[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Jakuszak jest pierwszy.Już widzę, jak się ucieszy, kiedy zacznę gowłóczyć po sądach!Pisarz pośpiesznie cofnął się o krok. Nie, nie, ja proszę! Mam mało czasu. Jednakże jest to kompromitacja zawodu  upierał się naczelny. Coś z tym po-winno się zrobić! Wyjaśnić publicznie!Zapewniłam go, że już kilka osób próbowało, nawet fachowcy, bez skutku.Jakaś we-soła panienka zrobiła sobie taką zabawę i najlepiej byłoby nie traktować jej poważnie.Pod warunkiem, rzecz jasna, że przestanie być brana za mnie albo ja za nią i bodaj częśćspołeczeństwa uwierzy, że ona to ona, a ja to ja.65 Obaj panowie ogniście zadeklarowali wiarę we mnie i niewiarę w tamtą drugąi pierwszy krok uznałam za uczyniony.Drugi krok uszczęśliwił mnie w trzy tygodnie pózniej.Siedziałam wieczorem w innej redakcji i odpowiadałam na listy czytelników.Niechciało mi się nosić do domu tych ton makulatury, więc załatwiałam sprawę w miej-scu pracy, kiedy znienacka przyleciał redakcyjny fotograf, któremu się coś pomieszałoze zdjęciami.Mamrocząc pod nosem rozmaite klątwy, przystąpił do produkcji nowychodbitek i aczkolwiek spędzał czas głównie w ciemni, to jednak widzieliśmy się niejakow sposób ciągły.Szczególnie, że z litości dla niego i dla siebie zrobiłam kawę, którą piłw moim pokoju.Nic się poza tym nie działo, wyszliśmy pózno prawie równocześnie, onpierwszy, ja za nim, i pojęcia nie miałam, że znów spadł na mnie ślepy fart.Zaraz nazajutrz przyleciał wcześniej i przyjrzał mi się ze szczerym zdumieniem. Słuchaj, czy ja wczoraj byłem trzezwy?  spytał podejrzliwie. Jak świnia.A co? yle ci wyszły odbitki? Nie, ty mi zle wyszłaś.Mam wrażenie, że siedziałaś tu cały czas i nawet dłużej niżja.Dobre mam wrażenie? Doskonałe  uspokoiłam go. Wszystko się zgadza. Przeciwnie, nic się nie zgadza.Byłaś U Szwejka i rozrabiałaś jak pijany zając, gdy-bym cię tu nie widział na własne oczy, zgłupiałbym do reszty.To znaczy nie tak, możena odwrót, zgłupiałem, widząc cię tam.Nie mogłaś zdążyć przede mną, więc co to zna-czyć?Przejęłam się szaleńczo. Widziałeś mnie tam? Z bliska? Wyrazniej mów porządnie! %7łeby z bliska i wyraznie, to nie powiem, w zęby ci nie zaglądałem, ale tyle szumurobiłaś dookoła siebie, że ciężko cię było nie zauważyć.Baśka, jest grane? Masz siostręblizniaczkę? Nie mam, ale ty jesteś dla mnie anioł z nieba. Nowość!  ucieszył się. Za anioła jeszcze w życiu nie robiłem! To teraz właśnie zaczynasz.Ile ze mnie widziałeś i które to było? Aeb, góra, dół,gęba? Kiecka może? Aeb, o ile chcesz to tak elegancko określić i portki, elementy kontrastowe.W spodniach wczoraj byłaś, nie?Owszem, byłam w spodniach.Zaczęłam je nosić niekiedy po odejściu z prokuratury,tak zwyczajnie, dla odmiany.Zazwyczaj czarne.Teraz też byłam w spodniach, tych sa-mych.Podniosłam się, wyszłam zza biurka. Tomek, przyjrzyj się  zażądałam. Podobne? Nawet całkiem takie same  zaopiniował Tomek, oglądając mnie z wielkim zain-teresowaniem. Ale nie w tym rzecz, ja bym może nawet nie upierał się, że to ty, szcze-66 gólnie że tuż przedtem widziałem cię gdzie indziej, ale mi powiedzieli.%7łe oto znowuBasia Borkowska rozrywki dostarcza. I uwierzyłeś.?! Najpierw się przyjrzałem.Potem zbaraniałem, bo wyglądałaś jak ty.Potem cię wy-prowadzili tak trochę na siłę.A potem, na wszelki wypadek, wolałem przestać myśleć,żeby nie skołowacieć. Szkoda  rzekłam sucho i usiadłam z powrotem przy biurku. Było mi popa-trzeć w te zęby i sprawdzić, czy to naprawdę ja.Bo jest to zmora mojego życia, uczepiłasię mnie ta dziopa i, żebyś mnie zabił, nie wiem dlaczego.Tomka zaciekawiło, usiadł po drugiej stronie biurka i zażądał szczegółowych wyja-śnień.Streściłam mu sprawę, przejął się trochę i zastanowił. Nie do wiary.Słuchaj, przecież to niemożliwe, żeby nikt cię nigdy nie widział takjak ja, w jednym miejscu i w drugim.Masz chyba jakichś znajomych?Też się zastanowiłam. Prowadziłam regularny tryb życia i dość łatwo było zgadnąć, gdzie mogę być.Teraz jest gorzej, jestem wolny strzelec, bywam co najmniej w pięciu miejscach, i to roz-maicie.No i proszę, już tej kretynce zle wyszło.Drugi raz.Cała moja nadzieja, że rąb-nie się jeszcze parę razy.Czekaj!  ożywiłam się nagle. Tomeczku, ja cię proszę, je-śli zobaczysz mnie gdziekolwiek, w knajpie, na ulicy, byle gdzie, szczególnie w okolicz-nościach awanturniczych.Może będę właziła przez okno do kogoś, żeby go okraść.?Zrób mi zdjęcie! Dwa, dziesięć, sto, jeśli zdołasz! Zbliżenia!!! Ależ z największą przyjemnością!  zgodził się zdumiony Tomek. Tylko minie rozwal narzędzia pracy, jeśli rzeczywiście postanowisz kogoś okradać.Cholera,mogłem ci zrobić wczoraj, miałem aparat, że też nie przyszło mi to do głowy! Pech, ale nie będę narzekać.I tak się już coś ruszyło.W rezultacie zyskałam piękny komplet zdjęć, wykonanych w najrozmaitszych oko-licznościach, bo mijaliśmy się z Tomkiem dość często u progu, można powiedzieć,miejsc zatrudnienia.Na wszystkich widniałam ja we własnej osobie i nie robiłam nicnagannego.Co nie przeszkadzało, że mniej więcej; w tym samym czasie naraziłam sięciężko telewizji, od czego, kiedy się o tym dowiedziałam, włosy stanęły mi dęba na gło-wie.Podobno dzwoniłam do i rozmaitych programów, proponując swój występ i ko-munikując obszernie, iż jestem wyrzuconym z pracy prokuratorem, który chętnie wy-jawi nie znane społeczeństwu tajemnice zawodu.Kiedy wreszcie umówiono się ze mnąi uzgodniono czas i miejsce, nie pojawiłam się wcale, paskudząc ludziom pół dnia ro-boty.Kolejna instytucja na własnej skórze i stwierdziła moją gorszącą nieodpowiedzial-ność skandaliczną bezczelność, a plotki skwapliwie rozdmuchały wydarzenie.O, nie utrzymywałam w tajemnicy swoich wszystkich przypadłości! Znała je dosko-nale nie tylko Agata, także Mariola, zamieszkała trzy piętra wyżej, także Jacuś, z którym67 wcale nie zerwałam znajomości, także moi rodzice i brat.Ojciec w te głupoty nie wie-rzył, matka nie chciała o nich słuchać, brat na moje gadanie nie zwracał uwagi, zresz-tą, widywaliśmy się rzadko.Moja bratowa miała nadzieję, że jest w nich odrobina praw-dy.Kurczowo trzymałam się Tomka, który wziął sobie za punkt honoru uwiecznić mniew pijanym widzie, najlepiej demolującą cokolwiek.Niestety, nie trafiał.Występy dawałam zdecydowanie rzadziej niż przed czterema laty, w dodatku jakbyzgrupowane.Przez dwa miesiące zachowywałam się nienagannie, po czym na tydzieńwpadałam w jakiś szał i co drugi wieczór wywijałam numery, na zmianę, to zawodowe,to prywatne.Wyliczyłam tę sinusoidę i wreszcie Tomkowi się udało.Faktem jest, że uczynił mi wymówkę za nieco zbyt rozrywkowy tryb życia, do jakie-go go zmusiłam.no, niech będzie, nakłoniłam.w ciągu wytypowanego tygodnia, alecel został osiągnięty.I to jak wspaniale, istny cud!Naszą nadzieję stanowiła ugruntowana już wiedza, że jeśli gdzieś zaczynam roz-rabiać, czynię to dość długo, jest szansa zatem na mnie trafić.W błyskawicznym ob-jezdzie miejsc rozrywkowych, trzecim czy czwartym kolejnym, nadział się na pięk-ną scenę.W holu hotelu Victoria wydzierałam Szwedowi z rąk torebkę, którą mi usi-łował odebrać przy akompaniamencie rozlicznych okrzyków [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl