[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylkoże Erling jest mężczyzną im wolno więcej!35 To niesprawiedliwe!%7łeby tak móc być z nimi teraz.Nocować w nie znanych miejscach, byćmoże w prymitywnych warunkach, może nawet pod gołym niebem.To nie miało-by dla niej żadnego znaczenia, byle tylko Erling znajdował się obok.Wtedy onamogłaby.Gwałtowny rumieniec pokrył policzki księżnej.Co też jej chodzi po głowie?Przystanęła na chwilę i zaraz znowu podjęła swoją wędrówkę.Oczywiście, żechciałaby razem z innymi ratować Móriego, naprawdę nie miała innych motywów.Czy oni już nigdy nie wrócą? Co się z nimi stało?W drzwiach stanęły blizniaki. Babciu, czy ty zamierzasz wydeptać w podłodze głęboką ścieżkę?  za-pytał Villemann. Dlaczego tak chodzisz bez przerwy w kółko?Zatrzymała się, ukucnęła przed dziećmi i ujęła je za ręce. Ja po prostu staram się robić dobrą minę do złej gry.Nie chcę was straszyć,ale sama nie umiem się pozbyć niepokoju.Dlaczego nie mamy żadnej wiadomościod Dolga i Erlinga? Czy odnalezli waszego tatę? Czy zdołają go uratować?Villemann zrobił bardzo poważną,  męską minę, patrząc na swoją komplet-nie bezradną babkę. Dolg ze wszystkim da sobie radę, babciu, przecież wiesz!Dolg jest zaledwie dwunastoletnim chłopcem, chciała powiedzieć zmartwio-na, ale przemilczała to.Wiedziała, że blizniaki uwielbiają starszego brata. Chyba moglibyśmy wyjechać im naprzeciw  wtrąciła Taran błagalnie. Wtedy będziemy też daleko od tych okropnych rzeczy na schodach werandyi w końcu coś będziemy robić.Chyba zwariuję od tego czekania. Ja też  mruknęła Theresa. Ja też.Chodzcie, usiądziemy sobie i poroz-mawiamy.Chętnie na to przystali.Wszyscy troje usiedli na pięknej, pokrytej niebieskimjedwabiem kanapie. Obicie pasuje do mojej różowej sukienki  zauważyła Taran, która w każ-dej sytuacji zachowywała świadomość swojej kobiecości.Theresa objęła dzieci ramionami. Czy nie uważacie, że w tym trudnym czasie bardzo się wszyscy do siebiezbliżyliśmy? Wszyscy, nawet ci, których tu z nami nie ma. To prawda  potwierdził Villemann z powagą. I ja też stałem się dużosilniejszy. A wujek Erling jest niemal jednym z nas  wtrąciła Taran.Theresa była uszczęśliwiona, że może mówić o Erlingu, choć sama nie rozpo-czynała tej rozmowy. Lubicie wujka Erlinga?  zapytała z przejęciem. Och, bardzo  westchnęła Taran. Dał mi tę piękną broszkę.36  Tak, wuj Erling jest w porządku  oświadczył Villemann. I jest o wielesilniejszy, niż można sądzić z pozoru.A poza tym zawsze się domyśla, kiedyczłowiek chciałby coś dobrego. Tak, tak, ja wiem, że zakradacie się czasami obaj do kuchni, kiedy was niktnie widzi  roześmiała się Theresa. Ja myślę, że wuj mógłby zamieszkać z nami na zawsze  oznajmiła nagleTaran.Theresie ze szczęścia drżał głos. O tym on sam musi zadecydować  powiedziała. Ale zawsze będzie tumile widziany. To świetnie, że Dolg ma przy sobie wuja  rzekł Villemann. Jest dziękitemu bezpieczniejszy.To znaczy, ja myślę.Dolg nie boi się żadnych duchówani niczego takiego, ale gdyby tak gdzieś był wąż.albo rozbójnicy na drodze.albo niebezpieczni wojownicy, to co wtedy? Masz rację  potwierdziła Theresa, wdzięczna, że ma znowu okazję wy-powiadać drogie imię. Właśnie dlatego tak się cieszę, że Erling jest z Dolgiem.Czy dzieci słyszą, że głos ma zmieniony z radości? Miała nadzieję, że nie. Babciu, ale przecież możemy pojechać, żeby ich spotkać po drodze powtórzyła znowu Taran z uporem.Theresa głęboko wciągnęła powietrze. Poczekamy do jutra  rzekła. Jeśli do rana nie wrócą, to my wyruszy-my, by ich szukać.Przecież mogą nas potrzebować. Ja wezmę ze sobą mój miecz!  zawołał Villemann. Ja też  powtórzyła za nim Taran. Poproszę parobków, żeby mi dzisiajwieczorem zrobili taki sam. Znakomicie, moje dzieci. Księżna uśmiechnęła się ze smutkiem, alew jej oczach pojawił się nowy blask.W końcu jutro zaczną nareszcie coś robić.Po wielu spędzonych w domu dniach, gdy bezczynność działała na nerwy, bę-dą mogli wyruszyć.Bez żadnych skrupułów Theresa postanowiła zabrać ze sobądzieci.Z nią będą bezpieczniejsze niż w pobliżu tych okropnych tablic na scho-dach werandy.Już miała się zabrać do przygotowań, kiedy nagle całkiem nieoczekiwanie za-czął padać grad.Kawałki lodu bębniły w dach, służące wybiegły na dziedzinieci do ogrodu, żeby zebrać suszącą się bieliznę i schować ogrodowe meble, dzie-ci pomknęły na górę pozamykać okna w swoich pokojach.Oboje pokrzykiwaliradośnie.Błyskawica przecięła niebo, a po chwili dał się słyszeć niedaleki grzmot. Teraz powinienem siedzieć wysoko na kościelnej wieży!  krzyczał Vil-lemann. Nie powinieneś, mój kochany  zaprotestowała Theresa potrząsając głowąale nie mogła się powstrzymać od czułego uśmiechu.37 Kiedy jednak wyjrzała przez okno na niebo nieoczekiwanie zasnute chmura-mi, kiedy usłyszała echo grzmotu zwielokrotnione przez niedalekie góry, zadrżała.Tylu moich bliskich błądzi gdzieś po nie znanych drogach, pomyślała.Kilkuwiernych sług ze dworu.Nero, kochany, stary Nero.Mały Dolg.Erling.Móri.I najbardziej samotna z nich wszystkich, Tiril.W tej chwili silna zazwyczaj Theresa bliska była załamania.Cieszyła się, żenikt jej nie widzi, jak pospiesznie idzie do swego pokoju, bo nie jest w stanieukryć łez.Zwięta Mario, Matko Boża, Królowo Niebieska! Bądz przy nich, oni są tacysamotni! Nie daj im pobłądzić w tej trudnej chwili!Wiedziała, że Erling i Dolg znajdowali się zbyt daleko, żeby ich ta nagła burzamogła dotyczyć.Po prostu niepogoda uświadomiła jej, jakie trudy i niebezpie-czeństwa muszą pokonywać jej bliscy.I wciąż nie miała żadnej wiadomości, gdzie się znajdują, jak daleko zaszli.Jeśli w ogóle jeszcze żyją.Theresa była silna ze względu na dzieci.Dla Tiril wyprawiła się do Heiligen-blut na spotkanie dostojników Kościoła.Teraz odczuwała dotkliwie, że jest słabą, drobną kobietą, która przez całe ży-cie musiała radzić sobie sama.Przez to tak strasznie nieudane małżeństwo i póz-niej, aż do.To, czego rozpaczliwie pragnęła i czego naprawdę potrzebowała, to silny męż-czyzna, na którym mogłaby polegać, który pomógłby jej rozwiązywać problemy.Móri był silnym mężczyzną, ale Móriego nie ma.Poza tym Móri wspiera Tiril,nie Theresę.A ona potrzebowała kogoś dla siebie.Kogoś takiego jak Erling, na przykład.Nie, nie wolno jej tak myśleć! Erling nie jest szlachcicem i dlatego pozostajepoza kręgiem ewentualnych kandydatów do ręki księżnej.A poza tym, czyż ktośtaki zajmowałby się starszą panią? On przecież mógłby wybierać wśród najpięk-niejszych młodych dam.Ale na przykład Aurora wyszła za mąż za wieśniaka!Tylko że Aurora nie jest księżną.Nie jest też siostrą cesarza.Odepchniętą siostrą, nie należy zapominać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl