[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tomek z Dingiem oraz wszyscy mężczyźni uczestniczący w wyprawie również wyszli na peron, aby po długim siedzeniu w wagonie rozprostować nogi i odetchnąć orzeźwiającym powietrzem.Cubeowie, Wilson i Zbyszek zjedli pieczone mięso, zapijając je chichą.Dingo także dostał kilka kawałków mięsa, Wilmowscy zaś i Wu Meng posilili się pierożkami, które również kupili dla kobiet.Po kilkunastominutowym postoju pociąg ruszył w drogę.Ostatni pociąg z La PazJakoś niezbyt gościnnie wita nas ta najwyżej na świecie położona stolica[96] - zauważył Tomek wychylając się przez okno wagonu.- Spójrz, ojcze!Wilmowski zaintrygowany przystanął obok syna.Pasażerowie właśnie wysiadali z pociągu, obarczeni tobołami z wolna podążali ku zaniedbanemu, małemu budynkowi dworca.Wielu przystawało przy głośno dyskutujących kolejarzach i tragarzach.Po peronie krążyły patrole uzbrojonych mężczyzn ubranych po cywilnemu.- Chyba dzieje się tutaj coś niezwykłego - odezwał się Wilmowski.- Zanim wysiądziemy, trzeba zasięgnąć języka.- Oficer na granicy radził zgłosić wyprawę odpowiednim władzom natychmiast po przybyciu do La Paz - przypomniał Tomek.- To chyba jakieś poważniejsze niepokoje, skoro już o nich wiedział.- Niech nikt nie wychodzi na peron, zanim nie porozumiem się z żołnierzami pilnującymi dworca - zarządził Wilmowski.Wilson, Tomek i Zbyszek z okna obserwowali Wilmowskiego podążającego ku żołnierzom.- Nie widać ani jednego białego! - zafrasował się Zbyszek.- Z gadaniny na peronie nic nie można zrozumieć!- Panie Wu Meng! Czy nie orientuje się pan, o czym oni tak dyskutują? - zwrócił się Wilson do Chińczyka, który także wychylał się przez otwarte okno.- Mówią coś o rewolucji.- wyjaśnił Wu Meng.- Do licha, tego nam jeszcze brakowało! - zawołał Zbyszek.- Boliwia znana jest z zamieszek politycznych - rzekł Wilson.- Co najmniej raz w roku mają tu miejsce zbrojne zamachy stanu, powstania lub rewolucje[97].- Nieszczęsny kraj! Nędza burzy umysły! - wtrącił Tomek.- Boliwia przecież, Ekwador, Paragwaj i Haiti są najbiedniejszymi państwami w Ameryce Łacińskiej.- A jakże, ma pan rację! - przytaknął Wilson.- Piękną trasę wybrali panowie - odezwała się Sally.- Nie chcieliśmy przedzierać się przez tereny ogarnięte buntem Kampów, więc w zamian mamy rewolucję w Boliwii!- Sally, jak możesz tak mówić! - oburzyła się Natasza.- To tylko wisielczy żart - odparła Sally.- Przecież nikt nie mógł przewidzieć, że dostaniemy się z deszczu pod rynnę!- Uspokójcie się obydwie! - zgromił je Zbyszek.- Wujek wraca w asyście żołnierzy.Po chwili do wagonu wszedł Wilmowski z oficerem i trzema żołnierzami uzbrojonymi w karabiny.Wojskowi na widok broni w wagonie obrzucili uczestników wyprawy nieufnymi spojrzeniami.- Złe wieści, moi drodzy! - odezwał się po angielsku Wilmowski.-W północnych departamentach Boliwii rebelia.Podobno rewolucjoniści chcą iść na La Paz.W mieście stan wyjątkowy i godzina policyjna.Wojna domowa wisi na włosku! Pamiętajcie, dokąd podążamy! - dodał znacząco.- Senor, nic nie rozumiem! - oburzył się oficer.- Mów po hiszpańsku albo lepiej używaj ajmara lub keczua! Powiedziałeś, że chcesz się porozumieć z władzami.No dobrze, żołnierze doprowadzą cię na plac Murillo do Palacio Quemada.Tam urzędują ministrowie, może uda ci się mówić z którymś z nich.Ale musisz iść bez broni!- Dobrze, ale co mają robić moi towarzysze? Musimy opuścić pociąg i wyładować bagaże.Czy jest tu w pobliżu jakiś hotel?- Wszyscy zostaną w wagonie aż do twego powrotu, seńor! - kategorycznie oświadczył oficer.- A jeśli pociąg tymczasem odjedzie? Oficer wzruszył ramionami i odparł:- Tym się nie kłopocz, senor! Żaden pociąg już stąd nie wyruszy ani tu nie przyjedzie.Wszelka komunikacja unieruchomiona w całym kraju.Każę odstawić ten wagon na boczny tor, a żołnierze będą pilnowali, żeby nikt nie wychodził na peron.- Ależ, senor, przecież będę musiał wyprowadzić psa - oburzył się Tomek.- Psa? No, tak! Zrobisz to po odstawieniu wagonu na boczny tor.Powiem żołnierzom.Idziemy, senor!- Tomku, gdybym nie wrócił do wieczora, wyprawa na twojej głowie - po polsku powiedział Wilmowski.- Zrobisz, co będziesz uważał za stosowne.Zachowajcie ostrożność.Zanim Tomek zdążył odpowiedzieć, Wu Meng podszedł do oficera i zaczął mówić w języku keczua.Oficer zadowolony kiwnął głową i zwrócił się do Wilmowskiego:- Nie powiedziałeś, senor, że masz człowieka znającego keczua i ajmara.Zabierz go, będzie tłumaczem.- Dziękuję, Wu Meng - rzekł Tomek.- Będziemy spokojniejsi o ciebie, ojcze!Wilmowski i Chińczyk wyszli na peron.Oficer tymczasem pozostawił dwóch żołnierzy na straży przed wagonem, po czym poprowadził Wilmowskiego i Wu Menga ku dworcowi.- Tommy, boję się o tatusia! - odezwała się Sally.- Na ulicach na pewno nie jest zbyt bezpiecznie!-Uspokój się, Sally! Ojciec jest starym rewolucjonistą.W Warszawie dobrze dał się we znaki okupantom rosyjskim.Wyznaczyli nawet nagrodę za jego schwytanie.Da sobie radę i tutaj, tym bardziej że ma angielski paszport.- Wu Meng zachował się na medal - przyznał Zbyszek.- Zaraz widać, że rewolucje go nie przerażają!Zaczęło się pełne niepewności oczekiwanie na powrót Wilmowskiego.Pod nadzorem żołnierzy przetoczono wagon zajmowany przez wyprawę na boczny tor, a potem kolejarze opuścili stację.Przy wejściach do wagonu stanęła straż.Dworzec z wolna pustoszał.Zdezorientowani i wystraszeni podróżni porozchodzili się, zniknęli żebracy i natrętni tragarze węszący za zarobkiem.Grupka uzbrojonych cywilów z opaskami na rękawach patrolowała perony, wojsko zajęło budynek dworcowy.Tomek dzielnie nie poddawał się słabości powodowanej chorobą górską.Zachęcał przyjaciół do wypoczynku koniecznego podczas kilkudniowej aklimatyzacji.W zastępstwie nieobecnego kucharza kobiety i Zbyszek zajęli się przygotowywaniem lekkiego posiłku, podczas gdy Tomek z Wilsonem uważnie śledzili wszystko, co się działo na stacji.Zerkając w okno studiowali mapę Boliwii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl