[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Książę poczuł, jak opanowuje93 go to samo pełne smutku uspokojenie i pomyślał, że pozostanie tutaj nie było-by najgorszym z możliwych losów.Można by żyć wspomnieniami szczęśliwychchwil, gdy życie było takie proste, a świat zdawał się czekać tylko, by otworzyćswe podwoje. Jesteśmy podróżnikami w twym kraju, pani  powiedziała z tyłu Oonegłosem, który wydał się nagle chropawy. Nie chcemy nikogo skrzywdzić, alez pewnością tu nie zostaniemy. Podróżnymi?  spytał jakiś mężczyzna. Czego szukacie? Perłowej Fortecy  odpowiedział Elryk.Oone była wyraznie niezadowo-lona z tej szczerości. Nie zabawimy tu długo.Chcemy tylko dowiedzieć się, gdzie jest następneprzejście, Brama Paranoru.Mężczyzna uśmiechnął się smutno. Obawiam się, że przepadła.Przepadła dla nas wszystkich.Ale nie bole-jemy na tą stratą.Nie sądzicie, że wyszło nam to na dobre?  Zwrócił na nichrozmarzone, nieobecne spojrzenie. Lepiej nie szukać tego, co może jedynierozczarować.My wolimy pamiętać to tylko, co mieliśmy za najbardziej upragnio-ne i jak to było: pragnąć. Ale przecież czy naprawdę nie lepiej poszukać przejścia  spytał Elryksam zdumiony własną szorstkością wobec tego człowieka. Ale po co, jeśli rzeczywisty świat zawsze przegrać musi w zestawieniu zeświatem nadziei? Tak myślisz, panie?  Elryk gotów był zastanawiać się nad tym stanowi-skiem, ale Oone chwyciła go mocno za ramię. Wspomnij nazwę, jaką Złodzieje Snów nadali tej krainie  mruknęła.Tak, to była Kraina Starych Pragnień, gdzie wszystkie tęsknoty wracały z mro-ków niepamięci kojącym spokojem i prostotą postrzegania świata.Elryk wspo-mniał, jak niegdyś podobny stan ducha ustąpił w jego myślach gniewnej zapal-czywości.Skłonny był uznać teraz, że niewielką miały szansę na realizację jegoówczesne marzenia.Gniew kierowany ku niesprawiedliwości tego świata wyła-dował się w studiach nauk magicznych.Celem księcia była zmiana porządku rze-czy i ustanowienie większej wolności i sprawiedliwości z wykorzystaniem wszel-kiej dostępnej jego rodowi władzy.Pobratymcy nie podzielali tego punktu widze-nia.Marzenia towarzyszące szlachetnym porywom pełnego nadziei serca zostaływ końcu zapomniane.Aż do teraz, gdy znowu zaświtała im nadzieja.Może sąjednak królestwa, gdzie spełnia się każde marzenie? Może to Marador jest tymmiejscem? Gdybym wrócił po Cymoril, moglibyśmy zamieszkać tu w spokoju wrazz tymi ludzmi  powiedział do Oone.Złodziejka Snów nie kryła pogardy dla tego pomysłu.94  Ta kraina nosi imię Starych Pragnień, nie Pragnień Spełnionych, a to róż-nica! Nie czujesz niczego niezwykłego, tyle tylko, że pozbawiony kontaktu z rze-czywistością, zatracasz się w tęsknocie za nieosiągalnym.Dopiero prawdziwespełnienie może uczynić cię tym, kim pisane jest ci zostać, Elryku z Melnibo-n.Odwróć się plecami do przeznaczenia, twego własnego przeznaczenia, by bu-dować sprawiedliwy świat, a stracisz cały mój szacunek.Sam stracisz szacunekdo siebie.Okażesz się kłamcą i dowiedziesz mej głupoty, bo ja zawierzyłam, iżnaprawdę możesz mi pomóc!Elryk był skrajnie zdumiony jej wybuchem, tak bardzo kontrastującym z pa-nującym tu kojącym spokojem. Ale wydaje mi się, że takiego świata nie da się zbudować.Czy nie lepiejzatem żyć nadzieją niż ze świadomością porażki? Tak sądzą wszyscy w tej krainie.Zostań tu, jeśli chcesz, i zatrać się w ichwierze.Ale ja uważam, że nadal trzeba próbować, nieważne, jak wadę są szansępowodzenia!Elryk poczuł się zmęczony, nade wszystko zapragnął usiąść i odpocząć.Ziew-nął, przeciągnął się. Ci ludzie zdają się znać jakąś tajemnicę, też chciałbym ją poznać.Poroz-mawiam z nimi chwilę, a potem pójdziemy dalej. Zrób tak, a Anigh umrze.Umrze Zwięta Dziewczyna.I wszyscy, którychcenisz  powiedziała Oone nie unosząc głosu, tonem stwierdzenia, jednak jej sło-wa wytrąciły Elryka z transu.Nie po raz pierwszy miał ochotę wycofać się w światmarzeń.Gdyby ostatnio uległ pokusie, rządziłby teraz w Melnibon, a Yyrkoonzostałby stracony lub wygnany.Myśli o kuzynie i jego ambicjach, o czekającej na powrót i zaślubiny Cymoril,pomogły Elrykowi odzyskać poczucie celu, zapobiegły pojednawczemu wycofa-niu się do własnej skorupy.Skłonił się mieszkańcom jaskini. Dziękuję za serdeczne przyjęcie, ale droga prowadzi mnie dalej, do BramyParanoru.Oone odetchnęła głęboko, z ulgą. Czas nie płynie tutaj w znany ci sposób, ale umyka nam szybciej, niż sa-dzisz, książę Elryku.Z poczuciem głębokiego żalu Elryk zostawił ogarniętych melancholią ludzii skierował się w głąb jaskiń. Nazwa tej krainy nie wynika z przypadku.Uważaj na to, co znajome. Może jednak powinniśmy odpocząć? Dojść nieco do siebie?  spytał ksią-żę. Owszem.I umrzeć z przesłodzonej melancholii.Spojrzał, nastrój pieczar nie miał na nią żadnego wpływu. Czy to temu uległ Alnac Kreb?95  Oczywiście nie! Był dość dobrze przygotowany, by ominąć tak proste pu-łapki! A zatem ledwo przeszedłem pierwszą próbę, pierwszy test mego zdecydo-wania i samodyscypliny  zawstydził się Elryk. Złodzieje Snów nieustannie wystawiani są na takie próby.Aatwiej jest imsię przeciwstawić, chociaż pokusy są równie silne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl