[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.[Jezus prosi go:]«Daj Mi przynajmniej torby.Moja jest ciężka.»«Nie, Nauczycielu.Ty nie jesteś mniej zmęczony ode mnie.»«Ty jesteś bardziej zmęczony, bo przyszedłeś z Nazaretu do lasu Matatiasza, a potem wróciłeś do Nazaretu.»«Ale spałem w łóżku.Ty – nie.Czuwałeś w lesie i wyszedłeś bardzo wcześnie.»«Ty też.Józef to powiedział.Wyszliście z gwiazdami.»«O! Przecież gwiazdy świecą do świtu!.» – mówi Jan z uśmiechem.Potem dodaje poważnie:«To nie brak snu wywołuje moje cierpienie.»«Cóż innego, Janie? Kto ci sprawił ból? Może Moi bracia.»«O, nie, Panie! Nie oni.ale ciąży mi.nie.postarzyło mnie ujrzenie, jak płacze Twoja Matka.Nie powiedziała mi, dlaczego płacze, a ja Jej o to nie pytałem, choć chciałem się dowiedzieć.Ale tak się Jej przyglądałem, że powiedziała mi: „W domu porozmawiam z tobą.Teraz nie, bo płakałabym głośniej”.I w domu mówiła do mnie z taką słodyczą i z takim smutkiem, że ja też płakałem.»«Co ci powiedziała?» [– pyta Jezus.]«Prosiła mnie, żebym Cię zawsze bardzo kochał i żebym nigdy nie wywoływał najmniejszego smutku, bo potem będę mieć z tego powodu wielkie wyrzuty sumienia.Powiedziała mi: „Wypełniajmy wszystkie nasze obowiązki w miesiącach, jakie nam pozostają, i nie tylko obowiązki”.To tylko obowiązek.to niewiele dla Ciebie, Boga.Powiedziała mi też – i to mi zadało wielki ból i gdyby to nie Ona do mnie mówiła, to bym nie uwierzył – powiedziała mi: „To niewiele spełnić jedynie obowiązek wobec kogoś, kto odchodzi, komu potem nie będziemy już mogli służyć.Aby móc się z tym pogodzić, kiedy Jego nie będzie już pośród nas, trzeba uczynić więcej niż spełnić tylko swój obowiązek: trzeba dać wszystko, całą miłość, troskę, posłuszeństwo, wszystko, wszystko.Wtedy w rozdarciu rozdzielenia powiemy: ‘O! Mogę powiedzieć, że dopóki wolą Bożą było posiadanie Go, dopóty ani na chwilę nie przestałem Go kochać i służyć Mu’.” A ja zapytałem: „Ale czy Nauczyciel naprawdę odchodzi? Ma jeszcze tak wiele do zrobienia! Będzie miał czas.” A Ona potrząsnęła głową i dwie łzy potoczyły się z Jej oczu.Powiedziała: „Prawdziwa Manna, Chleb żyjący powróci do Ojca wtedy, gdy człowiek zaledwie ucieszy się skosztowaniem na nowo smaku nowego ziarna.I pozostaniemy wtedy sami, Janie”.Żeby Ją pocieszyć, powiedziałem: „Wielki ból [dla nas], ale jeśli On powróci do Ojca, powinniśmy się cieszyć.Nikt nie będzie Mu mógł zrobić krzywdy”.A Ona jęknęła: „O! Ale przedtem!.” I sądzę, że zrozumiałem.Ale czy naprawdę tak będzie, Panie? Naprawdę? Naprawdę? Widzisz, to nie dlatego, że nie wierzymy Twoim słowom, ale dlatego, że Cię kochamy i.Nie powiem jak kiedyś Szymon: to nie może się zdarzyć.Wierzę, wierzymy wszyscy.ale kochamy Cię i.O! Mój Panie! Czy grzechy z miłości są naprawdę grzechami?»«Miłość nigdy nie grzeszy, Janie» [– mówi Jezus.]«W takim razie my, którzy Cię kochamy, jesteśmy gotowi walczyć i zabijać w Twojej obronie.Galilejczycy nie są lubiani przez innych właśnie dlatego, że uważają nas za kłótliwych.A zatem pokażemy, że słuszna jest ta opinia o nas, i będziemy bronić Ciebie.Jesteśmy na miejscach, gdzie w czasach Debory, Barak zniszczył armię Sisary z dziesięcioma tysiącami mężczyzn, a te dziesięć tysięcy było z rodu Neftalego i Zabulona.My zaś od nich pochodzimy.Imię jest teraz inne, ale serce to samo.»«Było ich dziesięć tysięcy.Ale teraz nawet gdyby was było dziesięć razy po dziesięć tysięcy cóż moglibyście zdziałać?»«Co? Boisz się [rzymskich] kohort? Nie są tak liczne, a poza tym.Nie nienawidzą Cię.Nie sprawiasz im kłopotów.Nie myślisz o godności króla, o królewskiej władzy, która wyrywa zdobycz rzymskim orłom.Nie będą się wtrącać do nas ani do Twoich wrogów i wkrótce ich pokonamy.»«Czy by was było tysiąc, dziesięć tysięcy, sto tysięcy, cóż to wszystko jest wobec woli Ojca? Muszę ją wypełnić.»Strapiony Jan nic nie mówi.Dziwny jest ten upór, ta niemożliwość zrozumienia przez umysł wielkiej misji Jezusa nawet u najlepszych z idących za Nim! Przyjmują Go jako Nauczyciela, jako Mesjasza, wierzą w Jego moc zbawienia i odkupienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]