[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jego głos stał się cieplejszy i nabierał entuzjazmu, w miarę jak Nick mówił.- Rozwijamy się tak szybko, że trudno spamiętać, co działo się w ubiegłym tygodniu i kto się czym zajmował.Tak samo było w Omedze,wiesz.nie, nie wiesz, ale to jest prawie tak samo.Chyba nie potrafię założyć firmy, nie próbując robić wszystkiego naraz i ściągamludzi, którzy są tacy sami.Więc idziemy do przodu, a potem zwalniamy, aby zobaczyć, gdzie jesteśmy i znowu zaczynamy, szybciej niż poprzednio.To najbardziej podniecający okres w firmie, jedyny w swoim rodzaju.Potemwszystko jest już uporządkowane i masa spraw staje się łatwa do przewidzenia i ustalona.Tak więc praca tu może wydawać sięchaotyczna, ale nigdy nudna.I nasi ludzie nie odchodzą, pięcioro z kierownictwa, których przyjąłem dwa lata temu wciąż tu jest,podobnie jak inni zatrudnieni od tamtej pory.W tym miesiącu mijają właśnie dwa lata, od kiedy zaczęliśmy, możesz to z nami uczcić.Valerie uśmiechnęła się blado.- Nie znam się na zbieraniu informacji.- Nauczysz się błyskawicznie.- Głos Nicka wciąż był ciepły i kipiący energią.- Earl DeShan prowadzi ten dział, udzieli ci wszelkiejpomocy, jakiej będziesz potrzebowała.- Ale nie o to mi.- przerwała.W biurze Nicka zapadło milczenie.Valerie wstała, ogarnięta paniką i przeszła przez duży pokój.Nie mogła uwierzyć w to, co siędziało, nigdy nie przyszło jej do głowy, że mógłby jej odmówić pomocy.Stanęła obok rzezby Eskimo przedstawiającej niedzwiedziatańczącego na tylnych łapach.To było wspaniałe dzieło, widziała podobne w prywatnej kolekcji i wiedziała jak są rzadkie i cenne.Niemiała pojęcia, że Nick lubi sztukę Eskimo.Naprawdę nic o nim nie wiedziała.Kiedyś była pewna, że jest taki nieskomplikowany, takłatwy do zrozumienia.Ale to było wtedy, kiedy miał tylko dwie miłości -swoją pracę i ją - i spędzał czas przy sfatygowanym biurku wbudynku inżynierii albo w mieszkaniu urządzonym używanymi meblami, gdzie wino serwowano w szklaneczkach po soku.Teraz posiadał biuro urządzone z pozorną prostotą, ale wiedziała, ile musiało to kosztować - boazeria z mahoniu, meble ze skóry iróżanego drewna oraz wspaniały dywan Indian Nawaho.To był gabinet ambitnego, odnoszącego sukcesy mężczyzny, posiadającegodoskonały smak i pieniądze, dzięki którym mógł kupować te piękne przedmioty.Kiedyś pomyślałaby tylko tyle.Ale teraz wydało jejsię, że jest to pokój człowieka, który stał się twardy.Mógł mówić z chłopięcym entuzjazmem, ale naprawdę był tak samo pozbawionyfantazji, jak zawsze uważała, zwłaszcza gdy miał zrobić coś odmiennego, na przykład dać jej szansę.On daje mi szansę.W paniceodsunęła na bok tę myśl.Nie o taką szansę jej chodziło.Po pracy u Sybille potrzebowała czegoś, co potrafiła robić, musiała nabraćzaufania do swoich sił.Podeszła do kominka, nerwowo podniosła i odstawiła grupkę małych figurek ze steatytu wyobrażającą foki, ptaki i rybakówciągnących za linę.W pokoju panowała zupełna cisza.Kiedy się odwróciła, przekonała się, że Nick na nią patrzy, czekając aż usiądzie.Był jednym z najatrakcyjniejszych mężczyzn, jakich kiedykolwiek poznała, a teraz wyglądał o wiele lepiej niż w college'u.Na jegotwarzy pojawiły się delikatne bruzdy, dzięki którym wyglądał bardziej interesująco, włosy lekko siwiały na skroniach, uśmiech,pojawiający się teraz rzadziej, był bardziej promienny, a głęboko osadzone oczy wydawały się bardziej pochmurne.Kołnierzyk koszuli miał niedbale rozpięty, ale marynarka z cienkiej wełny leżała znakomiciena szerokich barkach i Valerie było pewna, nawet nie patrząc, że kolor skarpetek był do niej dobrany.W ciągu tych lat, od czasów college'u, kiedy ubierał się byle jak, miał tylko jeden krawat, włosy wiecznie rozczochrane, a skarpetkinie pasujące do reszty, był żonaty z Sybille - jak on mógł? jak mógł ją kochać, pożądać jej, pragnąć? - rozwiódł się, wychowywał syna,założył dwie firmy, przeprowadził się w drugi koniec kraju i zgodnie z tym, co mówił Chad, spotykał mnóstwo kobiet.Nic o nim niewiem, pomyślała znowu Valerie.Wszystko wokół niego co go dotyczyło, wywoływało wspomnienia, ale równie dobrze mogłarozmawiać z obcym człowiekiem.Ale nie jest dla mnie obcy, a ja liczyłam na niego.Jak może mi to zrobić?- Wykonałeś dobrą robotę pokazując mi, jak mogłam mylić się co do kogoś - powiedziała z desperacją.- Byłam taka pewna, że mipomożesz.Brwi Nicka uniosły się.- Chcesz powiedzieć, dać ci to, czego chcesz.- Chcę powiedzieć, dać mi to, w czym jestem dobra.Każdy mógłby mi dać pracę przy zbieraniu informacji.- Każdy mógłby, ale wątpię, czy by to zrobił.Sama to powiedziałaś, Valerie, nie wiesz nic na temat.- Każdy mógłby mi dać cokolwiek - zaoponowała ostro.- Nie wiedząc, co robiłam i jak dalece byłam w tym dobra.Ale ty wiesz.Byłam pewna, że wiesz i że mnie zrozumiesz.- Pozwól, że ujmę to inaczej - podsumował Nick, a jego głos był bardzo zimny.-Przyszłaś do mnie, ponieważ cię znam, więc niemógłbym ci odmówić.Rumieńce Valerie pociemniały.- Brutalnie stawiasz sprawę.- Nazwij to inaczej.- Zwracamy się do przyjaciół, gdy ich potrzebujemy.Myślałam, że na tym polega przyjazń.Inaczej byłby to dość ponury świat:wszyscy samotni, odcięci od pozostałych.Skinął głową.- Masz rację.Ale zwróciłaś się do mnie, a ja zaoferowałem ci pracę i powiedziałem, że chcę, abyś uczestniczyła w tym, co tutajtworzymy.To oznacza, że nie będziesz sama.Ile ci więcej trzeba, by świat był mniej ponury?Bezwiednie, Valerie się uśmiechnęła.Od tak dawna nie starła się z kimś błyskotliwym.Jej oczy napotkały spojrzenie Nicka, byłwesoły, odprężony i pewny siebie.Gdy to zobaczyła, jej uśmiech zniknął.Zastanowiła się, jak dużo czasu zajmie jej oswojenie się zezmianą trybu życia, do jakiego była przyzwyczajona.- Myślę, że ci się tu spodoba - orzekł zdawkowo Nick.- Może nawet polubisz zbieranie informacji, chociaż sądzę, że poszukamy cipo jakimś czasie czegoś innego. Valerie przechyliła lekko głowę, jakby dosłyszała alarmowy dzwonek.- Masz na myśli, kiedy już tu zagrzeję miejsce.To taki test, prawda? Aby się przekonać, czy będę posłusznie przyjmować polecenia.Tak właśnie postąpiła Sybille.- Nie, nie w tym rzecz - zaprotestował.-1 tak naprawdę wcale w to nie wierzysz.- Ponownie jego głos stał się prawie szorstki.- Chcęci pomóc znalezć sobie własne miejsce, coś, na czym możesz polegać, jeżeli rzeczywiście o to ci chodzi.Wtedy zrobię wszystko, by cipomóc.Ale jak długo będziesz pracować w mojej sieci, musisz mi zaufać i postępować w sposób, jaki ja uznam za najlepszy.Valerie milczała.Wstydziła się, że oskarżyła go o zachowanie przypominające Sybille.Ale powiedziała to pod wpływem frustracji.Był taki sam jak inni, nie wierzył, że ona coś potrafi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl