[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ktowie, czego doznaje czÅ‚owiek w pół drogi do wielkiego czynu?.Te górne myÅ›li zmÄ…ciÅ‚o niespodziane zjawienie siÄ™ panny de la Mole, która weszÅ‚a dobiblioteki.Julian byÅ‚ tak przepeÅ‚niony podziwem dla wielkoÅ›ci Dantona, Mirabeau, Carno-45ta, którzy umieli nie dać siÄ™ pokonać, że wzrok jego zatrzymaÅ‚ siÄ™ na pannie de la MolezupeÅ‚nie bez myÅ›li: nie ukÅ‚oniÅ‚ siÄ™ jej, nie widziaÅ‚ jej prawie.Skoro wreszcie wielkie jegooczy, tak szeroko rozwarte, spostrzegÅ‚y jej obecność, zgasÅ‚y nagle.Panna de la Mole za-uważyÅ‚a to z goryczÄ….Na próżno poprosiÅ‚a go o HistoriÄ™ Francji Vély ego, umieszczonÄ… na najwyższej półce,co zniewoliÅ‚o Juliana do siÄ™gniÄ™cia po drabinkÄ™.Julian wszedÅ‚ na drabinÄ™, znalazÅ‚ tom, od-daÅ‚ go pannie, jeszcze nieprzytomny.OdnoszÄ…c drabinÄ™ uderzyÅ‚ w poÅ›piechu Å‚okciem wszybÄ™ bibliotecznej szafy; brzÄ™k szkÅ‚a obudziÅ‚ go wreszcie.ZaczÄ…Å‚ skwapliwie przepraszaćpannÄ™ de la Mole; chciaÅ‚ być grzeczny, ale byÅ‚ tylko grzeczny.Matylda widziaÅ‚a wyraznie,że zaszÅ‚a go nie w porÄ™ i że wolaÅ‚by zostać ze swymi myÅ›lami niż z niÄ… rozmawiać.Popa-trzywszy naÅ„ dÅ‚ugo, odeszÅ‚a z wolna.Julian spoglÄ…daÅ‚ za odchodzÄ…cÄ….Z przyjemnoÅ›ciÄ…stwierdziÅ‚ kontrast miÄ™dzy prostotÄ… jej stroju a wczorajszym wykwintem.Różnica fizjono-mii byÅ‚a równie uderzajÄ…ca.MÅ‚oda dziewczyna, tak wyniosÅ‚a na balu u ksiÄ™cia de Retz,miaÅ‚a w tej chwili wzrok niemal bÅ‚agalny. Tak myÅ›laÅ‚ Julian ta czarna suknia jeszczelepiej uwydatnia jej kibić.PostawÄ™ ma królewskÄ…, ale czemu jest w żaÅ‚obie? JeÅ›li spytamkogo o to, może znów popeÅ‚niÄ™ niezrÄ™czność?Julian ochÅ‚onÄ…Å‚ zupeÅ‚nie. MuszÄ™ odczytać wszystkie listy pisane dziÅ› rano: Bóg wie,ile znajdÄ™ nonsensów! Gdy zmuszajÄ…c siÄ™ do uwagi czytaÅ‚ pierwszy list, usÅ‚yszaÅ‚ szelestjedwabnej sukni; odwróciÅ‚ siÄ™ żywo; panna de la Mole staÅ‚a o dwa kroki i Å›miaÅ‚a siÄ™.Toponowne wtargniÄ™cie podrażniÅ‚o Juliana.Matylda uczuÅ‚a wyraznie, że jest niczym dla tego chÅ‚opca; Å›miechem chciaÅ‚a pokryć za-kÅ‚opotanie, co jej siÄ™ też udaÅ‚o. WidzÄ™, że pana zaprzÄ…ta coÅ› bardzo zajmujÄ…cego, panie Sorel.Czy nie jaka ciekawaanegdota tyczÄ…ca spisku, któremu Paryż zawdziÄ™cza obecność hrabiego Altamira? Niech mipan powie, o co chodzi, straszniem ciekawa: bÄ™dÄ™ dyskretna, przysiÄ™gam!ZdziwiÅ‚a siÄ™ sama, sÅ‚yszÄ…c wÅ‚asne sÅ‚owa.Jak to, ona bÅ‚aga domownika! ZakÅ‚opotanie jejwzrosÅ‚o, dodaÅ‚a lekko: Co mogÅ‚o z pana, zazwyczaj tak zimnego, uczynić istotÄ™ natchnionÄ…, coÅ› na ksztaÅ‚tproroka z MichaÅ‚a AnioÅ‚a?To nagÅ‚e niedyskretne pytanie, raniÄ…c Juliana gÅ‚Ä™boko, wtrÄ…ciÅ‚o go z powrotem w niepo-czytalność: Czy Danton dobrze zrobiÅ‚, że kradÅ‚? rzekÅ‚ gwaÅ‚townie, z coraz dzikszym wyrazem.Czy rewolucjoniÅ›ci w Piemoncie, w Hiszpanii powinni byli wciÄ…gnąć lud do zbrodni? Od-dać ludziom, nawet niegodnym, rangi, ordery? Czy ludzie, którzy by przywdziali te ordery,nie musieliby siÄ™ lÄ™kać powrotu króla? Czy należaÅ‚o wydać skarb w Turynie na grabież?SÅ‚owem, pani rzekÅ‚ zbliżajÄ…c siÄ™ ze strasznÄ… twarzÄ… czy czÅ‚owiek, który chce wygnać zziemi gÅ‚upotÄ™, zbrodniÄ™, powinien przejść jak burza i zadawać ciosy na oÅ›lep?Matylda zlÄ™kÅ‚a siÄ™, nie mogÅ‚a wytrzymać jego spojrzenia, cofnęła siÄ™.PopatrzyÅ‚a naÅ„chwilÄ™; nastÄ™pnie, wstydzÄ…c siÄ™ swego lÄ™ku, lekkim krokiem wyszÅ‚a z pokoju.46XL.KRÓLOWA MAAGORZATAMiÅ‚oÅ›ci, w jakimż szaleÅ„stwiekażesz nam znajdować rozkosz?Listy zakonnicy portugalskiejJulian odczytaÅ‚ listy; rozlegÅ‚ siÄ™ dzwon na obiad. Jakiż ja musiaÅ‚em siÄ™ wydać Å›miesz-ny tej paryskiej lalce! myÅ›laÅ‚. Cóż za szaleÅ„stwo mówić jej szczerze to, o czym myÅ›la-Å‚em.Ba, może nie takie szaleÅ„stwo! W tej chwili szczerość byÅ‚a kwestiÄ… godnoÅ›ci.Po cóż zresztÄ… pytaÅ‚a o rzeczy poufne! To byÅ‚a niedyskrecja, brak taktu.Moje poglÄ…dyna Dantona nie wchodzÄ… w zakres Å›wiadczeÅ„, za które jej ojciec mi pÅ‚aci.Kiedy Julian wszedÅ‚ do jadalni, wyrwaÅ‚a go z dumaÅ„ żaÅ‚obna suknia panny de la Mole;uderzyÅ‚a go tym wiÄ™cej, iż nikt z rodziny nie byÅ‚ ubrany na czarno.Po obiedzie uczul, że egzaltacja, w której spÄ™dziÅ‚ caÅ‚y dzieÅ„, minęła zupeÅ‚nie.SzczÄ™-Å›ciem, byÅ‚ tego dnia na obiedzie ów Å‚acinnik, czÅ‚onek Akademii. Ten może najmniej bÄ™dzie sobie drwiÅ‚ ze mnie pomyÅ›laÅ‚ Julian jeÅ›li, jak przypusz-czam, pytanie moje o żaÅ‚obÄ™ panny de la Mole okaże siÄ™ gÅ‚upstwem.Matylda spoglÄ…daÅ‚a naÅ„ dziwnie. Oto zalotność kobiet wielkiego Å›wiata, jak mi je od-malowaÅ‚a pani de Rênal myÅ›laÅ‚ Julian. ByÅ‚em opryskliwy dziÅ› rano, nie ulegÅ‚em jejkaprysowi, kiedy miaÅ‚a chÄ™tkÄ™ do rozmowy.NabraÅ‚em ceny w jej oczach.Ale to wróci,wróci, jej arystokratyczna pycha potrafi znalezć odwet.Ha! Niech próbuje! Cóż za różnicaz tÄ…, którÄ… straciÅ‚em! Co za urocza naturalność, co za prostota! ZnaÅ‚em jej każdÄ… myÅ›lwczeÅ›niej niż ona sama, czytaÅ‚em w jej duszy.W sercu jej walczyÅ‚a przeciw mnie jedynieobawa Å›mierci którego z dzieci; zrozumiaÅ‚e i naturalne przywiÄ…zanie, sympatyczne nawetdla mnie, który przez nie cierpiaÅ‚em.ByÅ‚em gÅ‚upiec.Rojenia moje o Paryżu nie pozwoliÅ‚ymi ocenić tej wzniosÅ‚ej kobiety.Cóż za różnica, wielki Boże! A tutaj co? OschÅ‚a i wyniosÅ‚apróżność, wszystkie odcienie miÅ‚oÅ›ci wÅ‚asnej, i nic wiÄ™cej.Ruszono od stoÅ‚u
[ Pobierz całość w formacie PDF ]