[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Orzechy rosną na drzewach? - dopytywał się powątpiewająco pająk.- W magii wszystko jest możliwe.- Dor podszedł do drzewa, chwycił garść orzechów i spróbował je zerwać.- To są twarde orzechy! - powiedział.Garść orzechów uciekła, a on zachwiał się do tyłu.Gałązka odskoczyła do góry, a mały grad orzechów spadł na Dora.Jeden uderzył go w nos i Dor zakaszlał.- Och, nie, niektóre z nich są kaszlowymi tabletkami! - powiedział uciekając.Ale miał swoje stare płatki i mieszane orzechy.- Teraz potrzebuję wody.Łąka schodziła w dół do rzeki.Woda w niej była krystaliczna na szczęście, nie kryształowa.Pływały w niej kocie ryby i kiedy zauważyły Dora, zamiauczały z nadzieją.Potem odpłynęły tak szybko, jak pozwalały im płetwiaste łapy, kiedy zobaczyły, że nie ma czerwonego ciała.Banda morskich psów zwęszyła wkrótce koty i zaczęła je osaczać.Oczywiście ta woda była zdrowa.Dor zanurzył ręce, nabrał wody w dłonie, wlał do kociołka erozyjnego i uzyskał zakalcowatą masę.Zaoferował trochę jadła Skoczkowi, ale pająk podziękował, woląc popolować w rzece na kraby.Więc Dor wysączył owsiankę z kociołka, posilając się do syta.Ta wyraźnie znakomita trasa została w końcu przecięta przez rzekę.Strumień był wąski, ale głęboki.Żaden problem dla Skoczka i Dora, ale nieszczęście dla maszerujących zombi, którzy nigdy nie wyszliby z tego cało.Brodzenie w spokojnej fosie to jedna sprawa, przepływanie rwącego prądu to już poważna rzecz.Możliwe byłoby ścięcie paru drzew, żeby zbudować most przez rzeczkę, ale to zajęłoby trochę czasu.Możliwe, że przyciągnęłoby uwagę wrogiej magii.Poszli więc z biegiem rzeki szukając lepszego miejsca na przeprawę.Nigdy nie można przewidzieć, co znajdą dalej.Mógł istnieć jakiś naturalny most ukryty przed ich wzrokiem.Nie było nic.Stało za to wzgórze.Rzeka wpływała wesoło na sam jego wierzchołek i spływała po drugiej stronie.Dor i Skoczek dziwowali się temu zjawisku i zastanawiali, co robić.Rzeki, która równie dobrze płynęła w górę i w dół, nie będzie łatwo sforsować.- Mógłbym zrobić jedwabną katapultę i przerzucać ich po jednym - zaświergotał Skoczek.- To wyczerpałoby cię i trwało wieki - zaoponował Dor.- Będziemy musieli poczekać tutaj, aż przyjdą zombi, zamiast wypatrywać dalszych niebezpieczeństw.Potrzebujemy mostu lub brodu.Poszli za rzeką na wzgórze.- Zastanawiam się, czy nie możemy czasowo jej odwrócić zaświergotał Skoczek.- I tak musielibyśmy przeprawić przez nią zombich w jakimś miejscu - stwierdził Dor.- Chyba żeby zawrócić ją z własnym biegiem.A to nie wydaje się rozsądne.Na szczycie wzgórza zapiała ryba-kogut.- Och, zamknij się - powiedział Dor.Ale ona była żywa, więc go nie posłuchała.U stóp przeciwległego zbocza czuwała orka.Wielki, tłusty wodny potwór z wystającymi z paszczy zębami.Woda opływała go dookoła.Na pewno nie można było przebyć rzeki w tym miejscu!Wrócili na wierzchołek wzgórza.- Nienawidzę tego chodzenia po własnych śladach - powiedział Dor.- To znakomita trasa dla zombich - aż do tego punktu.Musimy wytyczyć drogę przez to wzgórze.- Co sprawia, że ona wpływa na pagórek? - zastanawiał się pająk.- Magia, oczywiście.Coś jest w ziemi, co sprawia, że to, co ewidentnie ma spadać, faktycznie się podnosi.- Zauważyłem tutaj odmienną strukturę kamieni.Czy nie tego szukamy?- Możliwe.Zaczarowane kamienie.Magia może być w samej wodzie, bo inaczej rzeka płynęłaby do samego nieba.Dor zastanawiał się, jakim sposobem woda dostaje się do nieba, żeby powstał deszcz.Może istniały strumienie, które spadały do góry.Tak wiele niewytłumaczalnej magii było w Xanth! - Ale jeżeli poruszymy kamienie, rzeka może po prostu zmienić koryto i wtedy ta ryba pozostanie na suchym terenie i nas odszuka.Tylko osuszona orka jest bardziej rozwścieczonym stworzeniem od zmokłej kury.Musimy przejść przez rzekę, nie mącąc jej nawet.- Dalej pozostaje nam eksperymentowanie - Skoczek wpakował nogę do wody, poruszając kamienie.Woda natychmiast podniosła się jeszcze wyżej, tworząc w powietrzu mały łuk, a potem spadając z powrotem w swoje koryto.- Gdybyśmy zdołali zmusić ją do podskoczenia wystarczająco wysoko, moglibyśmy przejść pod nią! - wykrzyknął Dor.Zanurzył się, pomagając Skoczkowi poruszać zaczarowane kamienie.Rzeka wznosiła się wyżej i wyżej.W końcu utworzył się łuk, pozostawiając kilka stóp pustego rzecznego łożyska.Gdybyśmy zdołali podnieść ją odrobinę wyżej, to oni mogliby przejść pod nią nie schylając się - powiedział Dor i zapałem.Przesunął następną garść kamieni.- Może powinniśmy powstrzymać się od - ostrzegł Skoczek.- Nonsens! To świetnie działa.Nie chcemy, żeby zombi w ogóle dotykali wody, ponieważ zostaliby oblani - a są zbyt głupi, żeby w porę odskoczyć.- Dor zaczerpnął jeszcze więcej wody
[ Pobierz całość w formacie PDF ]