[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardzo do-brze.Miałem nadzieję, że spokój będzie panował wystarczająco długo, by Temekzdążył zebrać potrzebne informacje.Działanie na oślep i bezczynność były wyso-ce frustrujące.* * *Popołudnie i wieczór upłynęły nam nerwowo, ale nic się nie wydarzyło.* * *Kolejny dzień także był nerwowy i także nic się nie wydarzyło, poza tym,że rozmaite adeptki Lewej Ręki zjawiły się w moich lokalach i założyły na każ-dy blok chroniący przed magią.Choć właściwiej byłoby go nazwać chroniącymprzed bezpośrednim użyciem magii.Bo nie istniał sposób ochrony przed, po-wiedzmy, lewitowaniem pięćdziesięciogalonowej beczki ropy nad budynkiem, za-paleniem jej tam i spuszczeniem dokładnie na cel.Natomiast coś takiego powinnizauważyć ochroniarze, zwłaszcza że teraz było ich więcej niż trzeba do utrzymy-wania porządku.Być może zdążyliby nawet podjąć jakieś przeciwdziałania.W efekcie tych rozmyślań wyrzuciłem jeszcze trochę złota, ale miałem adept-kę na całodobowym dyżurze tylko dla siebie.Użycie jej kosztowałoby naturalniedodatkowo, ale wystarczyło ją wezwać i zjawiała się natychmiast.Temek informował, że Laris zastosował podobne środki bezpieczeństwa.Pozatym niewiele zdołał się dowiedzieć wszyscy nagle stali się dziwnie małomów-ni.Wysłałem Miraf na, by dostarczył mu sakiewkę z tysiącem imperiali.Złotozawsze miało zbawienny wpływ na małomówność.45* * *Następnego dnia wypadał koniec tygodnia.Południe minęło spokojnie i wła-śnie dowiedziałem się, że udało się wskrzesić ochroniarza Nielara, gdy Temekskontaktował się ze mną telepatycznie. Szefie! Co się stało, Temek? Mamy lichwiarza, który pracuje przy North Garshos? Mamy. Dorwali go, kiedy szedł z kasą do pana.Ktoś rozwalił mu łeb toporem.Zarazbędę z pieniędzmi. Cholera! Właśnie, szefie.Poinformowałem Kragara, klnąc sam siebie za głupotę na sześć sposobów.Nieprzyszło mi do głowy, że Laris zaatakuje dostarczających mi pieniądze w trakcieich niesienia.Naturalnie wiedział, kim są i kiedy to następuje, ale jednym z pod-stawowych, niepisanych, ale przestrzeganych praw Domu Jherega było to, że nieokrada się swoich.Coś podobnego nigdy się nie wydarzyło i wątpiłem, by mogłosię kiedykolwiek wydarzyć.Tyle że zasada ta nie obejmowała życia posłańców.Nie zabraniała ich zabić,jeśli złoto pozostawiono przy zwłokach.Pięknie tylko dlaczego nie pomyśla-łem o tym wcześniej?W pewnym momencie przestałem kląć, bo zaświtało mi w głowie, że są znacz-nie produktywniejsze rzeczy do zrobienia.Nie znałem co prawda żadnego z wła-ścicieli wystarczająco dobrze, by skontaktować się z nim telepatycznie, ale. Kragar! Melestav! Wyrn! Miraf n! Do mnie! Piorunem! ryknąłem.Zadudniło w całym biurze zjawili się natychmiast. Zamknę drzwi i nigdzie się nie ruszę, a wy podzielcie między siebiewszystkie interesy na naszym terenie i teleportujcie się natychmiast do każde-go.Jeżeli z któregoś nie wyszedł jeszcze właściciel z pieniędzmi, nie pozwólciemu tego zrobić.Potem zorganizuję dla nich ochronę w czasie drogi! Tego.szefie. O co chodzi, Melestav? Nie umiem się teleportować. Cholera! Kragar, załatw to za niego. Dobra, szefie.Powietrze zaświstało gdybym miał na biurku jakieś papiery, ani chybi wiatrby je porozrzucał, tak się spieszyli.I zostaliśmy sami z Melestavem.46 Sądzę, że musimy się jeszcze sporo nauczyć o prowadzeniu tego interesu,prawda? spytałem go.Uśmiechnął się słabo. Myślę, że tak, szefie.Złapali wszystkich poza jednym, ale jego dało się ożywić złoto, które miałprzy sobie, prawie pokryło koszty tej magicznej operacji.Nie tracąc czasu, skontaktowałem się telepatycznie z Wyrnem i Miraf nemi poleciłem im natychmiast wracać.Wrócili. Siadajcie.Ta sakiewka zawiera trzy tysiące sztuk złota.Chcę, żebyścieobaj domyślili się, jak i gdzie zaplanowano zamach na H noca, właściciela burde-lu prawie naprzeciwko.Znajdzcie zabójcę i załatwcie go.Nie obchodzi mnie, czyktóryś z was był dotąd na robocie , czy nie.Uważam, że się nadajecie; jeśli któ-ryś z was jest innego zdania, niech mówi.Miło, że jesteśmy jednomyślni.Za-bójca będzie najprawdopodobniej sam.Jeśli będzie ich więcej, załatwcie jednego.Możecie użyć H noca jako przynęty, ale nic mu się nie może stać.I pospieszciesię: została jeszcze tylko godzina zwyczajnego okresu przynoszenia kasy.Potemzabójca zrobi się podejrzliwy albo zniknie.Podejmujecie się?Spojrzeli na siebie i jak sądzę, odbyli błyskawiczną naradę telepatyczną.Poczym Wyrn odwrócił się do mnie i kiwnął potakująco głową.Podałem mu sakiew-kę. W takim razie bierzcie się do roboty.Obaj wstali i teleportowali się.Wtedy zauważyłem, że Kragar wrócił. I co? spytałem zwięzle. Umówiłem się z wszystkimi, że kasę przyniosą jutro i pojutrze.Varn potrafisię teleportować, więc powinien być lada chwila. No i dobrze.Znowu jesteśmy spłukani. Co?!Wyjaśniłem mu spokojnie, co zrobiłem.Przez chwilę nie wyglądał na przeko-nanego, ale potem przyznał mi rację: To faktycznie najlepsze, co można było zrobić.Ale.Będziesz w staniedostać z tego zródła więcej? Nie wiem przyznałem uczciwie.Potrząsnął głową z niechęcią. Uczymy się za wolno burknął. Laris cały czas ma inicjatywę, a mynie możemy jej przejąć. Wiem, do nagłej i ciężkiej.! To co powinienem zrobić?Odpowiedziała mi cisza Kragar też nie wiedział. Bez obawy, szefie pocieszył mnie Loiosh. Na pewno coś wymyślisz.Miłe było, że choć ktoś tu był optymistą.Rozdział piąty Jak na zabójcę, jesteś kochanyKiedyś przyszła mi do głowy podtrzymująca na duchu myśl wyglądało nato, że każdy mój obecny przyjaciel wcześniej przynajmniej raz próbował mniezabić.Ot, choćby Morrolan.Miałem swój teren niespełna trzy tygodnie, kiedy zdecydował się wynająćmnie do wykonania roboty.No i narodził się pewien problem, bo nie mam zwy-czaju wykonywać takich zleceń dla kogoś spoza organizacji.No bo i niby czemumiałbym to robić? Jeśli zostanę złapany, nikt z takich klientów mi nie pomożew żaden sposób nie opłaci prawnika, nie przekupi albo nie postraszy świad-ków, a przede wszystkim nie będzie milczał.Morrolan był jednak uparty, a znalazł tak unikalny sposób wynajęcia mnie, żebyłem pełen podziwu.Wyraziłem go w tak jednoznaczny i entuzjastyczny sposób,że omal nie skrócił mnie o głowę Blackwandem.Blackwand to jedna z WielkichBroni, a mówiąc bardziej obrazowo, batalion piechoty zamaskowany jako ciężkirapier
[ Pobierz całość w formacie PDF ]