[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczekuję wielu rzeczy i zaczerpnąłem od ciebie wiary, ale uzupełnij twe dzieło ipowiedz, proszę, jakie będzie posłannictwo Tego, którego oczekujesz i którego ja od dziśoczekiwać będę, jak przystoi wierzącemu synowi Judy.Mówisz, że ma być Zbawicielem, czybędzie zarazem Królem %7łydowskim.122 Synu mój rzekł łagodnie Baltazar posłannictwo Jego jest dotąd postanowieniem, włonie Boga spoczywającym.Wszystko, co myślę, wysnuwam z owych wyrazów, które wy-mówił głos, i z modlitwy, która została wysłuchana.Mam o nich mówić? Wszak tyś nauczycielem. Ludzie upadli brakiem wiary.Upadek ten był przyczyną mej troski zaczął Baltazar ona zrobiła ze mnie kaznodzieję w Aleksandrii i wioskach nad Nilem, ona zapędziła mnie wsamotność, gdzie mnie Duch nawiedził.Cierpiałem nad nędzą ludzi nie ludzi jednej war-stwy społecznej, ale nad nędzą wszystkich.Upadek ich tak był straszny, iż czułem, że tylkoBóg może przeprowadzić dzieło odkupienia.Błagam Go więc, aby przyszedł i abym Go mógłujrzeć: Dobre twoje uczynki zwyciężyły! Odkupienie zbliża się, a ty ujrzysz Zbawiciela! Czyż nie tak mówił głos? Poszedłem, przez gwiazdę wiedziony, aż do Jerozolimy.Któż mabyć odkupiony? Cały świat.W jaki sposób On przyjdzie? Wzmocnij twą wiarę, mój synu, booto powiem ci.Ludzie mniemają, że nie będzie pomyślności, póki Rzym ze wzgórz swoichnie zniknie, a jednak nie mniemam, aby tak być miało.Gdyby Rzym miał.zniknąć, znaczyłoby to, że złe nie ma, jak sądziłem, zródła w nieznajomości Boga, ale płynie ze złych rządówpanujących.Mam powtarzać, że rządy ludzkie nie są nigdy rządami religijnymi? Słyszałeś owielu królach, którzy by lepszymi byli od swych poddanych? Nie, i stokroć nie! Odkupienienie może mieć politycznych celów, nie może znosić jednych władców, aby drugim miejscezgotować.Gdyby tym zajmować się miało, mądrość Boska przestałaby być niedoścignioną.Mówię ci, wprawdzie jako ślepy do ślepego: Ten, który przyjdzie, będzie Zbawicielem dusz!Odkupienie oznacza, że Bóg zejdzie na ziemię.A na to, aby mógł na niej zamieszkać, pano-wać musi cnota.Na twarzy Ben-Hura widoczne było rozczarowanie, pochylił głowę, a choć nie był przeko-nany, nie chciał sprzeciwiać się wywodom Egipcjanina.Inaczej Ilderim. Na wielkość Boga rzekł namiętnie sąd taki sprzeciwia się wszelkim pojęciom.Drogi,którymi świat idzie, są stałe i nie dadzą się zmienić! W każdym narodzie musi być ktoś, przykim jest władza, inaczej niemożliwe byłyby zmiany.Baltazar przyjął zarzut poważnie. Mądrość twoja, szejku, jest światową, a zapominasz, że Odkupienie ma nas właśnie zwięzów świata wyzwolić.Ujarzmić ludzkość dla siebie pragnie król, Bóg chce pozyskać du-sze ludzkie.Ilderim wstrząsnął przecząco głową, a Ben-Hur podjął się odpowiedzi za obu: Ojcze, pozwól się tak nazywać rzekł o kogo miałeś się pytać w Bramie Jerozolim-skiej?Szejk spojrzał na mówiącego z wdzięcznością. Miałem się pytać odpowiedział Baltazar spokojnie: Gdzie jest Ten, który się narodziłKról %7łydowski. I widziałeś go w Betlejemskiej jaskini? Widzieliśmy Go, oddaliśmy Mu cześć i dary Melchior złoto, Kasper kadzidło, a ja mir-rę. Gdy mówisz o rzeczach, które się stały, ojcze, słucham cię i wierzę mówił Ben-Hur ale w rzeczach, które przyjść mają, nie mogę zrozumieć, jakiego króla widzisz w Dziecięciu nie mogę oddzielić panującego od jego władzy i obowiązków.Synu rzekł Baltazar zazwyczaj zastanawiamy się nad rzeczami, które przypadek do nógnam rzucił, przeciwnie na rzeczy trochę oddalone zaledwo przelotne rzucamy spojrzenie.Taki ty widzisz tylko tytuł.król żydowski; a ja ci mówię, zechciej podnieść wyżej oczy, sięgnijaż do tajemnicy poza tytułem, a znikną twoje powątpiewania.O tym tytule powiem jeszczesłowo.Lud twój izraelski miał niegdyś lepsze dni dni, w których Bóg nazywał twój naródSwoim narodem, obcował z nim przez Swe proroki.W owych czasach obiecał mu Zbawicie-la, którego widziałem, i wtedy obiecał Go, jako Króla %7łydowskiego ukazanie się więc Jego123musi się zgadzać z obietnicą, choćby ze względu na świat.Rozumiesz teraz powód mego py-tania u bramy? Sądzę, że tak idę więc dalej.Może się zastanawiasz nad godnością Dziecię-cia, czy myślisz, że wielkim zaszczytem jest być następca Heroda? Czyż Pan nie mógł Swe-mu Ukochanemu lepszego zgotować losu? Możesz, wyobrażając sobie Wszechmocnego ojca,przypuścić, aby zechciał dla Swego Syna zapożyczać tytułu od grzesznych ludzi? Albo cze-muż w takim razie nie kazał mi pytać u bramy o Cezara? Wierzaj mi, jeśli chcesz poznaćistotę tego, o czym mówimy, to patrz wyżej, błagam cię i pytaj raczej: nad kim będzie królemTen, którego oczekujemy? W odpowiedzi na to pytanie jest klucz tajemnicy, której nikt niezrozumie bez Niego.Tu wzniósł oczy pobożnie do nieba i mówił dalej: Jest królestwo na ziemi, chociaż niejest ziemskie obszar jego większy nizli obszar ziemi większy niż ziemia i morza, gdyby jenawet jak młotem złoto rozciągnąć.Istnieje ono rzeczywiście, tak jak istnieją nasze serca, amy żyjemy od kolebki do grobu, nie widząc ich.%7ładen człowiek nie pozna tego królestwa,czyli nie pozna duszy swej, bo ono nie stworzone dla jego duszy.Chwała zaś tego królestwajest tak wielka, że sobie jej wyobrazić niepodobna.jest jedyną, z niczym nieporównaną. To, co mówisz ojcze, jest dla mnie zagadką rzekł Ben-Hur nigdy nie słyszałem o ta-kim królestwie! Ani ja dodał Ilderim. I ja o nim nie mogę nic więcej powiedzieć rzekł znów Baltazar, spuszczając oczy.Jakie to królestwo jest, dlaczego takie jest i jak się tam dostać nikt się nie dowie, póki nieprzyjdzie Dziecię, aby objąć swą własność.Dziecię przyniesie klucz od niewidzialnej bramy,otworzy ją dla wybranych, którymi będą ci, którzy kochają, bo oni tylko będą odkupieni!Tu nastąpiło długie milczenie, a Baltazar uważał je snać za najstosowniejsze, aby zakoń-czyć rozmowę, więc rzekł: Czcigodny szejku, jutro lub pojutrze udam się na jakiś czas do miasta, albowiem córkamoja pragnie widzieć przygotowania do igrzysk.Czas wyjazdu, oznajmię pózniej; ciebie zaś,synu mój, zobaczę jeszcze, a teraz pokój wam!Wstali od stołu, a szejk i Ben-Hur patrzyli za Egipcjaninem, aż go wyprowadzono z na-miotu. Szejku Ilderimie powiedział wtedy Ben-Hur dziwne zaiste rzeczy słyszałem dzisiaj,pozwól mi iść nad jezioro, abym o tym wszystkim mógł rozmyślać. Idz, a ja przyjdę pózniej.Umyli ręce; sługa na dany znak przyniósł obuwie Ben-Hura, po czym tenże wyszedł.124ROZDZIAA XXIW pobliżu namiotów rósł mały gaj palmowy, rzucający cień częściowo na wodę, częścio-wo na ziemię.Pośród drzew śpiewał słowik pieśń godową, toteż Ben-Hur zatrzymał się i słu-chał.Kiedy indziej czarujący śpiew ptaszka spłoszyłby posępne myśli młodzieńca; dziś opo-wieść Egipcjanina, choć pełna cudowności, przygniatała go takim ciężarem, że podobny tra-garzowi ciężko obładowanemu, nie zdolny był odczuć najpiękniejszej muzyki, aż nie wrócił-by mu zwykły spokój.Noc była cicha, najlżejszy wietrzyk nie marszczył powierzchni wody; a nad głową jegoświeciły gwiazdy, każda na swoim miejscu, a dokoła było lato na wodzie, na ziemi, na nie-bie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]