[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był to kociołekdość podobny do togo, w jakim przyprawiał swój atrament, ale dalekomniejszy i postawiony na żelaznym trójnogu.Lampy, palące się podnim, utrzymywały ciągle umiarkowane ciepło.Niebawem przybyłydwa takie same kociołki.Nazajutrz ojciec mój, wyszedłszy na balkon i powiedziawszy agur,otworzył usta chcąc zapytać się, co znaczą te kociołki, ale ponieważ niemiał zwyczaju mówienia, nic przeto nie rzekł i odszedł do siebie.Drę-czony ciekawością postanowił posłać pannie Cimiento jeszcze jednąbutelkę swego atramentu.W podzięce otrzymał trzy flaszki napełnioneróżnobarwnym atramentem: czerwonym, zielonym i niebieskim.Wieczorem ojciec poszedł do księgarza Moreno.Zastał tam jakie-goś urzędnika z ministerium skarbu, który trzymał pod pachą ogólnesprawozdanie z rachunków kasy.W sprawozdaniu tym niektóre ko-lumny nakreślone były atramentem czerwonym, tytuły niebieskim,linie zaś zielonym.Urzędnik dowodził, że sam jeden posiada tajemnicęsporządzania takich atramentów, i że nikt w mieście nie jest w stanieposzczycić się podobnymi.Na te słowa jakiś nieznajomy obrócił się domego ojca i rzekł: Senor Avadoro, ty, który tak wyśmienicie fabrykujesz czarnyatrament, miałżebyś nie znać sposobów sporządzania kolorowego?Mój ojciec nie lubił, gdy go o co pytano, i z łatwością się mieszał.Otworzył jednak usta, aby odpowiedzieć, ale nic nie rzekł, gdyż wolałpobiec do siebie i przynieść flaszki do Morena.Obecni nie mogli dośćwydziwić się doskonałości atramentów, urzędnik zaś prosił o pozwole-nie wzięcia kilku próbek do domu.Ojciec, obsypany pochwałami,skrycie oddawał całą sławę pannie Cimiento, której nazwiska dotądjeszcze nic? znał.Powróciwszy do siebie, otworzył książkę z przepi-sami i znalazł dwa na niebieski, trzy na zielony i siedem na czerwony.Tyle na raz przepisów pomieszało mu się w głowie, nie umiał zebraćdwóch myśli, piękne tylko ramiona sąsiadki żywo malowały się przedjego wyobraznią.Uśpione jego zmysły ocknęły się i dały mu odczućcałą swoją potęgę.Nazajutrz z rana, pozdrawiając obie sąsiadki, postanowił stanowczodowiedzieć się o ich nazwisku, otworzył więc usta, aby je o to zapytać,ale znowu nic nie rzekł i wrócił do swego pokoju.Następnie wyszedłna balkon od ulicy Toledo, skąd spostrzegł człowieka dość przyzwoicieubranego, trzymającego w ręku czarną butelkę.Zrozumiał, że jest toktoś żądający atramentu, zamieszał więc w kotle, aby mu dać jak naj-NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG518lepszego.Kurek od kotła znajdował się na jednej trzeciej wysokości,tak że męty zostawały na spodzie.Nieznajomy wszedł, ale zamiastodejść, gdy ojciec napełnił mu już butelkę, postawił ją na stole, usiadł iprosił o pozwolenie wypalenia cygara.Ojciec chciał coś odpowiedzieć,ale nic nie rzekł, nieznajomy dobył więc z kieszeni cygara i zapalił je ulampy stojącej na stole.Nieznajomym tym był niegodziwy Busqueros. Senor Avadoro rzekł do mego ojca zajmujesz się wyrabia-niem płynu, który niemało zaszkodził ludzkości.Ileż to spisków, zdrad,podstępów, złych książek wyszło na świat za pośrednictwem atramen-tu, że nie wspomnę o bilecikach miłosnych i sprzysiężeniach na szczę-ście i honor mężów.Jakież jest twoje zdanie w tym względzie, senorAvadoro? Nie odpowiadasz, przyzwyczaiłeś się bowiem do milczenia.Mniejsza o to, jeżeli ty nic nie mówisz, ja za to mówię za dwóch, takijuż mam zwyczaj.A wiec, senor Avadoro, racz usiąść tu na tym krze-śle, wytłumaczę ci pokrótce moją myśl.Utrzymuję, że z tej butelkiatramentu wyjdzie.To mówiąc Busqueros popchnął butelkę i atrament wylał się na ko-lana mego ojca, który w milczeniu pośpieszył obetrzeć się i zmienićubranie.Wróciwszy zastał Busquera z kapeluszem w ręku, chcącego znim się pożegnać.Ojciec, uszczęśliwiony, że go się pozbędzie, otwo-rzył mu drzwi.W istocie, Busqueros wyszedł, ale po chwili wrócił: Przepraszam cię, senor Avadoro rzekł ale zapomnieliśmyobaj.że butelka jest próżna, wszelako nie zadawaj sobie trudu, ja sampotrafię ją napełnić.Busqueros wziął lejek, wsadził go do butelki i odkręcił kurek.Gdybutelka była pełna, ojciec znowu poszedł otworzyć mu drzwi.DonRoque wyniósł się czym prędzej, gdy wtem nagle mój ojciec spo-strzegł, że kurek jest odkręcony i atrament leje się na pokój.Pobiegłzakręcić kurek, a w tejże chwili Busqueros jeszcze raz powrócił i uda-jąc, ze nie spostrzega szkody, jaką wyrządził, postawił butelkę na stole,rozwalił się na tym samym krześle, dobył cygara z kieszeni i zapalił jeu lampy. Prawdaż to, senor Avadoro rzekł do mego ojca że miałeś sy-na, który utonął w tym kotle? Gdyby biedak umiał pływać, byłby nie-zawodnie się wyratował.Gdzież to senor nabyłeś ten kocioł? Jestempewien, że w Toboso.Doskonała glina, takiej samej używają dogotowania saletry.Twarda jak kamień, pozwól, spróbuję.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG519Mój ojciec chciał przeszkodzić próbie, ale Busqueros uderzył wło-siem w kocioł i rozbił go na kawałki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]