[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Manion także zmusił się do wstania.Stanęli naprzeciw siebie, dysząc z wysiłku.- Cherry Lee, to ja! Paul! Nie pamiętasz mnie?Kobieta owszem, zareagowała.Skoczyła na niego i złapała go za gardło.- Morderca i bluźnierca! - syknęła, po czym zaczęła wrzeszczeć z całych sił: - Ratunku! Ratunku! Pomóżcie! Tu są bluźniercy! - Po tych słowach przeszła w piskliwy świergot.Dźwięk ten wzbudził w Manionie dreszcz obrzydzenia.Przyszło mu do głowy tylko jedno rozwiązanie.Zadał jej cios w szczękę.W melodramatach wideo, kiedy mężczyźni wymierzali kobietom cios w szczękę, ich ofiary natychmiast padały nieprzytomne.Ale nie Cherry Lee.Co prawda, przestała świergotać, ale nie upadła.Przez kilka sekund stała bez ruchu, oszołomiona, po czym rąbnęła go czołem w twarz.To Manion zwalił się na ziemię.Chwilę potem klęczała mu na piersi i usilnie starała się go udusić.Desperacko walcząc o życie Paul pomyślał, że w przykazaniu religii Opoponaksów najwyraźniej zabrakło tego o nadstawianiu drugiego policzka.Nagle usłyszał głuche uderzenie.Cherry Lee rozluźniła uchwyt na jego gardle i osunęła się na bok.Manion ujrzał stojącego nad sobą Yamadę.Domyślił się, że tamten uderzył ją w głowę rękojeścią broni Obcych.Yamada pomógł mu wstać.- Przypuszczam, że istnieje powód, dla którego nie chciałeś, abym ją zabił? - spytał.- Owszem.To Cherry Lee.Kobieta, o której ci opowiadałem.Moja kochanka.- Och, jasne.Teraz, kiedy mi to powiedziałeś, wydaje się to wręcz oczywiste.Musieliście spędzić w łóżku niemało podniecających chwil.Manion potarł obolałą szyję.Z ulgą zauważył, że Cherry wciąż oddycha.- Co z nią zrobimy?- Przez jakiś czas pozostanie nieprzytomna.Schowamy ją w krzakach.Kiedy się ocknie, będzie już po wszystkim.* * *Nadszedł czas.Roboty bojowe zaczęły wgryzać się w powłokę osiedla.* * *Kondo Izumi i pozostali ludzie zebrani w sali dowodzenia wpatrywali się zafascynowani w holograficzny obraz osiedla.Małe błyszczące strzałki zagłębiały się w różne punkty na powierzchni płaszcza Takaty.Uwaga Izumiego skupiała się całkowicie na strzałce przedstawiającej Jostera Racka.- Teraz! - oznajmił Koto Hirayama.Żołądek Izumiego ścisnął się gwałtownie.* * *Holly Karapetyan także wpatrywała się w obraz holograficzny.Od czasu do czasu zerkała jednak przez wizjer na mostku “Van Vogta” na samo osiedle.- Jest godzina ósma - oznajmił komputer floty.- Mamy czerwony alarm.Poza tym pewna osoba prosi o pozwolenie wejścia na pokład.- Naprawdę? Kto taki? - spytała Holly.- Twierdzi, że nazywa się Alisa Grinko.Holly zdumiała się niebotycznie.- Mój Boże! Ta Alisa Grinko?- Mogę jedynie potwierdzić, że to jakaś Alisa Grinko - poinformował ją komputer.- Chce przeprowadzić wywiad z dowódcą operacji.Co oznacza ciebie.- O rany - westchnęła podekscytowana Holly.Alisa Grinko była najsłynniejszą reporterką wideo w całym Układzie.- O rany, rany, rany! Powiedz jej, aby weszła na statek i skieruj ją na mostek.- Poinformowałem ją już, że obowiązuje alarm bojowy i ograniczenie dostępu, a ponieważ nie ma żadnego upoważnienia, spełnienie jej prośby jest niemożliwe.- Bzdura.Odwołuję te rozkazy.Rób, co ci każę.- Tak jest, natychmiast.Holly czekała, wiercąc się niecierpliwie.Co chwila zerkała na holograficzny obraz osiedla.Nic się tam jednak nie działo.Wreszcie drzwi się otwarły i na mostek wkroczyła Alisa Grinko.- Ojejku -jęknęła cicho Holly.Kobieta, którą ujrzała, była jeszcze wspanialsza niż na ekranie.Same jej kości policzkowe stanowiły produkt najlepszej jakości.Miała długie, czarne, rozwiane włosy, idealnie pasujące do jednoczęściowego czarnego nylonowego kostiumu.Wokół jej głowy unosiło się kilkanaście kulistych mikrokamer.Jedna z nich natychmiast śmignęła w przeciwległy kąt mostka, aby ukazać światu wejście Alisy Grinko.- Cóż, proszę państwa, znajduję się w tej chwili na mostku “Van Vogta”, okrętu flagowego Kosmicznej Floty Obronnej, ochrzczonego, jak twierdzą moje źródła, imieniem słynnego dziewiętnastowiecznego holenderskiego dowódcy floty.- Odwróciła się do Holly.Flotylla latających kamer podążyła w ślad za nią.- A oto osoba, na której szczupłych barkach spoczywa całkowita odpowiedzialność za dowodzenie flotą.Pani.?- Uch, Holly.Holly Karapetyan, panno Grinko.Do usług.- Witaj, Holly.Wybacz mi moje zdumienie, lecz z tego, co mi wiadomo, dowódcą floty miał być admirał Gordon Pal.- Tak, zgadza się - odparła Holly.- Ale miał pewien wypadek.Nie czuje się dobrze.Toteż musiałam go zastąpić.- Rozumiem.Jaki jest twój stopień?- Stopień? Och, cóż.zastępca admirała, tak sądzę.- Długo służysz w marynarce?- Nie.Bardzo krótko - odparła Holly.- Ale szybko się uczę.Niedobrze mi - stwierdziła Mary.- Chyba zaraz zwymiotuję.Nie ma mowy! Ja decyduję, czy to dato ma wymiotować, czy nie.Ty jesteś tylko przeklętą pasażerką na gapę.Rack wspinał się po drabinie w stronę dziury wyciętej przez roboty w pancerzu osiedla.Same roboty już w niej zniknęły.Uwaga!Rack odsunął się gwałtownie.Jeden z podobnych do pająka mechanizmów runął w dół i o włos mijając jego ciało roztrzaskał się o powierzchnię kopuły.Niezły początek.- Straciłem wszelką łączność z robotami - poinformował go głos w słuchawce.Rack poprzez swój bionantech uruchomił wszystkie systemy obronne kombinezonu.Ponownie ruszył w górę i po chwili przeciskał się już przez pancerz Takaty.* * *Przyczajeni w krzakach Manion i Yamada badali wzrokiem centrum administracyjno-łącznościowe.Kremowy budynek miał dwa piętra wysokości.Na umieszczonym na jego płaskim dachu lądowisku panował nieustanny ruch.Co chwila lądowały i startowały nowe pojazdy.Przy wejściu na parter stało dwóch uzbrojonych wartowników - Obcych.- Jaki mamy plan? - spytał Manion.- Od wejścia dzieli nas jakieś trzydzieści metrów otwartej przestrzeni.Z pewnością zostaniemy dostrzeżeni, zanim pokonamy nawet połowę dystansu.A może spróbujemy załatwić kangury z tej odległości?- Nie możemy ryzykować.Nie wiemy, jak wygląda celność tych zabawek.I jaki jest ich zasięg.Musimy dostać się bliżej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl