[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WyjaśniłemHergerowi, iż wierzę, że jedzenie musi być poświęcone, toteż uczyniłem tak zgodniez moimi wierzeniami.Buliwyf rzekł do mnie: Czy taki jest obyczaj Arabów?Odpowiedziałem w ten sposób: Nie, gdyż naprawdę to ten, kto zabija pożywienie, musi dokonać tego poświęcenia.Wymówiłem te słowa, aby nie zgrzeszyć zapomnieniem11.34Normanowie uznali to za powód do wesołości.Uśmiali się serdecznie.PózniejBuliwyf powiedział do mnie: Czy potrafisz rysować dzwięki?Nie zrozumiałem, co miał na myśli, i zapytałem o to Hergera, po czym odbyła siękrótka wymiana zdań, aż wreszcie zrozumiałem, że chodziło mu o pisanie.Normanowienazywają mowę Arabów dzwiękami lub szmerem.Odpowiedziałem Buliwyfowi, żeumiem pisać, a także czytać.Powiedział, że mam napisać coś dla niego na ziemi.W świetle wieczornego ogniskaująłem patyk i napisałem: Bogu niech będzie chwała.Wszyscy Normanowie patrzylina ten napis.Kazano mi powiedzieć, co znaczył, więc uczyniłem to.Teraz znów Buliwyfwpatrywał się w ten napis przez długi czas z głową opuszczoną na piersi.Herger rzekł do mnie: Którego Boga chwalisz?Odpowiedziałem, że głoszę chwałę jedynego Boga, którego imię jest Allah. Jeden Bóg nie może wystarczyć odparł Herger.Pózniej jechaliśmy jeszcze przez jeden dzień, po nim minęła jedna noc i znowukolejny dzień.Wieczorem zaś tego dnia Buliwyf wziął patyk, narysował na ziemi to, coja narysowałem uprzednio, i kazał mi przeczytać.Wymówiłem głośno słowa: Bogu niech będzie chwała.Buliwyf był z tego zadowolony; zobaczyłem, że poddał mnie próbie, zachowującw swej pamięci symbole, które wtedy wyrysowałem, aby pokazać mi je ponownie.Teraz z kolei Ecthgow, zastępca Buliwyfa czy też kapitan, wojownik mniej wesoły niżpozostali, człowiek surowy, przemówił do mnie za pośrednictwem tłumacza, Hergera. Ecthgow chce wiedzieć, czy potrafisz narysować dzwięk jego imienia.Odpowiedziałem, że potrafię, i ująwszy patyk, zacząłem rysować na ziemi.W tymmomencie Ecthgow przyskoczył, wytrącił mi patyk i zadeptał mój napis.Mówił cośgniewnym głosem.Herger objaśnił: Ecthgow nie chce, abyś kiedykolwiek rysował jego imię, i musisz to przyrzec.Zdumiało mnie to; spostrzegłem też, że Ecthgow jest na mnie niezwykle rozgniewany.Pozostali również wpatrywali się we mnie z niepokojem i złością.PrzyrzekłemHergerowi, że nie będę rysował imienia Ecthgowa ani żadnego z pozostałych, couspokoiło ich wszystkich.Po tym wydarzeniu nie debatowano więcej nad moim pisaniem, ale Buliwyf wydałpewne polecenia i odtąd zawsze, kiedy padał deszcz, kierowano mnie pod najbardziejrozłożyste drzewo, dawano mi też więcej niż przedtem jedzenia.Nie zawsze sypialiśmy w lasach ani też nie zawsze jechaliśmy konno przez lasy.Dojechawszy do skraju niektórych lasów, Buliwyf i jego wojownicy zapuszczali się35w głąb i pędzili galopem przez gęstwę drzew, bez niepokoju ani nawet myśli o strachu.Kiedy indziej znów, przy innych lasach, Buliwyf przystawał, a wojownicy zeskakiwaliz koni, rozpalali ogień i składali jakąś ofiarę z żywności, z kilku kromek twardegochleba albo z sukiennej chusty, zanim ruszyli dalej.A pózniej jechali skrajem takiegolasu, nigdy nie zapuszczając się w gąszcz.Zapytałem Hergera, dlaczego tak się działo.Odparł, że niektóre lasy są bezpieczne,inne zaś nie, ale nie wyjaśnił tego dokładniej. Co groznego jest w lasach uważanych za niebezpieczne? spytałem. Są rzeczy, których żaden człowiek nie da rady pokonać, żaden miecz nie możezabić i żaden ogień nie zdoła spalić, i takie rzeczy są w tych lasach odpowiedział. Skąd wiadomo, że tak jest? dopytywałem się.Roześmiał się na to i rzekł: Wy, Arabowie, zawsze chcielibyście znać przyczyny wszystkiego.Wasze serca towielki, pękający z nadmiaru wór przyczyn.Odparłem: A wy nie dbacie o przyczyny? To nie daje żadnego pożytku.My mawiamy: Człowiek powinien być umiarkowaniemądry, ale nie nazbyt mądry, żeby nie poznał zawczasu swojego losu.Człowiek, któregoumysł jest wolny od niepokoju, nie poznaje swego losu przedwcześnie.Wiedziałem już, że muszę zadowolić się taką odpowiedzią.Prawdą bowiem było, żeprzy takiej czy innej okazji zadawałem jakieś pytanie, Herger zaś odpowiadał, a jeśli nierozumiałem jego odpowiedzi, pytałem dalej, a on odpowiadał bardziej wyczerpująco.Jednakże bywało i tak, że kiedy zagadnąłem go o coś, odpowiadał w zwięzły sposób, jakgdyby pytanie nie miało istotnego znaczenia.I wówczas nie mogłem uzyskać od niegoniczego poza kiwaniem głową.Tak więc jechaliśmy dalej.Zaprawdę, mogę rzec, iż pewne lasy w dzikiej krainiePółnocy wywołują uczucie strachu, którego nie potrafię wytłumaczyć.Nocami, siedzącprzy ognisku, Normanowie snuli opowieści o smokach i dzikich bestiach, a takżeo swych przodkach, którzy zabijali te stwory.One to, jak mówili, były zródłem mojegolęku.Jednakże sami opowiadali te historie bez najmniejszych oznak strachu, a co doowych bestii, żadnej z nich nie widziałem na własne oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]