[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Najpewniej młyn zbożowy.Kamienne żarna powinny znajdować się napiętrze, żeby mąka zsypywała się rynnami do skrzyń na parterze, gdzie łatwiejprzepakować ją do worków i załadować na wozy. Ilu ludzi tam pracuje? Dwóch, może trzech.Ale w tej chwili. wskazał kręcących się poterenie żołnierzy .może nie być nikogo. Rozumiem.A ten drugi budynek? Był niższy i dłuższy.Z młynem zbożowym łączyła go dodatkowa rampabiegnąca równolegle do mostu. Nie jestem pewien.To może być kuznia, papiernia, zakład wytwarzającyzacier chmielowy do warzenia piwa, a nawet tartak. Z piłami do cięcia drewna? Tak.W tych czasach istniały już tartaki zasilane energią wodną. Ale nie wiesz dokładnie, co tam jest? Nie potrafię rozpoznać po wyglądzie. Przepraszam, że zapytam, ale po co w ogóle rozważacie możliwość prze-dostania się do młyna? wtrąciła Kate. Przyjrzyjcie się tylko.Nie prześli-zgniemy się do środka za żadne skarby. Musimy odparł Marek.Trzeba obejrzeć celę brata Marcela i znalezćklucz do sekretnego przejścia. Jak chcesz tego dokonać, Andre? Jak ominiemy straże?Marek przez dłuższy czas w posępnym milczeniu spoglądał na cały kompleks. Popłyniemy rzucił w końcu.Chris znowu pokręcił głową. To na nic. Wskazał grube kamienne filary mostu.Były gęsto pokrytezielonymi glonami i z pewnością oślizłe. Nie zdołamy się po nich wspiąć. A kto mówi o wspinaniu?09.27.33Woda była bardzo zimna.Chris aż się wzdrygnął.Marek śmiało odbił się odbrzegu i zaczął powoli dryfować z nurtem.Kate trzymała się blisko niego, deli-katnymi wymachami rąk kierując się w stronę środka koryta rzeki.Chris popłynąłza nimi, kilkakrotnie zerknąwszy przez ramię na oddalający się brzeg.Jak dotąd nie zostali zauważeni.Dokoła panowała cisza, słychać było tylkochlupot płynącej wody.Chris uważnym spojrzeniem obrzucił most przed sobą.Wiedział doskonale, że będzie miał tylko jedną szansę.Jeśli nie chwyci się zapierwszym razem, prąd zniesie go w dół rzeki.A nie mógł wrócić lądem w góręDordogne i podjąć drugiej próby.Zbyt wielu było strażników.300Od brzegu odchodził ukosem szereg kamiennych wałów nakierowujących nurtna młyńskie koła.Prąd zaczynał ich unosić coraz szybciej w stronę zwężającegosię kanału.Znalezli się w cieniu mostu.Słychać już było ciche poskrzypywanieobracających się olbrzymich kół.Marek dopłynął pierwszy.Zacisnął palce na obręczy koła, przepłynął obokniego w wąskim kanale, po czym złapał się drugą ręką i lekko wskoczył na łopat-kę.Koło wyniosło go z rzeki.Po chwili zniknął Chrisowi z oczu.Kate zbliżyła się do drugiego koła, bliżej środka mostu.Równie zwinnie sta-nęła na łopatce, pośliznęła się jednak i omal nie spadła z powrotem do rzeki.Niemal cudem zdołała się utrzymać i przykucnięta szybko została wywindowanaku górze.Chris starał się utrzymać w spienionym rwącym nurcie na skraju kanału.Wo-da wokół niego kipiała niczym wrzątek, a silny prąd ciągle znosił go na środek,prosto pod łopatki koła.Sięgnął prawą ręką do obręczy wynurzającej się z wody, chwycił się mocno była zimna i oślizła, pokryta glonami.Drzazga wbiła mu się w skórę.Rozwarłdłoń i błyskawicznie wyciągnął drugą rękę, desperacko zacisnął palce.Obręczwędrowała coraz wyżej, nie mógł się na niej utrzymać.Rozwarł uścisk i zanurzyłsię z pluskiem.Próbował jeszcze złapać łopatkę koła, ale tylko musnął dłoniąoślizła deskę.Nie zdążył.Nie zdążył!Prąd unosił go coraz dalej od mostu.Po chwili znów wynurzył się spod jegocienia.Nie dał rady!Cholera!Nurt z każdą chwilą spychał go coraz dalej od młyna, w którym zostali Mareki Kate.09.25.12Kate przywarła całym ciałem do koła, klęcząc jedną nogą na łopatce.Dopierogdy została wyniesiona w powietrze, przesunęła się ostrożnie i oparła na śliskiejdesce drugie kolano.Zauważyła, że prąd znosi Chrisa w dół rzeki, jego głowa wy-łoniła się właśnie spod cienia mostu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]