[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SkoÅ„czyÅ‚, gdy minęła już pora lunchu.Przedstawiciel agencji wynajmu samochodów nie miaÅ‚ tego dnia zbyt wiele pracy - turyÅ›ci sÄ… rzadkoÅ›ciÄ… w poÅ‚owie listopada - toteż z zadowoleniem przyjÄ…Å‚ w swoim biurze przy Heuvelink Boulevard telefon od Amerykanki pytajÄ…cej o samochód z agencji.TrochÄ™ mu zrzedÅ‚a mina, kiedy siÄ™ dowiedziaÅ‚, że dopiero co zaÅ‚atwiÅ‚a na A 50 w Terlet należącÄ… do jego agencji SierrÄ™, ale przypomniaÅ‚ sobie dewizÄ™ firmy, żeby starać siÄ™ bardziej, i tak też postÄ…piÅ‚.ZjawiÅ‚ siÄ™ w komendzie policji i rozmawiaÅ‚ z sierżantem.Ani Quinn, ani Sam nie rozumieli jednego sÅ‚owa.Na szczęście obaj Holendrzy znali dobrze angielski.- Ekipa policyjna sprowadzi SierrÄ™ z miejsca, gdzie jest.zaparkoÂwana - powiedziaÅ‚.- ZabiorÄ™ jÄ… stÄ…d do warsztatów naszej agencji.Z dokumentów wynika, że sÄ… paÅ„stwo w peÅ‚ni ubezpieczeni.Czy ten wóz wynajÄ™to w Holandii?- Nie, w Ostendzie, w Belgii - odrzekÅ‚a Sam.- PodróżowaliÅ›Âmy.- Och - powiedziaÅ‚ mężczyzna.ZastanawiaÅ‚ siÄ™: papierkowa robota, masa papierkowej roboty.- ChcÄ… paÅ„stwo wynająć nowy wóz?- Tak - powiedziaÅ‚a Sam.- MogÄ™ paÅ„stwu zaproponować Å‚adnego Opla AsconÄ™, ale dopiero rano.W tej chwili przechodzi przeglÄ…d.MajÄ… paÅ„stwo hotel?Nie mieli, ale pomocny sierżant policji zatelefonowaÅ‚ i zaÅ‚atwiÅ‚ im pokój w hotelu Rijn.Niebo znowu siÄ™ zachmurzyÅ‚o, zaczÄ…Å‚ padać deszcz.Przedstawiciel agencji podwiózÅ‚ ich bulwarem Rijnkade do hotelu, wysadziÅ‚ i obiecaÅ‚ podstawić Opla pod główne wejÅ›cie o ósmej nastÄ™pnego dnia.Hotel byÅ‚ w dwóch trzecich pusty; dostali ogromny pokój od frontu, z widokiem na rzekÄ™.Krótkie popoÅ‚udnie dobiegaÅ‚o koÅ„ca, deszcz zacinaÅ‚ o szyby, wielka szara masa Renu pÅ‚ynęła ku morzu.Quinn usiadÅ‚ w fotelu z pionowym oparciem przy oknie w wykuszu i wyglÄ…daÅ‚ na dwór.- Powinnam zadzwonić do Kevina Browna - powiedziaÅ‚a Sam.- Powiedzieć mu, czego siÄ™ dowiedzieliÅ›my.- OdradzaÅ‚bym - rzekÅ‚ Quinn.- BÄ™dzie wÅ›ciekÅ‚y.- Powiesz mu, że odnaleźliÅ›my jednego z porywaczy i zostawiliÅ›Âmy go na szczycie diabelskiego mÅ‚yna z czyjÄ…Å› kulÄ… w czaszce.PoÂwiesz mu, że podróżowaliÅ›my z nielegalnÄ… broniÄ… przez BelgiÄ™, Niemcy i HolandiÄ™.Chcesz to wszystko powiedzieć przez zwykÅ‚y telefon?- No tak, masz racjÄ™.A wiÄ™c powinnam zrobić jakieÅ› notatki.- Chyba tak - powiedziaÅ‚ Quinn.OtworzyÅ‚a minibarek, znalazÅ‚a pół butelki czerwonego wina i przyÂniosÅ‚a mu szklankÄ™.Potem siadÅ‚a przy biurku i zaczęła pisać na papierze firmowym hotelu.Trzy mile od hotelu w górÄ™ rzeki rysowaÅ‚y siÄ™ niewyraźnie w zaÂpadajÄ…cym zmierzchu wielkie, czarne dźwigary starego mostu w Arnhem, o jeden most za daleko, gdzie we wrzeÅ›niu 1944 roku puÅ‚kownik John Frost i maÅ‚a garstka angielskich spadochroniarzy walczyli i ginÄ™li przez cztery dni próbujÄ…c powstrzymać czoÅ‚gi SS za pomocÄ… ryglowych karabinów i stenów, podczas gdy Trzydziesty Korpus walÂczyÅ‚ daremnie od poÅ‚udnia, żeby przyjść im z odsieczÄ… na północnym kraÅ„cu mostu.Quinn uniósÅ‚ szklankÄ™ ku stalowym belkom wystrzelaÂjÄ…cym w deszczowe niebo.Sam zauważyÅ‚a ten gest i podeszÅ‚a do okna.WyjrzaÅ‚a na bulwar.- ZobaczyÅ‚eÅ› kogoÅ› znajomego? - zapytaÅ‚a.- Nie - odpowiedziaÅ‚ Quinn.- Już przeszli.WyciÄ…gnęła szyjÄ™, żeby wyjrzeć na ulicÄ™.- Nikogo nie widzÄ™.- To byÅ‚o dawno temu.ZmarszczyÅ‚a brwi, zaintrygowana.- Jest pan bardzo tajemniczym czÅ‚owiekiem, panie Quinn.Widzi pan coÅ›, czego ja nie widzÄ™.- Niezbyt wiele - powiedziaÅ‚ Quinn wstajÄ…c.- W dodatku nic optymistycznego.Zobaczmy, co majÄ… do zaoferowania w restauracji.Punktualnie o ósmej przyjechaÅ‚a Ascona, której towarzyszyÅ‚ życzÂliwy sierżant i dwóch policjantów z eskorty na motocyklach.- DokÄ…d pan jedzie, panie Quinn? - spytaÅ‚ sierżant.- Do Vlissingen, Flushing - odpowiedziaÅ‚ Quinn ku zdziwieniu Sam.- Chcemy zÅ‚apać prom.- Åšwietnie - powiedziaÅ‚ sierżant - życzÄ™ miÅ‚ej podróży.Moi koledzy bÄ™dÄ… pana pilotować do szosy na poÅ‚udniowy zachód.Na skrzyżowaniu u wlotu na szosÄ™ eskortujÄ…cy ich motocykliÅ›ci zatrzymali siÄ™ i patrzyli, aż Opel zniknie z pola widzenia.Quinn doznaÅ‚ podobnego uczucia jak w Dortmundzie.GeneraÅ‚ Zwi ben Szaul siedziaÅ‚ na biurkiem i spoglÄ…daÅ‚ znad raÂportu na dwóch mężczyzn przed sobÄ….Jeden byÅ‚ szefem wydziaÅ‚u Mossad zajmujÄ…cego siÄ™ ArabiÄ… SaudyjskÄ… i caÅ‚ym półwyspem od granicy irackiej na północy do brzegów poÅ‚udniowego Jemenu.ByÅ‚ to jego obszar wpÅ‚ywów.Specjalność drugiego mężczyzny nie znaÅ‚a granic i byÅ‚a w pewnym sensie nawet ważniejsza, szczególnie dla bezpieÂczeÅ„stwa Izraela.ZajmowaÅ‚ siÄ™ on wszystkimi PalestyÅ„czykami, bez wzglÄ™du na miejsce ich pobytu.ByÅ‚ on autorem raportu na biurku dyrektora.Liczni spoÅ›ród tych PalestyÅ„czyków daliby wiele, by znać budyÂnek, w którym odbywaÅ‚o siÄ™ to spotkanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]