[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Janeczka walnęła w Å‚okieć PaweÅ‚ka, obydwoje zrozumieli, w mgnieniu oka odskoczyli od drzwi i rzucili siÄ™ ku schodom.Zdążyli w ostatniej chwili, byli zaledwie w poÅ‚owie, kiedy nad nimi brzÄ™knÄ…Å‚ skobel i kłódka.- Rany, co za pies! - powiedziaÅ‚ PaweÅ‚ek w podziwie, schodzÄ…c z pierwszego piÄ™tra na parter już znacznie wolniej i spokojniej.- W ogóle nie mielibyÅ›my życia bez niego.Czym ona tak trzeszczaÂÅ‚a, sama siÄ™ zamykaÅ‚a w tym koszu, czy co?- To byÅ‚o inne trzeszczenie - odparÅ‚a Janeczka w zamyÅ›leniu.- Najpierw szuraÅ‚a koszem, a potem trzeszczaÅ‚a.CaÅ‚kiem nic z tego nie rozumiem.Z kuchni wyjrzaÅ‚a bardzo zdziwiona i zaskoczona babcia.- Jak to, już tu jesteÅ›cie? Wcale nie widziaÅ‚am, jak wracaliÅ›cie! Chodźcie prÄ™dko, rozbierajcie siÄ™, coÅ› wam powiem.- Już wiemy, babciu - przerwaÅ‚a Janeczka ponuro, wieszajÄ…c kurÂtkÄ™ i wchodzÄ…c za babciÄ… do kuchni.- Ta zmora poszÅ‚a na spacer i odeÂbraÅ‚a swojÄ… paczkÄ™ na ulicy.- Ach, Boże! - zdenerwowaÅ‚a siÄ™ babcia.- WiÄ™c jednak odebraÅ‚a? A tak jej pilnowaÅ‚am! Dwa razy zdążyÅ‚am do listonosza przed niÄ…! WiÂdziaÅ‚am, że potem wyszÅ‚a, ale miaÅ‚am nadziejÄ™, że go tam nigdzie nie spotka.Jednak spotkaÅ‚a?- Specjalnie na niego czatowaÅ‚a, chyba ze dwie godziny - rzekÅ‚ PaÂweÅ‚ek z rozgoryczeniem.- WstrÄ™tna wiedźma!- Oni sÄ… w zmowie - oznajmiÅ‚a Janeczka, lokujÄ…c siÄ™ na swoim stoÅ‚ku.- On zgadÅ‚, że ona wyjdzie i że go spotka.Babciu, mówiÄ™ ci, to jest jakaÅ› podejrzana spółdzielnia!- Chyba spółka, a nie spółdzielnia? - poprawiÅ‚a babcia trochÄ™ nieÂpewnie.- Może być spółka.Ona już teraz ciÄ…gle bÄ™dzie go spotykaÅ‚a na uliÂcy!Babcia zmartwiÅ‚a siÄ™ okropnie i bezradnie spojrzaÅ‚a na dzieci.- No to co zrobimy?- Nie wiadomo - odparÅ‚ posÄ™pnie PaweÅ‚ek.- Trzeba coÅ› wykomÂbinować.Tak luzem to siÄ™ tego nie zostawi.Babcia westchnęła z wielkim niezadowoleniem i bez zapaÅ‚u przyÂstÄ…piÅ‚a do przyrzÄ…dzania kanapek.Wojna podjazdowa z sÄ…siadkÄ… już jÄ… wciÄ…gnęła, zaczęła Å›wiÄ™cie wierzyć, że jest to najlepsza droga do osiÄ…gniÄ™cia celu i opróżnienia domu z niepożądanych elementów.GÅ‚uÂpi pomysÅ‚ tej obrzydliwej baby znów dawaÅ‚ jej przewagÄ™.- Babciu - powiedziaÅ‚a Janeczka po chwili milczenia.- A mówiÅ‚aÅ› o tym temu naszemu prawdziwemu listonoszowi? Temu, co ci oddaje listy normalne?- O czym mu miaÅ‚am mówić?- No, że ten drugi nie chce ci oddawać.I w ogóle, że tak siÄ™ zachoÂwuje.- Ależ skÄ…d, co za pomysÅ‚! - oburzyÅ‚a siÄ™ babcia.- Nic nie mówiÂÅ‚am!- Dlaczego? - zainteresowaÅ‚ siÄ™ PaweÅ‚ek.Babcia gwaÅ‚townie machnęła kawaÅ‚kiem sera.- No, jak to dlaczego, miaÅ‚am mu siÄ™ przyznawać, że jÄ… szpieguÂjÄ™?! Bo wÅ‚aÅ›ciwie to ja jÄ… szpiegujÄ™! Za nic w Å›wiecie siÄ™ nie przyznam! GÅ‚upio mi.- To na nic - orzekÅ‚a surowo Janeczka.- Musisz siÄ™ przyznać.To znaczy wcale siÄ™ nie musisz przyznawać, możesz powiedzieć, że siÄ™ tylÂko tak ze dwa razy zdziwiÅ‚aÅ›.Akurat byÅ‚aÅ› przy furtce.- A skÄ…d siÄ™ wzięłam przy furtce? - przerwaÅ‚a zdegustowana babÂcia.- Jak ja mu to wyjaÅ›niÄ™?PaweÅ‚ek już zrozumiaÅ‚ myÅ›l siostry i wÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ do akcji.- Nijak - rzekÅ‚ stanowczo.- Przez przypadek byÅ‚aÅ› przy furtce.MogÅ‚aÅ› wracać z miasta albo akurat wychodzić z domu.I spotkaÅ‚aÅ› go przy furtce.Babcia spojrzaÅ‚a na niego z wyraźnÄ… naganÄ….- Zdaje siÄ™, że uczycie mnie kÅ‚amać? - oburzyÅ‚a siÄ™.- W tym wieku powinnaÅ› już sama umieć - stwierdziÅ‚a zimno JaneÂczka.- Poza tym to nie jest żadne kÅ‚amstwo, tylko sama Å›wiÄ™ta prawÂda.Tyle że opuszczasz trochÄ™ po drodze.- Jak to.?- Zwyczajnie.PoszÅ‚aÅ› do furtki, bo Chaber powiedziaÅ‚, że listoÂnosz idzie, nie? A skÄ…d siÄ™ wziÄ…Å‚ Chaber? ZnalazÅ‚ siÄ™ przez przypadek.No wiÄ™c wszystko razem jest przez przypadek.Bez Chabra nic by w ogóle nie byÅ‚o.- No proszÄ™! - przyÅ›wiadczyÅ‚ gorÄ…co PaweÅ‚ek.- I gdzie tu kÅ‚amÂstwo? Uczciwie byÅ‚aÅ› przy furtce przez przypadek!Babcia spojrzaÅ‚a na dzieci prawie z przerażeniem.PrzyszÅ‚a jej naÂgle do gÅ‚owy okropna i dość krÄ™pujÄ…ca myÅ›l, że przecież to coÅ›, co jej proponujÄ…, w Å›wiecie dorosÅ‚ych nosi nazwÄ™ dyplomacji.WÅ‚aÅ›ciwie wcale siÄ™ nie kÅ‚amie, mówi siÄ™ prawdÄ™, tylko coÅ› tam omija siÄ™ po drodze.Poza tym trochÄ™ racji majÄ…, co jak co, ale ten Chaber to rzeczywiÂÅ›cie przypadek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]