[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale on wolał swą przyrodzoną krzep-kość wykorzystywać na szkodę Rzymian i potrafił w krótkim czasie doprowadzić ich państwo do upadku.Był bowiem, jak już mówiłem, niezmiernie bystry w obmyślaniu i szybki w urzeczywistnianiu wszelkiego rodzaju łajdactw, tak iż nawet dobre cechy jego natury obracały się na zgubę poddanych.14.W sprawach publicznych zapanował straszliwy zamęt i nic nie pozostało112z dawnych zwyczajów; ja jednak przytoczę tu tylko kilka przykładów, a resztę pominę milczeniem, bo inaczej nigdy bym chyba nie dobrnął do końca tej opowieści.Po pierwsze, sam Justynian nie posiadał żadnych przymiotów władcy i bynajmniej się o nie nie troszczył, lecz przeciwnie, w mowie, ubiorze i sposobie myślenia wzorował się na barbarzyńcach.Kiedy chciał coś zarządzić na piśmie, wbrew zwyczajom nie powierzał sprawy urzędnikowi piastującemu godność kwestora, lecz mimo swej kiepskiej wymowy upierał się, aby to osobiście ogłosić przed wielką rzeszą słuchaczy, tak iż ludzie, których to zarządzenie krzywdziło, nie mieli na kogo się skarżyć.Tak zwanym a secre-tis nie powierzał bynajmniej swej tajnej korespondencji (chociaż w tym celu byli od dawna zatrudniani), lecz niemal wszystko sam pisał, nawet kiedy chciał pouczyć sędziów rozjemczych w mieście, jakie mają zająć stanowisko.Nikomu bowiem w całym Cesarstwie nie pozwalał kierować się własnym sądem, lecz z wielką pewnością siebie i bezro-zumną samowolą decydował z góry o wyroku na podstawie tego, co usłyszał od jednej ze stron, i nie wdając się w rozpatrywanie sprawy unieważniał113wyroki w sprawach już rozstrzygniętych.Powodowało nim nie poczucie prawa czy troska o sprawiedliwość, tylko oczywista chęć zysku; cesarz nie wstydził się brać łapówki, gdyż jego nienasycona chciwość odebrała mu wszelki wstyd.Często również zdarzało się, że sprawy rozpatrzone przez Senat i cesarza trafiały przed inny jeszcze, ostateczny trybunał.Senat bowiem siedział jakby malowany, bez prawa głosu i wpływu na dobro sprawy, zwoływany jedynie dla formy, bo tak kazało starodawne prawo.Nikt z zebranych nie mógł się nawet odezwać, a cesarz i jego połowica przeważnie udawali, że mają różne poglądy na przedmiot sporu; zwyciężał jednak pogląd, na który się przedtem oboje zgodzili.Kiedy zaś ktoś sądził, że mimo iż złamał prawo, zwycięstwo jego nie jest pewne, ofiarowywał cesarzowi taką czy inną sumę w złocie i natychmiast uzyskiwał ogłoszenie nowej ustawy, sprzecznej z dawniej obowiązującym prawem.Jeśli z kolei ktoś inny powołał się na to prawo, cesarz bez skrupułów przywracał je i ożywiał, tak iż nic nigdy nie miało trwałej mocy, lecz szale sprawiedliwości wędrowały w dół i w górę, zależnie od tego, gdzie spoczywało więcej złota.Sprawiedliwość opuściła114Pałac i zeszła na targowisko, i można tam było teraz kupić nie tylko sędziów, lecz i prawodawców.Tak zwani referendarii nie ograniczali się już do przedstawiania cesarzowi próśb obywateli, a następnie zawiadamiania urzędników o jego decyzji w sprawie petenta, lecz zbierali od ludzi ich ,,złe sprawy" i najrozmaitszymi krętactwami i wybiegami oszukiwali Justynia-na, który z natury był łatwym łupem takich ludzi.Wyszedłszy zaś z Pałacu natychmiast zamykali gdzieś przeciwników tych, z którymi się przedtem zmówili, i bezkarnie wyduszali od bezbronnych tyle pieniędzy, na ile im przyszła ochota.Żołnierze zaś, którzy pełnili wartę w Pałacu, szli do sędziów rozjemczych siedzących w Portyku królewskim i siłą wymuszali wyroki.Zresztą prawie wszyscy wojskowi często w tym czasie opuszczali służbę i swobodnie chodzili tam, gdzie dawniej noga ich nigdy nie postała.Wszystko stało na głowie, nic nie miało nawet swojej nazwy, kraj przypominał królestwo bawiących się dzieci.Pominę jednak resztę, jak zapowiedziałem na początku tego rozdziału, a opowiem jedynie o człowieku, który pierwszy namówił cesarza do wzięcia łapówki za rozsądzenie sprawy.115Był pewien Leon, rodem z Cylicji, człowiek odznaczający się wyjątkowym wprost zamiłowaniem do pieniędzy.Był on mistrzem pochlebstwa i znakomicie potrafił wpływać na poglądy prostych nieuczonych ludzi.Miał bowiem niezwykły dar perswazji i wykorzystywał naiwność tyrana na zgubę innych.On to pierwszy namówił Justyniana do sprzedawania wyroków za pieniądze, ten zaś, raz zdecydowawszy się okradać ludzi w sposób, który opisałem, nigdy już z tym nie skończył; przeciwnie, zło szerzyło się coraz bardziej, aż osiągnęło ogromne rozmiary, ł kiedy ktoś chciał wytoczyć niesłuszną sprawę jakiemuś zacnemu obywatelowi, szedł prosto do Leona, przyrzekał odstąpić pewną część spornego majątku jemu i cesarzowi, i wbrew wszelkiemu prawu wychodził z Pałacu jako zwycięzca.Leon zdobył w ten sposób ogromną fortunę i stał się panem wielkich włości, jak również głównym sprawcą upadku państwa rzymskiego.Nie istniały gwarancje dla ludzi zawierających umowy, nic nie znaczyły prawa, przysięgi, dokumenty, nie było kary za nieuczciwość, można było jedynie dać pieniądze Leonowi i cesarzowi.Ale nawet wtedy decyzja Leona nie była pewna, ponieważ chciał otrzymać coś także od przeciwników.Kradnąc tak116na dwie strony nie wstydził się bynajmniej zaniedbywać tych, którzy mu zaufali, i działał na ich szkodę.Bo nie uważał za hańbę siedzieć na dwóch stołkach, jeśli tylko mógł coś na tym zarobić.15.Taki więc był Justynian, Teodorę natomiast cechowało zimne, nieustępliwe okrucieństwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]