[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Zamknij gębę — powiedziała do niej kuna stanowczo.— W nosie mam niespodziankę! — rozszalała się Marianna.— Chcę wiedzieć wszystko natychmiast! Co się stało z Pafnucym, dlaczego on nie wraca?! Wypchajcie się niespodziankami! Mówcie!!!— Na litość boską, powiedzcie jej cokolwiek, bo ja tu obłędu dostanę! — poprosił znękany Łukasz.Rozwścieczona na nowo Marianna rzuciła się na niego i wepchnęła go do wody.Nadbiegł Remigiusz, zobaczył, co się dzieje, zatrzymał się gwałtownie i usiadł na ogonie.Kuna zbiegła po pniu i poszeptała mu coś do ucha.Remigiusz najpierw się strasznie zdziwił, a potem zachichotał i odsunął się odrobinę dalej od Marianny.Z drugiej strony przybiegły sarny, Klementyna, Perełka i Patrycja, zatrzymały się wśród drzew i patrzyły ciekawie.Marianna wepchnęła Łukasza do wody drugi raz, powpychałaby zapewne wszystkich, gdyby nie to, że nikt się do niej przezornie nie zbliżał.Wskoczyła sama, wyciągnęła rybę, pogryzła ją, resztkami rzuciła w Remigiusza, znów wyczerpała siły i padła na zwiędniętą trawę.— To jest zmowa i spisek — powiedziała ponuro i z oburzeniem.— Przeciwko mnie.I jeśli Pafnucy też w tym bierze udział…W tym momencie zaszeleściły najbliższe krzaki, trzasnęły gałązki i wszyscy spojrzeli w tamtą stronę.Tylko Marianna wpatrywała się w ryby.Popatrzyła w kierunku szelestu dopiero po długiej chwili.Na nadbrzeżnej polance stały dwa niedźwiedzie.Marianna leżała tak nieruchomo, jakby była sztuczna.Inne zwierzęta zachowały się normalnie.— Serdeczne życzenia! — wołały jedno przez drugie.— Pafnucy, najserdeczniejsze gratulacje! Balbino, witamy cię w naszym lesie! Cieszymy się wszyscy!— Bardzo cię przepraszam, że mnie przez chwilę nie było — usprawiedliwił się Pafnucy przed Marianną.— Zatrzymałem się na moment, bo spotkałem Balbinę.Pozwolisz, że ją poczęstuję, ona nic nie jadła od pożaru lasu, więc proszę cię bardzo, Balbino, kochanie, Marianna przygotowała to dla nas…Właściwie wszystkie te słowa mówił nie do Marianny, tylko do wielkiego stosu ryb, od których nie mógł oczu oderwać.Balbina ukłoniła się grzecznie, ale i dla niej również widok ulubionego pożywienia był wyjątkowo piękny.Rozpoczęła posiłek równocześnie z Pafnucym.Marianna powoli podniosła się z trawy i usiadła.Przyglądała się długą chwilę w milczeniu.— No tak — powiedziała wreszcie.— Już wszystko rozumiem.Dwa niedźwiedzie i dzieci… Ale będę miała wesołe lato…!*A potem okazało się, że Pafnucy i Balbina utworzyli bardzo szczęśliwą rodzinę, w lesie pojawiły się małe niedźwiadki, a wszystkie dzieci Marianny, zaprzyjaźnione z nimi, z wielką radością łowiły dla nich ryby.*WyjaśnienieWszyscy doskonale wiemy, że tak naprawdę żoną jelenia jest lania, a mężem sarny jest kozioł.Ale utarło się mówić „sarny i jelenie”, kozioł zaś, wedle ogólnych poglądów, należy do kozy.Gdybym napisała „kozioł”, każdy oczyma duszy ujrzałby rogate i brodate stworzenie na wielkim polu kapusty, względnie Koziolka Matołka w czerwonych porteczkach.„Jeleń” natomiast i „sarna” od razu kojarzą się z właściwym obrazem.Wyjaśniwszy sobie zatem, że w przyrodzie istnieją jeleń i łania, oraz kozioł i sarna, ponadto łania stanowi także parę z danielem, pozostańmy przy określeniach nieprawidłowych, ale za to bliskich naszemu sercu.A mały jeleń to przecież jelonek… ?Aczkolwiek wszyscy doskonale wiemy, że prawdziwy jelonek jest chrząszczem i należy do świata owadów…*
[ Pobierz całość w formacie PDF ]