowiedział pan Pickwick. Dziękuję panu  powiedziała Mary, idąc ku drzwiom. Sam jest tu niedawno, co?  zapytał pan Pickwick. Niedawno, proszę pana  zapewniła Mary gorąco. Przyszedł przed chwilą! Powiedział,że już nie będzie prosił więcejo urlop!Mary albo spostrzegła się, że oznajmiła tę ostatnią nowinę z większym zapałem, niż wy-magała tego konieczność, albo zauważyła życzliwy uśmiech na obliczu pana Pickwicka, bonagle zamilkła.Spuściła głowę i zaczęła się przyglądać swemu malutkiemu fartuszkowi bar-dzo uważnie, z o wiele większym zajęciem, niż należało. Powiedz mu, niech zaraz przyjdzie!  powiedział pan Pickwick.Mary, najwyrazniej bardzo zadowolona, wybiegła z pokoju.Pan Pickwick przeszedł się parę razy tam i z powrotem, gładząc podbródek.Potem powie-dział do siebie głosem melancholijnym i łagodnym: Ha! Będzie to najlepsza nagroda za jego wierność.Niech tak się stanie, w imię Boże.Ta-ki już los starych kawalerów, że muszą patrzeć, jak otaczające ich osoby zawierają innezwiązki i oddalają się.Nie mam prawa żądać, by ze mną stało się inaczej.Nie, nie!  dodałweselej  byłoby to egoizmem i niewdzięcznością.Powinienem się cieszyć, że mi się nadarzasposobność, by się nim zająć.Bardzo się cieszę.Pan Pickwick był jeszcze pogrążony w tych rozmyślaniach, gdy zapukano do drzwi trzyczy cztery razy, zanim pukanie usłyszał.Filozof szybko usiadł, przybrał wesoły wyraz twarzyi zawołał: Proszę wejść.Po chwili ukazał się Sam Weller w towarzystwie ojca. Cieszę się, żeś powrócił, Samie.Jak się pan ma, panie Weller? Bardzo dobrze, dziękuję panu  odrzekł wdowiec. Spodziewam się, że i panu dobrzesię wiedzie? O, doskonale! Dziękuję panu. Chciałbym zamienić z panem parę słów, jeżeli może mi pan udzielić jakich pięciu minut rzekł pan Weller. Dlaczegóż by nie?  rzekł pan Pickwick. Samie, podaj ojcu krzesło. Dziękuję ci, Samiwelu, mam już  rzekł pan Weller, biorąc sobie krzesło. Bardzo dziśmamy piękny dzień  dodał stary gentleman, kładąc kapelusz na podłodze, zanim usiadł.223  Bardzo piękny, jak na tę porę  odpowiedział pan Pickwick. Prześliczna pogoda, dawno takiej nie pamiętam  zaczął znów pan Weller.Doszedłszydo tego punktu rozmowy, dostał gwałtownego napadu kaszlu, a gdy kaszel ustał, zaczął gło-wą i mruganiem dawać znaki, to grozne, to błagalne, swemu synowi, który uparcie ich niedostrzegał.Pan Pickwick zauważywszy, że stary woznica jest zakłopotany, udał, iż bardzo jest zajętyrozcinaniem książki, i czekał cierpliwie, aż Weller wyjaśni cel swojej wizyty. Nigdy nie widziałem tak nieznośnego chłopca jak ty, Sammy  powiedział wreszciewdowiec, spoglądając na syna z wielkim oburzeniem. Nigdy w życiu. Cóż on zrobił?  zapytał pan Pickwick. Nie chce zacząć, panie.Wie dobrze, że nie umiem należycie wyrazić się, gdy trzeba po-wiedzieć coś szczególnego, a stoi jak słup.Widzi, żem ugrzązł na samym początku drogi, żezajmuję panu jego cenny czas, robi ze mnie śmieszną figurę, że się aż wstydzić muszę, a niechce mi dopomóc ani słowem.To nie po synowsku, Samiwelu  dodał, ocierając pot z czoła wcale nie po synowsku. Powiedziałeś, że chcesz mówić  odrzekł Sam  a skądże mogłem wiedzieć, że ugrzęz-niesz, zanim jeszcze zaczniesz? Widziałeś dobrze, że nie mogę ruszyć z miejsca, że jadę złą drogą, że włażę między pło-ty, rowy i tym podobne historie, a nie chcesz mi podać ręki, by pomóc.Wstydzę się za ciebie,Samiwelu. Rzecz ma się tak, proszę pana  zaczął Samuel z ukłonem  mój ojciec podniósł swójfundusz. Bardzo dobrze, Samiwelu! Bardzo dobrze!  przerwał Weller, kiwając z zadowoleniemgłową. Nie miałem zamiaru być dla ciebie surowy, Sammy! Bardzo dobrze! Tak należałozacząć! Teraz dojdziemy do końca!Pan Weller kiwnął kilkanaście razy głową dla okazania swojej wdzięczności i ze skupionąminą czekał na dalsze sprawozdanie Sama. Możesz usiąść, Samie  powiedział pan Pickwick widząc, że się zanosi na dłuższą roz-mowę, niż przypuszczał.Sam znowu się skłonił i usiadł.Gdy ojciec obejrzał się, ciągnął dalej: Ojciec podniósł pięćset trzydzieści funtów! Wszystko skonsolidowane  dodał pan Weller starszy. To nieważne, czy skonsolidowane, czy nie  powiedział Sam. Pięćset trzydzieści fun-tów, tyle wynosi suma, co? Gadasz jak z nut.Samie  powiedział pan Weller. Do tego dołączył sumę ze sprzedaży oberży i domu. Statki, zapasy, dzierżawa oberży. dodał Weller..co stanowi razem  ciągnął Sam  tysiąc sto siedemdziesiąt funtów. Naprawdę?  zdumiał się pan Pickwick [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl