[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.“Oczywiście, nie wykluczamy żadnej możliwości, w tej chwili jednak nie widzę powodów, by sugerować jakiekolwiek wnioski", oświadczył.Al-Furan ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył pogłoskom, że na Guanyin znaleziono ślady zbrojnej przemocy, w tym najwyraźniej otwory po kulach odkryte przez policję na dolnym pokładzie.Mimo wspólnych wysiłków członków Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) w zwalczaniu przestępczości na morzach częstotliwość ataków pirackich na wodach terytorialnych Chin i akwenach regionu, w dużej części inspirowanych przez podziemne syndykaty, wzrosła w ciągu ostatniego dziesięciolecia o ponad 50 procent.Wyraźnie widoczne jest przy tym nasilenie okrucieństwa i przemocy.Tylko w ubiegłym roku z rąk piratów zginęło lub odniosło rany ponad 400 marynarzy.Jest to liczba alarmująca, jeśli wziąć pod uwagę to, że w ostatnim okresie poprawiły się zarówno wyposażenie w broń oraz środki łączności, jak i metody przeciwdziałania stosowane przez patrole antypirackie.Śledzili kobietę już od dwóch dni.Według ich informacji, Amerykanin pojawi się prawdopodobnie tego właśnie wieczoru.Dziś wieczorem powinni więc uderzyć.W przeciwnym razie minie pewnie kolejny tydzień, nim znów będą mieli szansę, tydzień, podczas którego śledztwo w sprawie Guanyin może się znacznie posunąć naprzód i przerodzić w polowanie na ludzi, a sfałszowane dokumenty załogi - stać dla Xianga i jego ludzi bezużyteczne.Zanim to nastąpi, powinni się znaleźć bardzo daleko od Singapuru.Położony niedaleko baru Grubego B hotel, w którym się zatrzymali, był zniszczonym, starym budynkiem wciśniętym między dwa inne walące się domy usytuowane przy krętej la-rong.Wynajęli trzy tanie pokoje i chociaż wyposażenie każdego z nich ograniczało się do kilku zarwanych łóżek polowych, rozchwianego narożnikowego stolika otoczonego paroma równie koślawymi krzesłami oraz umywalki z kapiącym kranem, byli zadowoleni, ponieważ ustronne położenie i obskurna okolica zniechęcały turystów i innych wścibskich przyjezdnych.Tak naprawdę była to jedyna rzecz, której Xiang oczekiwał od tego miejsca.Owego wieczoru komfort był ostatnią rzeczą, której by pragnął.Siedział w swoim pokoiku z rękami na stole i z obnażoną wytatuowaną klatką piersiową.Pod jedną z nóg mebla wsunął mały kawałek tektury, by powstrzymać jego irytujące chybotanie.Na blacie leżała fotografia Maxa Blackburna.Przy jego prawej ręce, na płaskiej metalowej popielnicy, stała płonąca świeczka, a obok niej spoczywała długa, cienka igła z okrągłą ceramiczną główką.Po drugiej stronie pokoju dwaj ludzie Xianga, Sang i Kamal, odsunęli na bok łóżka i ćwiczyli płynne, utrzymane w stylu tygrysa wojskowe techniki karena matjang.Zasłony były zaciągnięte, wszystkie żarówki zgaszone, a panujący w pokoju mrok rozpraszał jedynie blask świecy rzucającej na ściany i sufit chwiejne cienie.Na jednym z łóżek polowych leżały rozrzucone niedbale ubrania, które mieli włożyć podczas wieczornej akcji porwania Blackburna i kobiety: nie wyróżniające się niczym spodnie, kurtki z drelichu i wełniane koszule z długimi rękawami.Stroje noszone przez słabych, prostych ludzi, którzy wiodą proste, spokojne żywoty.“Proponuję, żebyście włożyli coś, co pozwoli wam zniknąć w tłumie”, powiedział napuszony paw z baru.Przyjęli oczywiście jego radę, mimo że uważał Xianga za nie dość inteligentnego, by mógł on rozpoznać szyderstwo kryjące się w jego pozornie normalnym głosie.Facet z baru sądził zapewne, że masywna budowa ciała idzie w parze z głupotą.Ludzie, którzy mieli do czynienia z Ibaninem, często popełniali ów błąd.A to tylko grało na jego korzyść.Xiang wyciągnął wielką prawą dłoń, podniósł leżącą na stole igłę i ostrożnie przytrzymał jej ostry koniec nad płomieniem.Niech ci dwaj ćwiczą swoje kata.On miał własną, specjalną metodę przygotowywania się do akcji, koncentrowania na czekającym go zadaniu.Siedział w milczeniu, przytrzymując igłę za porcelanową główkę i obserwując, jak się rozgrzewa.Gdy była już czerwona, wyciągnął ją z płomienia, po czym uniósł lewą dłoń, zatrzymał ją przed twarzą, a następnie wyprostował i mocno ścisnął palce.Przez kilka chwil wpatrywał się w dłoń ostrym, skoncentrowanym spojrzeniem, jakby czytał coś, co zapisano w jej wnętrzu.W drugiej ręce wciąż trzymał rozżarzoną igłę.Wreszcie skierował igłę poziomo ku dłoni, celując gorącym końcem w mały palec, tuż poniżej górnego stawu.Zacisnąwszy usta, wbił ostrze i zaczął drążyć delikatną tkankę pod opuszkiem.Naciskał na nią, dopóki rozżarzona stal nie ukazała się z drugiej strony wraz z cienką strużką krwi.Choć czoło Xianga pokryła warstewka potu, nie przestawał wbijać igły.Drążył teraz palec serdeczny, wciskając ją poniżej stawu i kauteryzując tkankę.W końcu ostrze wyszło z drugiej strony i zraniło palec środkowy.Pirat wpychał je dopóty, dopóki nie przeszył wszystkich palców z wyjątkiem kciuka; manipulował przy tym rozpaloną końcówką, nie chcąc uszkodzić kości.Jego twarz była skoncentrowana, zupełnie jakby był w transie.Po chwili zacisnął pięść, otaczając igłę palcami.Minęła minuta, dwie, trzy.Nie otwierał dłoni.Czuł, jak gorący jest rozpalony metal, jak ból obejmuje palce.Krew spłynęła strużką na nadgarstek Xianga i zaczęła kapać na fotografię Maxa Blackburna.Im bardziej rozdzierający stawał się ból, tym mocniej pirat zaciskał dłoń na zaborczym metalu, sprawiając, że skóra palców naciągała się i pokrywała pęcherzami.Krew spływała szybszym, intensywniejszym strumieniem, który znaczył przedramię mężczyzny i zalewał twarz Blackburna na zdjęciu.Xiang jeszcze mocniej zacisnął dłoń.Ból był niczym fala, którą należało uwolnić i opanować siłą woli; nie chciał przestawać.Siedział w pokoju, patrząc niewidzącym wzrokiem na dwóch mężczyzn kontynuujących swoje rytualne ćwiczenia, na ich sunące do tyłu i do przodu cienie, które łączyły się i rozdzielały w płynnych sekwencjach technik tysiącletniej sztuki walki.- Zrobimy to - powiedział wreszcie syczącym szeptem.- Zrobimy.Jego dłoń wciąż była zaciśnięta.Po półgodzinie Xiang powoli wyciągnął igłę.Był gotów.Gdy byli ze sobą po raz drugi - pierwszy raz do zbliżenia doszło podczas szalenie ekscytującego weekendu w Selangor, kiedy to Max Blackburn wdarł się w jej życie niczym trąba powietrzna i znalazł się w jej łóżku, nim zdołała uświadomić sobie, co robi, lub choćby zadać sobie pytanie, czy przypadkiem nie powinna się trochę opamiętać - do rozmowy wkradło się zagadnienie etyki biznesu w ujęciu Marcusa Caine'a.Właściwie to Max podjął ten temat.Przypomniała sobie, że było to podczas obiadu w tajskiej restauracji na Scotts Road.Skończyli już swoje dania i siedzieli przy drugiej butelce clareta; pół godziny później mieli się kochać szaleńczo w pokoju Maxa w hotelu Hyatt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]