[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To wygodne.A kiedy jadłaś lunch to znaczy obiad w dniu morderstwa? To był jeden z tych dni z obiadem o dwunastej.Ingrid wychodzi.Idzie do kinaalbo uczesać się, a pani Perry przychodzi i dotrzymuje mi towarzystwa.Ona jest okrop-na.Głaszcze mnie. Głaszcze? spytałem zaintrygowany. Po głowie.Mówi słodkie dziewczątko.Nie jest osobą, z którą można porozma-wiać serio.Ale przynosi słodycze. Ile masz lat, Geraldine? Dziesięć.Dziesięć i trzy miesiące. Wydaje mi się, że nadajesz się do inteligentnej rozmowy. To dlatego, że dużo rozmawiam z tatusiem odparła poważnie. Więc w dniu morderstwa jadłaś obiad wcześnie? Tak, i Ingrid mogła pozmywać i wyjść zaraz po pierwszej. A rano wyglądałaś przez okno, obserwując ludzi? Tak.Przez jakiś czas.Wcześniej, koło dziesiątej, rozwiązywałam krzyżówkę. Ciekaw jestem, czy widziałaś, jak pan Curry przybywa do tego domu?Geraldine potrząsnęła głową. Nie widziałam.To rzeczywiście dziwne. Może przyszedł tam bardzo wcześnie. Nie wszedł frontowymi drzwiami, ani nie dzwonił do nich.Widziałabym go.154 Może przyszedł przez ogród.To znaczy z drugiej strony domu. Ach nie.Ogród graniczy z innymi domami.Ci ludzie nie życzyliby sobie, żebyktoś przechodził przez ich posiadłość. To prawda. Chciałabym wiedzieć, jak on wyglądał. Był dosyć stary.Miał około sześćdziesiątki.Gładko wygolony, nosił ciemnoszareubranie.Geraldine potrząsnęła głową. To brzmi okropnie zwyczajnie stwierdziła z dezaprobatą. Sądzę, że trudno ci odróżnić jeden dzień od drugiego, kiedy tak leżysz tutaj. To wcale nie jest trudne.Potrafię opowiedzieć panu wszystko o tamtym ranku.Wiem, o której przyszła pani Crab i o której wyszła. To sprzątaczka, prawda? Tak.Zmyka, jak krab.Ma małego chłopca.Czasem przyprowadza go ze sobą,ale tamtego dnia była sama.Około dziesiątej wychodzi panna Pebmarsh.Idzie uczyćdzieci w szkole dla niewidomych.Pani Crab wychodzi o dwunastej.Niekiedy maze sobą paczkę, której nie miała przychodząc.Pewnie trochę masła i sera, ponieważpanna Pebmarsh nie może zobaczyć.Dobrze pamiętam, co się stało tamtego ranka, boIngrid i ja posprzeczałyśmy się i ona nie chciała się do mnie odzywać.Uczę ją angiel-skiego i ona pytała, jak się mówi do zobaczenia.Powiedziała mi to po niemiecku.AufWiedersehen.Wiem, bo byłam kiedyś w Szwajcarii i ludzie tak mówili.Pozdrawiali sięteż gruss Gott.Po angielsku to brzmi jakoś niezbyt grzecznie. Więc co kazałaś Ingrid powiedzieć?Geraldine zaczęła chichotać złośliwie i przez długą chwilę nie mogła się uspokoić,wreszcie wykrztusiła: Kazałam jej powiedzieć wynoś się stąd do diabła!.Powiedziała tak pani Bulstrode,która mieszka obok i oczywiście obraziła się.Ingrid odkryła to i była na mnie bardzozła i nie byłyśmy przyjaciółkami aż do podwieczorku następnego dnia.Przetrawiłem tę informację. Wobec tego skupiłaś się na swojej lornetce.Geraldine przytaknęła. I stąd wiem, że pan Curry nie wszedł od frontu.Myślałam, że może jakoś dostałsię tam w nocy i ukrył na strychu.Uważa pan, że to możliwe? Wszystko jest możliwe, ale to nie wydaje mi się prawdopodobne. Nie zgodziła się dziewczynka. Zgłodniałby, prawda? Nie mógł poprosićpanny Pebmarsh o śniadanie, jeżeli ukrywał się przed nią. I nikt nie przyszedł do tego domu? Zupełnie nikt? Nikt w samochodzie żadendostawca, goście?155 Dostawca ze sklepu spożywczego przyjeżdża w poniedziałki i czwartki, mlekoprzywożą o pół do dziewiątej rano.To dziecko było istną encyklopedią. Kalafiory i zieleninę panna Pebmarsh kupuje sama.Nie przyjeżdżał nikt opróczwozu z pralni.Z nowej pralni dodała. Z nowej pralni? Tak.Zwykle przyjeżdża Southern Downs Laundry.Tym razem była nowa,Snowflake Laundry.Nie znam jej.Musieli dopiero zacząć.Walczyłem ciężko, żeby opanować ton zainteresowania w głosie.Nie chciałem, żebyzaczęła fantazjować. Odstawiali pranie czy przyjechali po bieliznę? Odwozili odparła Geraldine. W wielkim koszu.Znacznie większym niżzwykle. Panna Pebmarsh odebrała pranie sama? Nie, przecież znowu wyszła. O której to było? Dokładnie o 13.35.Zanotowałam to powiedziała dumnie.Podsunęła mi zeszyt i otworzywszy go wskazała dość brudnym palcem napis: 13.35przyjechała pralnia.Nr 19. Powinnaś pracować w Scotland Yardzie. Mają tam kobiety detektywów? To by mi się podobało.Nie myślę o policjantkach.Uważam, że policjantki są głupie. Nie opowiedziałaś mi dokładnie o wozie z pralni. Nic się nie stało.Kierowca wysiadł, otworzył samochód, wyjął kosz i pociągnął gonaokoło domu do tylnych drzwi.Pewnie nie mógł wejść.Panna Pebmarsh musi je za-mykać, więc zostawił kosz i wrócił. Jak wyglądał? Zwyczajnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]