[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Muszę się ułożyć zbankiem.Na życzenie ojca występowałem u nich jako plenipotent Zakładów i teraz, dla unik-nięcia skandalu, muszę przez te dwa miesiące być chociażby tylko tytularnym dyrektorem.Zresztą to już osobiście stryjowi wyjaśnię.Pan sobie mogłeś myśleć chociażby, że to jestuzurpacja, ale mnie jest obojętne, co sobie myśli pan Blumkiewicz, co myśli trzy tuziny pa-49nów Blumkiewiczów! Rozumiesz pan! Tu chodzi o honor rodziny! O pamięć mego ojca! Idaję panu słowo, że na tej pamięci plamki nie pozwolę zostawić, chociażby za cenę wszyst-kiego co posiadam!Uderzył pięścią w stół, aż zadzwoniły metalowe przedmioty. Ja nic nie mówiłem przecież bezradnie tłumaczył się Blumkiewicz. Tak.tak. przetarł skronie Paweł jestem zdenerwowany.tyle naraz, tyle naraz.Niechpan nie ma do mnie żalu, panie Blumkiewicz, ja przecie wiem, że pan jest starym i dobrym na-szym przyjacielem, że ojciec cenił pana wysoko.A i pan dla niego żywił serdeczne uczucia. O.rzadki był człowiek.Niech tam spoczywa w spokoju dorzucił spojrzawszy na teczkę. Przepraszam pana, że się uniosłem wyciągnął do niego rękę Paweł i mocno potrząsnąłjego dłonią.Widział, że totumfacki stryja jest do reszty zdezorientowany, zaskoczony i zdetonowany.Te-raz biegnie z językiem do stryja, lecz język został nakręcony tak, jak nigdy jeszcze u nikogo.Paweł chodził po pokoju i śmiał się do siebie.Najlepszy sposób na wygi tego typu myślał jest przedstawienie się im w sposób nie-zrozumiały dla nich, odsłonięcie przed nimi maszynerii naszej psychiki, skomplikowanej,dziwacznej maszynerii, w jakiej nie umieją się rozeznać, a którą muszą w prostocie duchauważać za specyfik kategorii ludzi wyższych.W oczekiwaniu na telefon Paweł zrewidował pozostałe papiery ojca.Nie mylił się: znalazłw nich dość wyrazny ślad sprzedaży udziałów.Prowadził on przez jeden z banków warszaw-skich do kancelarii notariusza i dalej do jakiegoś Tolewskiego.Ten albo sam był nabywcą,albo pośredniczył tylko w transakcji.W każdym razie można będzie go odszukać i dotrzeć dofaktycznych nabywców.W jakim celu Paweł jeszcze nie zdawał sobie dokładnie sprawy.Właściwie celem byłowykupienie udziałów, lecz jedynym majątkiem Pawła, nie licząc kilkunastu złotych, byłowspaniałe futro i pierścionek z fałszywym brylantem.Przyglądał mu się właśnie z uśmiechem, gdy zadzwonił telefon: Blumkiewicz oznajmił,że pan prezes czeka.W dziesięć minut pózniej Paweł stanął na progu pokoju stryja.Przypuszczał, że zastanie tuKrzysztofa, pan Karol jednak był sam, gdyż nawet Blumkiewicz, wprowadziwszy gościa,natychmiast wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Zbliż się odezwał się chory.W półmroku jego pergaminowa twarz z zamkniętymi powiekami i z siecią nieruchomychzmarszczek zdawała się martwą. Witam stryja powiedział Paweł spokojnie, stając przy łóżku, i nie doczekawszy się od-powiedzi, swobodnie zajął fotel. Kim jesteś? zapytał pan Karol po długim milczeniu.Paweł nie zrozumiał pytania: Jestem Paweł, bratanek stryja. Pytam, czym się zajmujesz, z czego żyjesz? Z bawełny.Prowadzę handel bawełną. I mieszkasz w Anglii? Tak, w Londynie. Mówiono mi, że dorobiłeś się jakiegoś majątku?.Nic o tobie nie wiedziałem. Nie dziwię się.Tu już mnie pochowano za życia.Służba w domu mojej matki, gdy ka-załem zameldować siebie jako jej syna, nie chciała mnie wpuścić.Podejrzewali mnie widocz-nie o mistyfikację, gdyż nigdy ani słowa nie słyszeli o istnieniu Pawła Dalcza.Wykreśliliściemnie z liczby żyjących.Pan Karol podniósł powieki i obrzucił go bacznym spojrzeniem. Sam się wykreśliłeś powiedział zimno.50 Nie będę się o to ze stryjem spierał.Tak czy owak, zostałem przez was uznany za wy-rzutka, za zakałę rodziny i darmozjada.I zaszczytna ta opinia otaczała tu moją pamięć, pókinie dowiedziano się, że mam pieniądze, że mam stosunki, że mogę się na coś przydać.Niechstryja nie dziwi moja gorycz.Zbyt długo mnie nią karmiono.Zresztą już nie mam żalu doojca.On nie mniej cierpiał ode mnie, a wiem, jak mu było ciężko pierwszemu wyciągnąć domnie rękę.Zwłaszcza wyciągnąć ją po ratunek.Pan Karol wpił się wzrokiem w jego oczy. Niech spoczywa w spokoju powiedział poważnie Paweł, nie spuszczając zrenic. Czemuż nie przyszedł do mnie? syknął chory. O ile wiem z jego listów, stosunki, jakie łączyły ojca ze stryjem, nie były zbyt ciepłe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]