[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przedstawiał siedemnastu młodych Jedi siedzących przy dużym stole w mesie „Ślicznotki”.Chociaż na talerzach wszystkich widniały porcje zielonego thakitilla - Lando polecił kucharzowi, żeby w trakcie tej wyprawy podawał tylko najbardziej wymyślne smakołyki - nikt z Jedi nie jadł.Większość nawet nie trzymała łyżki w dłoni.- Wyglądają na zaniepokojonych - zauważył podoficer z wrzecionowatą kępką czarnych włosów na głowie.Sprawiał wrażenie zaprawionego w wielu walkach brutalnego wojownika.Spoglądał na ekran z odległości wyciągniętej ręki, jakby w obawie, że urządzenie go splugawi.- Jesteś pewien, że nie wiedzą o naszym przybyciu?- Przecież wiesz, że to Jedi - odpowiedział Calrissian, udając rozdrażnienie, jakby uważał pytanie za niezbyt mądre.- Z pewnością wyczuwają moje obawy, ale nie ośmieliłbym się powiedzieć, że wiem, co dzieje się w ich głowach.Na wszelki wypadek poleciłem jednak, żeby na czas tej podróży przysłonięte wszystkie ilutninatory.Podoficer zastanawiał się chwilę nad tym, co usłyszał, a wreszcie odwrócił się do nieuzbrojonego, ale zakutego w gruby pancerz zwierzchnika czekającego bez słowa na zewnątrz śluzy „Ślicznotki”.- Eia dag miecze świetlne, Duman Yaght.Yenagh doaJeedai - powiedział.Zwierzchnik pokonał wzmocniony czerwonymi żebrami tunel przejściowy.Dowódca Yuuzhan był nieco niższy od swoich podwładnych, a twarz miał oszpeconą mozaiką wymyślnych blizn.Podobnie jak podoficer z grupy abordażowej, miał na ramionach dwa małe villipy zamiast, jak zazwyczaj, jednego.Znieruchomiał krok przed Landem i obrzucił go pytającym spojrzeniem.- To Fitzgibbon Lane, właściciel „Gwiezdnego Marzenia” - podał podoficer fałszywe imię i nazwisko, które Calrissian przybrał na czas tej podróży.- To właśnie on przesłał nam wiadomość.Lando cierpliwie czekał, aż podoficer przedstawi mu swojego przełożonego.Wojownik w końcu chyba poczuł się trochę niepewnie, odchrząknął, zamrugał i odwrócił głowę.Calrissian przeniósł spojrzenie na dowódcę Yuuzhan i postanowił uzbroić się w cierpliwość.Podejmując się tego zadania, czuł się trochę zdenerwowany.Wiedział jednak, że nie powinien się wdawać w żadne negocjacje, dopóki się nie upewni, czy rozmówca uważa go za równego sobie.Po długiej chwili ciszy przełożony Yuuzhan powiedział:-Nazywam się Duman Yaght i jestem dowódcą”Rozkosznej Śmierci”.Masz dla mnie jakiegoś Jeedai?-Dla twojego wojennego mistrza - poprawił go Calrissian.Uznając przybycie dowódcy za oznakę niecierpliwości, odwrócił komputerowy notes w jego stronę i pomachał nim przed nosem zdumionego Yuuzhanina.- Prawdę mówiąc, mam siedemnastu - oznajmił z dumą.Podoficer łypnął wściekle i wyciągnął rękę, jakby chciał wytrącić plugawy przedmiot z dłoni Landa.Powstrzymał go jednak dowódca gestem uniesionej ręki.- Nie - oznajmił surowo.- Muszę sam to zobaczyć.Zbliżył twarz do ekranu, na którym Anakin i kilkoro innych Jedi bez specjalnego entuzjazmu unosiło do ust łyżki z porcjami thakitilli.Oddział specjalny młodych Jedi nie wiedział o obecności Yuuzhan na pokładzie „Ślicznotki”, bo Lando chciał, aby zachowywali się jak najbardziej naturalnie, ale także dlatego, że Yuuzhan Vongowie pojawili się tak szybko.Jacht Landa dryfował jakiś czas obok opuszczającej system komety, a członkowie załogi czekali, aż nawigacyjny komputer poda im parametry trajektorii ostatniego etapu tej podróży, kiedy nagle z ogona komety wyłonił się wahadłowiec yuuzhańskiej grupy abordażowej.Skierował się prosto do cumowniczego rękawa - giętkiego tunelu przejściowego, przyczepionego z myślą o umożliwieniu wejścia na pokład „Ślicznotki”.Kiedy zainstalowany na mostku jachtu system ostrzegania powiadomił załogę, że do włazu przycumował abordażowy wahadłowiec Yuuzhan Vongów, Lando miał tylko tyle czasu, żeby poinformować o tym Tendrę.Wydał polecenie wyrównania ciśnień i pospieszył do włazu.Zauważył, że podoficer już otwiera wewnętrzną klapę śluzy.Rzut oka na ekran komputerowego notesu przekonał go, że w przestworzach za warkoczem komety unosi się bryła korala mniej więcej wielkości korwety.Jej załoga miała prawdopodobnie za zadanie osłaniać członków grupy, abordażowej.Lando wiedział o obecności yuuzhańskiego okrętu, już kiedy wlatywał do systemu, nie spodziewał się jednak, że nieprzyjaciele go zaskoczą.Podejrzewał nawet, że został wywiedziony w pole, dopóki nie uświadomił sobie, jaki wniosek może wyciągnąć z szybkości i gorliwości, z jaką pojawili się Yuuzhanie.- Zadowolony? - zapytał.- Poprosiłbym ich, żeby trochę polewitowali, ale to zdradziłoby moje zamiary
[ Pobierz całość w formacie PDF ]