[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sugerowała, by zorganizować wiejskie przyjęciew któryś z weekendów, a najlepiej połączyć to z rozpoczęciem zdjęć plenerowych wYorkshire lub zdjęć w zamku.To byłaby znakomita zabawa, nie sądzisz?- Tak, to świetny pomysł - odpowiedział i rozchmurzył się.- A kto to jest Doris?Zapomniałem spytać wcześniej, choć wspominałaś o niej dość często w ciąguostatnich kilku dni.- Och! No tak, ty nic nie wiesz o Doris Asternan.To przyjaciółka mojego ojca.Bardzo przyjemna osoba.Fantastyczna.Przepadam za nią, Kim także.Marzymy otym, żeby ojciec przestał się zastanawiać i zdecydował się wreszcie.Wtedyodetchnęlibyśmy wszyscy, szczególnie Doris.Victor roześmiał się rozbawiony.- Wygląda na to, że nie możesz się doczekać,kiedy wreszcie będziesz miała macochę.Ale czy twój ojciec naprawdę chce miećżonę? To chyba kluczowe pytanie, prawda?- Oczywiście, że chce! - przekonanie, z jakim to zostało wypowiedziane, rozbawiłoVictora jeszcze bardziej.Nie zdążył skomentować, bo Franceska ciągnęła: - Pozwól,że wyjaśnię to dokładniej.On potrzebuje Doris jako swojej żony.Jest dla niegostworzona.- Doprawdy! - jego spojrzenie było wesołe, ale zauważył, że Franceska mówiła towszystko szczerze.Nie umiała inaczej, to prawda.Stwierdził, że bardzo mu siępodoba, że podziwia ją jeszcze bardziej.- Doris ma cholerne szczęście, że znalazłatakiego stronnika, jak ty.Cholerne szczęście.Większość córek nie zachowywałabysię w ten sposób, tak wielkodusznie i szczerze.- Wiem o tym - odpowiedziała po krótkim namyśle.Pochyliła się nieco do przodu.W jej szeroko otwartych oczach była szczerość i, mimo młodego wieku, niezwykłamądrość.- Dzieci potrafią być takie egoistyczne.Myślą tylko o sobie i nie zadająsobie trudu, aby pomyśleć o problemach rodziców - zauważyła z powagą.- Niebiorą pod uwagę ich potrzeb towarzyskich, nie mówiąc już0 potrzebie miłości, przyjazni czy dzielenia z kimś życia.Myślę, że po prostu niewiedzą, czym jest samotność, jakie mogą być jej konsekwencje.A ludzie przecieżumierają z samotności - odczekała chwilę, a gdy nie usłyszała odpowiedzi, zapytałaraz jeszcze: - Mogą umrzeć, prawda?- Tak - był zaskoczony jej dojrzałością.- %7łycie w samotności bardzo często jestpewnym rodzajem śmierci - powiedział cicho1 szybko przerwał, zdając sobie sprawę, że ta uwąga była zbyt osobista.Szybkozerwał się z miejsca.- Nalać ci jeszcze szampana?- Dziękuję - Franceska oparła się o fotel, obserwując go kierującego się w stronębarku.On dobrze wie, czym jest samo-tność, pomyślała z nagłą przenikliwością.Pozory mylą.Nic dziwnego, że takpotrzebuje przyjazni Nicka.Serce wypełniła jej sympatia i współczucie.Byłprzystojnym, energicznym mężczyzną w najlepszym okresie życia.Sławny ibogaty, dla milionów był idolem, a jednak była w nim jakaś słabość.Nie pomyślałao tym wcześniej.Dopiero teraz dotarła do niej ta myśl.Kiedy Victor odwrócił się,ona także odwróciła głowę nie chcąc, by wyczytał z jej twarzy uwielbienie ipożądanie.Victor nalał szampana i rozsiadł się wygodnie na kanapie.Zajął ją niemal w całości.Jak zwykle, jedną rękę zarzucił na oparcie i założył nogę na nogę.- Powiedz mijeszcze coś na temat Doris- powiedział z zachęcającym uśmiechem.- Jaka ona jest, ta chodząca doskonałość?- Och, ona nie jest chodzącą doskonałością! - zaprotestowała Franceska.- Daleko jejdo tego.Myślę, że to jedna z przyczyn, dla których tak bardzo ją lubię.Jest bardzoludzka, pełna tych wspaniałych niedoskonałości, które czynią z niej cudownąkobietę.Ma ogromne poczucie humoru, lubi się bawić i sama jest zabawna.Dowszystkiego odnosi się z ogromnym entuzjazmem, a jednocześnie mocno stąpa poziemi, jest bardzo rozsądna i praktyczna.- Franceska przymknęła oczy, intensywnie myśląc.- Czekaj, niech się zastanowię,co jeszcze o niej można powiedzieć.No więc, jest wysoka, raczej ładna, ma krótkie,kręcone, rude włosy i bardzo jasne, zielone oczy.Jest fantastyczna.Kipi życiem.Noi naprawdę bardzo zależy jej na ojcu, a to jest dla mnie najważniejsze.- Hmm.Namalowałaś bardzo ładny obraz.W takich gorących słowach.Nicdziwnego, że chcesz ją za macochę - powiedział Victor z lekkim rozbawieniem.- Oddawna się spotykają?- Od paru lat - Franceska podniosła kieliszek i popatrzyła przez szkło.- Aha, i jestAmerykanką.Z Oklahomy.- Do diabła! - wykrzyknął ze zdumieniem.Przypomniał sobie elegancję lorda,starając się sobie wyobrazić go z lalą z Południowego Zachodu.Ale najwyrazniejDavid Cunningham jest zakochany w tej damie, więc musi w niej coś być.Victorzmarszczył brwi, bo przyszło mu na myśl jeszcze coś: - Powiedziałaś, że nazywa sięAsternan?- Tak, Doris jest wdową po Edgarze Asternanie.Był królem konserw mięsnych.Teraz to wszystko należy do Doris.Franceska nieco dłużej zatrzymała na nimwzrok.- Wyglądasz na bardzo zaskoczonego, Victorze.Spotkałeś Doris? Znasz ją?- Nie, ale znam tę firmę.Jest znana w Stanach i rzeczywiście potężna - Victorzagwizdał.- No, to odziedziczyła nielichą fortunę.- Na to wygląda.- Franceska zamyśliła się i po chwili zwierzyła mu się: - Tataczasem bywa taki dziwny.Wydaje mi się, że cały kłopot tkwi w tych jejpieniądzach.- przerwała i opuściła głowę.- To całkiem zrozumiałe - powiedział Victor najbardziej uprzejmie jak mógł - maswoją dumę.- Spojrzał na nią uważnie i dodał: - Ale nie przejmuj się nimi.Jeśli imbędzie zależało, to poradzą sobie.I cokolwiek się stanie, to wyjdzie wszystkim nadobre.%7łycie umie się o siebie zatroszczyć - wstał.- No, muszę chyba wrócić dokuchni, zanim wszystko się spali na popiół.Franceska też się podniosła.- Pomogę ci.- Nie - zawołał od drzwi.- Możesz zapalić świeczkę, ale to wszystko.Mam nadzieję,że nabrałaś apetytu, bo będziesz miała okazję zjeść jedno z najwspanialszychwłoskich dań, jakie kiedykolwiek ugotowano - cmoknął z palcami przy ustach iteatralnie przymknął oczy.- Dzisiaj przeszedłem samego siebie, wierz mi.Takolacja to jedna wielka enchilada!Franceska roześmiała się.- Jeżeli tylko szef kuchni jest zadowolony, to ja też będę.A właśnie, już od dawna miałam zamiar cię o to zapytać, co właściwie znaczy towyrażenie?- Jedna wielka enchilada? %7łe wszystko gra.To bardzo kalifornijskie powiedzenie.Potem ci wyjaśnię jego pochodzenie.Teraz śpieszę do mojego jadła.Franceska czuła się cudownie, przepełniała ją niewypowiedziana radość.Wstała zpromiennym uśmiechem.Podeszła do lustra i jeszcze raz zerknęła na swoje odbicie.Ciepło panujące w pokoju i szampan wywołały na jej policzkach lekkie rumieńce,oczy jej błyszczały.Z powodu szampana czy Victora? Z powodu Victora, nie ma codo tego wątpliwości.Szybko wróciła do stołu i usiadła w fotelu, nie chcąc, by Victorznów przyłapał ją na mizdrzeniu się przed lustrem.Przypomniała sobie z radościąjego komplementy i stwierdziła, że wszystko zmierza w dobrym kierunku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]