[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zatrzymaj się i poczekaj w samochodzie - polecił kierowcy.Zapiął płaszcz i wyszedł na podjazd.Było zimno.“Pogoda w Ameryce jest zwariowana - pomyślał.- Jeszcze trzy dni temu było gorąco”.Wszedł ciężko po schodkach, nacisnął dzwonek i czekał.Zadzwonił znowu, myśląc, że coś nie jest w porządku, potem uderzył pięścią w białe, drewniane drzwi.Nie było odpowiedzi.- Wiem, że jesteś w domu.Otwórz! To rozkaz! Po chwili usłyszał jej słaby głos zza drzwi:- Jestem chora.Nie chcę nikogo widzieć.Warakow wrócił do samochodu.- Podaj mi moją teczkę! - powiedział do kierowcy.Położył teczkę na masce samochodu, otworzył ją i wyjął z niej pistolet.- Schowaj ją z powrotem - rozkazał.Zbliżył się ponownie do drzwi domu.- Jeśli stoisz za drzwiami, odsuń się!Nie było odpowiedzi.Dał krok do tyłu i strzelił dwukrotnie w zamek.Drzwi zostały otwarte.Schował pistolet i wszedł do środka.Zajrzał do salonu i zawołał:- Gdzie jesteś, Natalio?Zobaczył ją stojącą przy drzwiach obrotowych prowadzących z salonu do kuchni.“Kobiety spędzają mnóstwo czasu w kuchni, nawet jeśli nie gotują.Są jak mężczyźni w swoich biurach” - pomyślał.Przyjrzał się swojej Natalii i stanął jak wryty.Na twarzy miała mocny makijaż, choć zwykle malowała się lekko.Pomimo makijażu od razu zauważył sińce.Na dywanie dostrzegł też ciemne plamy.Takie same na kanapie.- Karamazow! Bił cię!- Powiedział ci.- przerwała mu.- Nie.Nic mi nie powiedział.Podejdź do mnie bliżej, dziecko! - Wyciągnął do niej ręce.Natalia podeszła i przytuliła się do jego masywnej piersi, a on ją objął.Zapłakała.- Jak ty wyglądasz?Cofnęła się.Patrzył na nią badawczo.Miała na sobie białą bluzkę z długim rękawem, zapiętą po szyję, czarną spódnicę do pół łydki, buty na płaskim obcasie.- Natalio, pozwól, że obejrzę twoje sińce - powtórzył.- Kiedy byłaś mała, zmieniałem ci pieluchy, kąpałem cię.Jestem przecież twoim stryjem.Nie wstydź się mnie.Zdejmij bluzkę, żebym mógł zobaczyć twoje plecy.Warakow patrzył, jak jej długie palce wolno rozpinają guzik przy kołnierzyku; wyjęła bluzkę ze spódnicy, rozpięła ją do końca.Nosiła pod spodem halkę z półprzeźroczystego materiału.- Odwróć się, Natalio.Odwróciła się posłusznie.Zobaczył ponad koronką górnej części halki sine pręgi.Opuścił ramiączka bielizny.- To wystarczy - powiedział wolno.- Bił cię pasem.Czy całe ciało tak wygląda?Skinęła głową.- Co ci jeszcze zrobił? - zapytał, starając się utrzymać spokojny i ojcowski ton głosu.- On.- zadrżał jej głos i odwróciła się twarzą do niego.Domyślił się, co chciała powiedzieć.Wydawało mu się, że absurdem jest, aby mąż mógł zgwałcić żonę.A jednak.- Wiem już, Natalio.Ale dlaczego? Wiem, że to nie moja sprawa, ale dlaczego on to zrobił?- Ten człowiek.Rourke.Nie mogę powiedzieć!- Jestem twoim stryjem.Powiedz mi.Spojrzała na niego.Była tak smutna, jak przed laty, po śmierci ojca.- Zakochałam się w nim.Ale nic pomiędzy nami nie było.Uratował mi życie, a ja uratowałam jemu.Wymagał tego mój honor.Warakow lubił ojczysty język.Miękki kontralt Natalii oddawał całe jego piękno.- Powinnaś była przede wszystkim pamiętać o swoich żołnierskich obowiązkach.Obowiązek żołnierza stoi przed honorem, a honor jest często luksusem, na który nie możemy sobie pozwolić.Ale ja szanuję twoje przekonania.Powiedz mi.- spojrzał jej w oczy.- Co, wuju?- Wrócisz do Władimira?- On tylko mnie ukarał, bo na to zasłużyłam.- Jesteś naiwna.Kara jest przeznaczona dla duszy, nie dla ciała.Jeśli mężczyzna bije kobietę.- westchnął ciężko - bije być może w złości, w gniewie.Bije dlatego.nie żeby ją ukarać, ale żeby zmazać swoją winę, moje dziecko.Nie zrobił tego dlatego, że ty zawiniłaś, ale żeby uspokoić swoje sumienie.Obawiałem się, że mimo to wrócisz do niego.Nie powiedział nic więcej.Usiadł na kanapie obok Natalii.Płacząc, opowiadała mu, co się tu wydarzyło.Został z nią do późna w nocy i zjedli razem kolację
[ Pobierz całość w formacie PDF ]