[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zwiastunie Burzy!Kerana soliem o glara.Dyvim Slorm również zawołał na %7łałobne Ostrze, używając ZamierzchłejMowy z Melnibon.Tajemniczego i magicznego języka, stosowanego przy wy-powiadaniu zaklęć runicznych i wzywaniu demonów w ciągu dwudziestu tysięcylat istnienia rasy Melnibon.Wydawali rozkazy swoim mieczom, jak gdyby rzeczywiście trzymali je w rę-kach.Rozpoczęli dzieło zniszczenia, jedynie wypowiadając słowa.To była ta ce-cha obu mieczy, o której przypomniał sobie Elryk, a która pojawiała się, gdy oby-dwa ostrza angażowały się we wspólną walkę.Oba miecze teraz wiły się w dło-niach Darnizhaana.Martwy Bóg zaczął się cofać.Jego postać utraciła nagle zna-jomy kształt, stając się podobną to do człowieka, to do bestii.Martwy Bóg trząsłsię i dygotał z przerażenia.W końcu ostrza wyrwały się z jego rąk i obróciły przeciwko niemu.Walczyłz nimi, próbował je odeprzeć, podczas gdy one mknęły w powietrzu wokół niegounosząc się swobodnie i atakowały z piekielną siłą.Powietrze wypełniło się ichzłowieszczym, pełnym triumfu zawodzeniem.Na rozkaz Elryka Zwiastun Burzyciał nadprzyrodzoną istotę, a %7łałobne Ostrze poszedł za jego przykładem.Obamiecze były również nadprzyrodzonego pochodzenia i dlatego ciosy, które zada-wały Darnizhaanowi, raniły go śmiertelnie. Elryku! wrzasnął. Elryku, nie wiesz, co robisz! Zatrzymaj je! Zróbto! Powinieneś był słuchać uważniej tego, co ci mówiłem.Zatrzymaj je!Lecz Elryk zaślepiony nienawiścią i złością ponaglał tylko miecze, które razza razem zagłębiały się w ciało Martwego Boga.Chwiał się, zanikał, jasne kolorymatowiały.Akolici uciekli w dół doliny, przekonani, że to koniec ich pana.On samrównież był o tym przekonany.Rzucił się jeszcze do przodu w kierunku jezdzców,lecz wtedy pod wpływem ataków mieczy materia jego istnienia zaczęła się drzećna strzępy.Kawałki jego ciała odpadały i leciały we wszystkie strony, znikając42w ciemnościach.Dzika złość kierowała słowami Elryka, gdy przemawiał do mieczy.Głos Dy-vima Slorma mieszał się z głosem albinosa w okrutnej radości, gdy niszczyli tęświecącą istotę. Głupcy! wrzasnął Darnizhaan. Niszcząc mnie, niszczycie też siebie!Ale Elryk nie słuchał go, aż w końcu nic nie zostało z Martwego Boga, a mie-cze powróciły i zadowolone ułożyły się miękko w dłoniach prawowitych właści-cieli.Gwałtownym, szybkim ruchem Elryk schował Zwiastuna Burzy.Zsiadł z ko-nia i pomógł swojej żonie dosiąść ogromnego wierzchowca, sam sadowiąc się tużza nią.W Wąwozie Xanyaw zapanowała wielka cisza.Rozdział 6Kilka dni pózniej troje ludzi, ze zmęczenia ledwie utrzymujących się w sio-dłach, dotarło do Otchłani w Nihrain.Zjechali po krętych dróżkach prosto w czar-ną głębię.Przywitał ich Sepiriz poważną twarzą i słowami pełnymi otuchy. Widzę, że wyprawa się powiodła, Elryku powiedział uśmiechając się.Albinos zsiadł z konia, pomógł zejść swojej żonie i odwrócił się do Sepiriza. Chociaż zrobiłem to, co musiałem, żeby ocalić moją żonę powiedziałponuro nie jestem w pełni zadowolony z tej przygody.Chciałbym porozmawiaćz tobą na osobności, Sepirizie. Po posiłku czarny Nihrain przytaknął poważnie porozmawiamyw cztery oczy.Szli powoli przez miasto.Przywitało ich większym ruchem, ale wśród miesz-kańców nie było widać dziewięciu braci Sepiriza.Gospodarz po drodze wyjaśniłich nieobecność. Jako słudzy Przeznaczenia zostali wezwani do innego wymiaru, gdzie zo-baczą różne drogi jakimi mogą potoczyć się losy Ziemi.Po powrocie poinformująmnie, co należy uczynić.Weszli do komnaty, w której stało przygotowane jedzenie.Gdy wszyscy za-spokoili głód, Dyvim Slorm i Zarozinia zostawili ich samych.W palenisku płonął ogromny ogień.Elryk i Sepiriz siedzieli przygarbieni, nieodzywając się.W końcu bez żadnych wstępów Elryk opowiedział, co się stało, co zapamiętałze słów Martwego Boga, jak go one zaniepokoiły i przeraziły.A jeśli są prawdzi-we?Gdy skończył, Sepiriz kiwnął głową. Rzeczywiście tak jest powiedział. Darnizhaan mówił prawdę.Alboraczej większość prawdy, w sposób w jaki on to rozumiał. Czy ja mam przez to rozumieć, że wkrótce wszyscy przestaniemy istnieć?%7łe będzie tak, jak gdybyśmy nigdy nie oddychali, nie myśleli ani walczyli? To jest prawdopodobne. Ale dlaczego? To wydaje się niesprawiedliwe.44 Kto ci powiedział, że świat jest sprawiedliwy?Elryk uśmiechnął się, jego własne podejrzenia potwierdziły się. Tak jak się spodziewałem, na świecie nie ma sprawiedliwości. Właśnie że jest powiedział Sepiriz. Ale sprawiedliwość swoista, spra-wiedliwość, która musi powstawać codziennie.Człowiek nie narodził się w świe-cie sprawiedliwości, ale jest w stanie stworzyć taki świat! Zgodziłbym się z tym odpowiedział Elryk ale na co przydadzą sięnasze wysiłki, jeżeli i tak jesteśmy skazani na zagładę, a razem z nami rezultatynaszych poczynań? To nie jest dokładnie tak, jak mówisz.Coś pozostanie i będzie dalej istniało.Ci, którzy przyjdą pózniej, odziedziczą coś po nas. Co to będzie? Ziemia wolna od głównych sił Chaosu. Czyli świat bez magii, czy tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]