[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oznacza to, że musimy przejść przez jego komnatÄ™, aby tam dotrzeć.JeÅ›li nam siÄ™ uda, droga przed nami bÄ™dzie wolna.- JeÅ›li nam siÄ™ uda i przeżyjemy - zapytaÅ‚ Odil - czy spróbujemy go zabić w czasie wstrzÄ…su, który nastÄ…pi?- Nie chciaÅ‚bym zmarnować takiej mocy.- rzekÅ‚ Vane.-.skoro tyle już przeszliÅ›my - dodaÅ‚ Galt.- PrzysiÄ™galiÅ›my uczciwość - zachichotaÅ‚ LorÂman.- OczywiÅ›cie - potwierdziÅ‚ Derkon.Hodgson pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….- Jak dÅ‚ugo mam coÅ› do powiedzenia - rzuÂciÅ‚ - część z niej bÄ™dzie wÅ‚aÅ›ciwie wykorzystana.- W porzÄ…dku - oÅ›wiadczyÅ‚ drżącym gÅ‚osem Odil.Ruszyli galeriÄ…, zwalniajÄ…c przy oknach, by rzuÂcić okiem na ognisty zamÄ™t.Dotarli do Komnaty Lochu i trzymajÄ…c siÄ™ przy Å›cianie ruszyli w gÅ‚Ä…b.Z dala usÅ‚yszeli pojedynczy plusk.Spojrzeli po sobie, przesuwajÄ…c siÄ™ tyÅ‚em do Å›ciany.Nikt siÄ™ nie odezwaÅ‚.Dopiero, gdy minÄ™li KomnatÄ™ i doszli do wejÅ›cia odlegÅ‚ej galerii, uÅ›wiaÂdomili sobie, że przez caÅ‚y czas wstrzymywali oddech.W poÅ›piechu przeszli przez niÄ… i skryli siÄ™ za pierwszym napotkanym rogiem, tracÄ…c KomnatÄ™ z widoku.Znaleźli siÄ™ w mrocznej, obszernej alÂkowie, której okna wychodziÅ‚y na wypeÅ‚niony lawÄ… krajobraz Krainy Przemian.- Dobrze - obwieÅ›ciÅ‚ Lorman, krążąc woÂkół.- Tu emanacje sÄ… silne.Musimy utworzyć krÄ…g.Chodzi o ich zogniskowanie.Ja zajmÄ™ siÄ™ jego ukierunkowaniem.Nie.Hodgson - staÅ„ tam! Ty wypowiesz ostatnie sÅ‚owa Odczarowania.Najlepiej, jeÅ›li zrobi to biaÅ‚y czarownik.Derkon, tam! Każdy z nas wykona jakieÅ› zadanie.PrzydzielÄ™ je za chwilÄ™.Staniemy siÄ™ soczewkÄ….W tamtÄ… stronÄ™, Odil.Jeden za drugim, szeÅ›ciu czarowników zajęło swoje miejsca w blasku pÅ‚onÄ…cej krainy.BezgÅ‚owe widmo i pięć innych upiorów wleciaÅ‚o przez okno, a ostatni z nich waliÅ‚ w bÄ™ben w takt erupcji dobiegajÄ…cych z doÅ‚u.- Czy to dobry omen czy zÅ‚y? - zapytaÅ‚ Vane'a Galt.- Podobnie jak w przypadku wiÄ™kszoÅ›ci omeÂnów - odparÅ‚ Vane - trudno to stwierdzić, a potem jest już za późno.- BaÅ‚em siÄ™, że to powiesz.- SÅ‚uchajcie mnie uważnie - nakazaÅ‚ Lorman.- Oto wasze zadania.* * *Dilvish podparÅ‚ siÄ™ na ramieniu.Nad nim uÅ›mieÂchaÅ‚a siÄ™ Semirama.- Synu Selara - rzekÅ‚a - bez wzglÄ™du na wszystko, warto byÅ‚o ciÄ™ spotkać i poznać.JesteÅ› tak do niego podobny.PoprawiÅ‚a poÅ›ciel i ciÄ…gnęła:- Nie znoszÄ™ myÅ›li, że muszÄ™ wierzyć w to wszystko o Jeleraku, który zawsze byÅ‚ przyjacielem.Ale na dÅ‚ugo przed twym przybyciem zaczęłam coÅ› podejrzewać.Tak, okrucieÅ„stwa byÅ‚y na porzÄ…dku dziennym, nawet w moich czasach i przywykÅ‚am do nich.Nic mnie nie wiąże z tym czasem i miejÂscem.- Teraz - usiadÅ‚a.- Teraz czujÄ™, że nadszedÅ‚ czas, aby wyjechać i rzucić go na pastwÄ™ losu.Niebawem i Starszy zwróci siÄ™ przeciwko niemu.BÄ™dzie zbyt zajÄ™ty, aby nas Å›cigać.Transportowe zwierciadÅ‚o jest już czyste.Chodź, uciekniemy przez nie.Z twoim mieczem i mocÄ…, którÄ… posiadam, wkrótce zdobÄ™dziemy caÅ‚e królestwo.Dilvish wolno pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….- Mam spór z Jelerakiem, który musi być rozstrzygniÄ™ty, zanim opuszczÄ™ to miejsce - odeÂzwaÅ‚ siÄ™.- A mówiÄ…c o mieczach, mógÅ‚bym z któregoÅ› skorzystać?PochyliÅ‚a siÄ™, obejmujÄ…c go ramionami.- Dlaczego musisz być tak podobny do swego przodka?- szepnęła.- OstrzegaÅ‚am Selara, by nie jechaÅ‚ do Shoredan.WiedziaÅ‚am, co siÄ™ stanie.A teraz ty.W ten sam sposób pÄ™dzisz na spotkanie Å›mierci.Czy caÅ‚y twój ród jest przeklÄ™ty, czy to ja mam pecha?UÅ›cisnÄ…Å‚ jÄ… i rzekÅ‚:- MuszÄ™.- On powiedziaÅ‚ to samo, w podobnej sytuacji.To tak, jakbym czytaÅ‚a tÄ™ samÄ…, starÄ… książkÄ™.- Mam nadziejÄ™, że obecne wydanie bÄ™dzie miaÅ‚o lepsze zakoÅ„czenie.Nie utrudniaj mi zaÂdania.- To zawsze mogÄ™ zrobić - odparÅ‚a z uÅ›mieÂchem - jeÅ›li bÄ™dziemy razem.A gdy już ci siÄ™ uda, czy zabierzesz mnie ze sobÄ…?PopatrzyÅ‚ na niÄ… w blasku niezwykÅ‚ego Å›wiatÅ‚a, które wpadaÅ‚o przez tylne okna i jak jego przodek sprzed stu lat obiecaÅ‚:- Tak.Kiedy wstali z Å‚oża i poprawili stroje, Semirama posÅ‚aÅ‚a LishÄ™ po broÅ„.Wypili wina, a myÅ›li dziewÂczyny znów skierowaÅ‚y siÄ™ ku Jelerakowi.- SpadÅ‚ - odezwaÅ‚a siÄ™ - z bardzo wysoka.Nie proszÄ™ ciÄ™ o przebaczenie dla niego, ale pamiÄ™Âtaj, że nie zawsze byÅ‚ taki jak teraz.Przez jakiÅ› czas przyjaźniÅ‚ siÄ™ nawet z Selarem.- Przez jakiÅ› czas?- Pokłócili siÄ™ później.O co - nigdy siÄ™ nie dowiedziaÅ‚am.Ale wtedy tak wÅ‚aÅ›nie byÅ‚o.Dilvish oparÅ‚ siÄ™ o sÅ‚upek baldachimu i utkwiÅ‚ wzrok w kielichu.- PrzychodzÄ… mi do gÅ‚owy dziwne myÅ›li - poÂwiedziaÅ‚.- Jakie?- Gdy siÄ™ spotkaliÅ›my, pokonaÅ‚ mnie na miejsÂcu, uÅ›piÅ‚, zabraÅ‚ ze sobÄ… mojÄ… duszÄ™-jakby go tam nie byÅ‚o.Zastanawiam siÄ™.Czy to moje podobieÅ„sÂtwo do Selara spowodowaÅ‚o, że byÅ‚ wyjÄ…tkowo okrutny?PotrzÄ…snęła gÅ‚owÄ….- Któż to może wiedzieć? Zastanawiam siÄ™, czy on potrafi wytÅ‚umaczyć wszystkie swoje postÄ™pki.PociÄ…gnęła Å‚yk wina i potrzymaÅ‚a je w ustach.- A ty potrafisz? - spytaÅ‚a, poÅ‚knÄ…wszy napój.Dilvish uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.- A czy ktokolwiek to potrafi? Wiem wystarÂczajÄ…co dużo, aby uspokoić swe sumienie.WiedzÄ™ doskonaÅ‚Ä… pozostawiam bogom.- JesteÅ› wspaniaÅ‚omyÅ›lny - zauważyÅ‚a.KtoÅ› zastukaÅ‚ cicho do drzwi.- Tak? - zawoÅ‚aÅ‚a.- To ja.Lisha.- Wejdź!Kobieta weszÅ‚a do komnaty, trzymajÄ…c pakunek owiniÄ™ty zielonym szalem.- ZnalazÅ‚aÅ›?- Kilka.W pokoju na górze, który pokazaÅ‚ mi jeden ze sÅ‚użących.Rozwinęła szal i ich oczom ukazaÅ‚y siÄ™ trzy miecze.Dilvish skoÅ„czyÅ‚ pić i odstawiÅ‚ kielich.PodszedÅ‚ bliżej i po kolei podniósÅ‚ każdy z nich.- Ten jest dobry do zabawy.OdÅ‚ożyÅ‚ go na bok.- Ten ma dobrÄ… rÄ™kojeść, ale tamten jest ciężÂszy, a jego czubek jest lepszy.Ten natomiast jest ostrzejszy.ZamachaÅ‚ obydwoma mieczami, wÅ‚ożyÅ‚ oba do pochwy i zdecydowaÅ‚ siÄ™ na drugie ostrze.OdwróciÅ‚ siÄ™ i przytuliÅ‚ SemiramÄ™.- Zaczekaj - poleciÅ‚.- Przygotuj wszystko na szybkÄ… podróż.Kto wie, jak siÄ™ to wszystko potoÂczy?PocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… i ruszyÅ‚ ku drzwiom.- Å»egnaj - rzekÅ‚a.Kiedy wyszedÅ‚ na korytarz, ogarnęło go osobliwe uczucie.Do jego uszu nie dotarÅ‚ żaden trzask ani drapanie, które sÅ‚yszaÅ‚ tu wczeÅ›niej.Wokół panoÂwaÅ‚a nienaturalna cisza i bezruch - napiÄ™cie i drgaÂnie, jak milczenie miÄ™dzy uderzeniami potężnego dzwonu.Zagrożenie i niebezpieczeÅ„stwo przemyÂkaÅ‚y obok niego niczym elektryczne istoty; wpadÅ‚ w panikÄ™, ale pokonaÅ‚ jÄ… podÅ›wiadomie, wyciÄ…gajÄ…c do poÅ‚owy nowy miecz i zaciskajÄ…c na nim dÅ‚oÅ„.* * *Baran po raz siódmy wymówiÅ‚ zaklÄ™cie i usiadÅ‚ na podÅ‚odze miÄ™dzy swymi przyrzÄ…dami i instrumenÂtami.Z oczu spÅ‚ynęły mu Å‚zy rozpaczy, pociekÅ‚y po obu stronach nosa i zatopiÅ‚y siÄ™ w wÄ…sach.Dlaczego dziÅ› mu nic nie wychodziÅ‚o? Siedem razy przywoÅ‚aÅ‚ pierwiastki, Å‚adowaÅ‚ je i wysyÅ‚aÅ‚ w lustro Jeleraka.Prawie natychmiast każdy z nich ginÄ…Å‚.CoÅ› nie pozwalaÅ‚o zapieczÄ™tować zwierciadÅ‚a.Czy to byÅ‚ sam Jelerak, przygotowujÄ…cy siÄ™ do powrotu? Czyż nie miaÅ‚ zamiaru pojawić siÄ™ nagle, wyjść z ram, wpatrujÄ…c siÄ™ w niego swymi starymi, nieruchomymi oczami, odczytujÄ…c każdy sekret jego duszy, przenikajÄ…c jÄ… na wylot?Baran zaszlochaÅ‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ]