[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.OkazaÅ‚o siÄ™ jednak, że wyjÄ…tkowo delikatnie i umiejÄ™tnie rozebraÅ‚ Henry'ego, pomógÅ‚ mu wjechać do Å‚azienki i ustawiÅ‚ go pod pryszÂnicem.Przez chwilÄ™ oglÄ…daÅ‚ urzÄ…dzenie i koÅ‚owrotek, po czym zrÄ™cznie je uruchomiÅ‚.Gdy nie wiedziaÅ‚, co robić dalej, pytaÅ‚.Poza tÄ… krótkÄ… wymianÄ… niezbÄ™dnych pytaÅ„ i odpowiedzi, obaj milczeli.Henry doszedÅ‚ do wniosku, że rzadko kiedy kÅ‚adziono go do łóżka z takÄ… rozwagÄ… i delikatnoÅ›ciÄ….Lecz gdy dojrzaÅ‚ w lustrze Å‚azienki skupionÄ… i przejÄ™tÄ… twarz policjanta, ciemne tajemnicze oczy, podkrążone ze zmÄ™czenia, pożaÅ‚owaÅ‚ nagle, że poprosiÅ‚ o pomoc.WolaÅ‚by zwalić siÄ™ na łóżko bez prysznica, w ubraniu, byle tylko uwolnić siÄ™ od poniżajÄ…cego dotyku tych sprawnych dÅ‚oni.WyczuwaÅ‚, że za maskÄ… pozornego spokoju Dalgliesh skryÅ‚ niechęć do dotykania jego nagiego ciaÅ‚a.Także i Henry'ego - niezbyt logicznie i rozsÄ…dnie - dotkniÄ™cie chÅ‚odnych dÅ‚oni Dalgliesha przejmowaÅ‚o strachem.ChciaÅ‚ krzyknąć na gÅ‚os:“Co pan tu robi? ProszÄ™ sobie stÄ…d iść; nie wtrÄ…cać siÄ™; zostawić nas w spokoju." Pragnienie to byÅ‚o tak silne, że Henry niemal wierzyÅ‚, iż rzeczywiÅ›cie wypowiedziaÅ‚ te sÅ‚owa.Gdy wreszcie tymczasowy pielÄ™gniarz uÅ‚ożyÅ‚ pacjenta wygodnie w łóżku, pożegnaÅ‚ siÄ™ szybko i wyszedÅ‚ bez jednego zbÄ™dnego sÅ‚owa.Henry wiedziaÅ‚, że policjant nie zniósÅ‚by choćby najbardziej zdawkowego i najmniej szczerego poÂdziÄ™kowania.4POSĘPNY BRZEGIObudziÅ‚ go tuż przed siódmÄ… niemiÅ‚y dźwiÄ™k dobrze znanych haÅ‚asów; odgÅ‚osy kanalizacji, szczÄ™k aparatury, pisk kół foteli, nagÅ‚e poÅ›pieszne kroki; wymuszone, radosne powitania.PomyÅ›laÅ‚ sobie, że Å‚azienki sÄ… teraz potrzebne pacjentom i znów zamknÄ…Å‚ oczy, by nie widzieć ponurego bezosobowego pokoju.ZmusiÅ‚ siÄ™ do dalszego snu.GodzinÄ™ później, po niezbyt gÅ‚Ä™bokiej drzemce, wsiaÅ‚ i zauważyÅ‚, że w przybudówce panuje cisza.KtoÅ› - niejasno zapamiÄ™taÅ‚ postać w brÄ…zowym okryciu - postawiÅ‚ kubek z herbatÄ… na jego szafce nocnej.ByÅ‚a już zimna, a jej powierzchniÄ™ pstrzyÅ‚y szarawe plamki mleka.WÅ‚ożyÅ‚ szlafrok i ruszyÅ‚ na poszukiwanie Å‚azienki.Tak jak przypuszczaÅ‚, Å›niadanie w Folwarku Toynton odbywaÅ‚o siÄ™ we wspólnej jadalni.Lecz o ósmej trzydzieÅ›ci albo byÅ‚o za wczeÅ›nie, albo za późno i prawie nikogo nie zastaÅ‚.Gdy wszedÅ‚ do sali, tylko Ursula Hollis jadÅ‚a Å›niadanie.PozdrowiÅ‚a go nieÅ›miaÅ‚o, po czym ponownie skierowaÅ‚a wzrok na książkÄ™ z biblioteki, przezornie opartÄ… o sÅ‚oik z miodem.Dalgliesh zauważyÅ‚, że Å›niadanie byÅ‚o niewyszukane, ale zadowalajÄ…ce.Na stole staÅ‚a waza z gotowanymi jnbikuini.Musii domowej roboty skÅ‚adaÅ‚o siÄ™ głównie z pÅ‚atków owsiunych, otrÄ…b i kawaÅ‚ków jabÅ‚ka.ByÅ‚ też ciemny chleb i margaryna oraz jajka na miÄ™kko, które ustawiono w kieliszkach z wypisanym imieniem.Teraz zostaÅ‚y już tylko dwa zimne jajka.Prawdopodobnie ugotowano je razem wczeÅ›nie rano i ci, którym zależaÅ‚o na ciepÅ‚ym jajku, musieli przyjechać na czas.Dalgliesh wziÄ…Å‚ to, na którym wypisano ołówkiem jego imiÄ™.ByÅ‚o kleiste z wierzchu, a bardzo twarde na dnie, co zapewne wynikaÅ‚o z jakiejÅ› wyjÄ…tkowo perwersyjnej sztuczki kulinarnej.Po Å›niadaniu wyruszyÅ‚ na poszukiwanie Ansteya, by podziÄ™kować mu za goÅ›cinÄ™ i zapytać, czy nie potrzebuje czegoÅ› z Wareham.DoszedÅ‚ do wniosku, że część popoÅ‚udnia musi poÅ›wiÄ™cić na zakupy, jeÅ›li ma wygodnie mieszkać w chacie Michaela.Po krótkim przeÂszukaniu na pozór pustego domu znalazÅ‚ Ansteya z Dorothy Moxon w portierni.Siedzieli przy stole nad ksiÄ™gÄ… rachunkowÄ….Gdy zapukaÅ‚ i wszedÅ‚, spojrzeli na niego równoczeÅ›nie z minami konspiratorów przyÅ‚apanych na gorÄ…cym uczynku.WyglÄ…daÅ‚o na to, że dopiero po paru sekundach przypomnieli sobie, kim wÅ‚aÅ›ciwie jest.Kiedy Anstey wreszcie siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚, uczyniÅ‚ to sÅ‚odko jak zawsze, lecz jego oczy byÅ‚y nieobecne, a pytania o samopoczucie goÅ›cia czysto formalne.Ansteyowi na pewno nie byÅ‚oby przykro, gdyby detektyw wyjechaÅ‚.Wilfred widziaÅ‚ siÄ™ w roli goÅ›cinnego Å›redniowiecznego opata, zawsze gotowego na przyjÄ™cie przybysza, ale tak naprawdÄ™ pragnÄ…Å‚ uchodzić za goÅ›cinnego bez kÅ‚opotania siÄ™ o samego goÅ›cia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]