[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jednocześnie zmagałem się z jej bliską obecnością, tym bardziej podniecony, że prawda mogła objawić się z jej ust, z naprężenia ścięgna pod kolanem, z białej płaszczyzny brzucha - podczas gdy pisałem swą książeczkę, siedemdziesiąt stron druku, maksymalnie się streszczając, opatrując ją mapami szlaków podróży.Nie byłem w stanie usunąć jej z tych spisywanych kart.Zamierzałem zadedykować jej tę monografię, jej głosowi, jej ciału, które wyobrażałem sobie jako bladoróżowy, długi łuk wyłaniający się z łóżka, ale książka była już zadedykowana królowi.Przypuszczałem, że ta obsesja może zostać przez nią wykpiona, zbyta grzecznym i pełnym zakłopotania skinieniem głowy.Stawałem się w jej towarzystwie podwójnie układny.To cecha mojej natury.Jakbym się krępował uprzednio ukazanej nagości.To taki europejski zwyczaj.Było dla mnie rzeczą naturalną - po wprowadzeniu jej w moje rozumienie pustyni - przywdziewać teraz w jej obecności żelazny pancerz.Namiętny poemat jest substytutemkobiety, którą kochasz lub powinieneś kochać,Czyjaś namiętna rapsodia komuś innemu zabrzmifałszywie.U Hasseina Beja - wielkiego starca z ekspedycji z roku 1923 - spacerowała po trawie z doradcą rządowym Roundel-lem; uścisnęła mi rękę, jego posłała, żeby jej przyniósł jakiegoś drinka, zwróciła się do mnie i powiedziała:- Chcę, żebyś mnie porwał.Powrócił Roundell.Jej słowa były dla mnie czymś takim, jakby mi wręczyła nóż.W ciągu miesiąca zostałem jej kochankiem.W moim pokoju nad sukiem, na północ od uliczki papug.Upadłem na kolana w ozdobionym mozaikami hallu, twarz wtuliłem w kurtynę jej sukni.Stanowiliśmy dziwną figurę, my dwoje, zanim daliśmy upust naszemu głodowi.Jej palce wyczesujące piasek z mych włosów.Kair i wszystkie jego pustynie wokoło.Czy to było pożądanie jej młodości, jej szczupłej chłopię-cości? To jej ogrody były tymi ogrodami, które mam na myśli, kiedy ci opowiadam o ogrodach.Miała takie małe zagłębienie między szyją a obojczykiem, które nazywaliśmy Bosforem.Ześlizgiwałem się z jej ramienia w Bosfor.Układałem na nim oko.Klękałem, kiedy popatrywała na mnie z góry, podejrzliwie, jakbym był przybyszem z innej planety.Jej chłodna dłoń nagle na moim karku w kairskim autobusie.Wynajęcie zakrytej taksówki i nasza szybka, manualna miłość na trasie między mostem Khedive Ismail a klubem Tipperary.Albo słońce przesączające się przez jej paznokcie w saloniku na trzecim piętrze muzeum, kiedy mi ręką zasłaniała twarz.Obawialiśmy się tylko jednej osoby, której spotkania pragnęliśmy uniknąć.Ale Geoffrey Clifton był wciągnięty w angielską machinę.Jego rodzinna genealogia sięgała króla Kanuta.Machina ta niekoniecznie musiała wyjawić Cliftonowi, żonatemu zaledwie od osiemnastu miesięcy, niewierność żony, ale przystąpiła do zaciśnięcia pętli wokół tej zdrady, tego schorzenia w systemie.Wiedziano o każdym naszym kroku od pierwszego dnia, od pierwszego naszego niezręcznego zbliżenia na kuchennych schodach hotelu Semiramis.Nie zwracałem uwagi na jej napomknienia o krewnych męża.A Geoffrey Clifton był równie nieświadomy niczego, jak my byliśmy nieświadomi wielkiej angielskiej pajęczyny rozpiętej nad naszymi głowami.Cała drużyna strażników czuwała nad jej mężem i chroniła go.Tylko Madox, będący arystokratą o pułkowych znajomościach, wiedział o tych tajnych konwulsjach.Tylko Madox, z powściągliwym taktem, przestrzegał mnie przed tym światem.Ja nosiłem przy sobie Herodota, a Madox - święty męczennik własnego małżeństwa - Annę Kareninę i stale na nowo odczytywał historię romansu i zdrady.Któregoś dnia, zbyt już późno, byśmy mogli powstrzymać mechanizm, który puściliśmy w ruch, spróbował objaśnić świat Cliftona w kategoriach stosowanych przez brata Anny Kareniny.Podaj mi moją książkę.Posłuchaj.Polowa Moskwy i Petersburga była spokrewniona i zaprzyjaźniona z Obłońskim.Urodni się w środowisku ludzi, którzy albo byli, albo stali się możnymi tego świata.Jedna trzecia starców-dygnitarzy była zaprzyjaźniona z jego ojcem i pamiętała Stiwę w dziecinnej koszulce.szafarze dóbr tego świata, posad, koncesji dzierżaw itp.byli więc z nim wszyscy w przyjaźni i jako swego człowieka nie mogli go pominąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]