[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Elryk odczuwał na całym ciele okrążającą ich nicość.I nagle znaleźli się na równinie bez horyzontu, doskonale płaskiej, gdzieniegdzie wystawały zielone i niebieskie geometryczne bryły.W opalizującym powietrzu przemieszczały się i przekształcały żywe formy energii.Tu czekały na nich postacie, które przyjęły ludzką formę.Z banalnego powodu, zrobiły to dla dwóch ludzi, z którymi mieli się spotkać.Pochodzący z Wysokich Światów Władcy Prawa, wrogowie Chaosu, byli cudownie piękni.Ich nieprawdopodobnie symetryczne ciała zdawały się wprost nieludzkie.Tylko Prawo mogło stworzyć taką perfekcję, a taka doskonałość uniemożliwia wszelki postęp - myślał Elryk.O tym, że dwie bliźniacze siły uzupełniały się nawzajem, przekonywał się coraz bardziej.Gdy jedna brała górę nad drugą, oznaczało to entropię, stagnację dla całego kosmosu.Nawet jeżeli Prawo zapanuje na Ziemi, Chaos też musi być obecny i vice versa.Biali Władcy przygotowali się do bitwy, jasno widać to było po ich ziemskich ubiorach.Szlachetne metale i jedwabie błyszczały na doskonałych ciałach.Wysmukła broń wisiała przy pasach, a na przepięknych twarzach widniało zdecydowanie.Najwyższy wystąpił naprzód.- Tak więc, Sepirizie, przywiodłeś ze sobą wybrańca, którego przeznaczeniem jest nam dopomóc.Witaj, Elryku z Melniboné.Chociaż powstałeś z Chaosu, dość jest powodów byś był tutaj mile widziany.Czy poznajesz mnie? Jestem tym, kogo na Ziemi nazywacie Donblasem, Twórcą Sprawiedliwości.- Pamiętam cię, Panie - odezwał się Elryk.- Obawiam się jednak, że swoje imię nosisz na próżno, na świecie bowiem nigdzie nie ma sprawiedliwości.- Mówisz o swoim świecie, jak gdyby istniał tylko jeden świat - Donblas uśmiechnął się bez urazy, chociaż wydawało się, że nie był przyzwyczajony do impertynencji ze strony zwykłego śmiertelnika.Elryk nie speszył się ani trochę.Jego przodkowie przeciwstawiali się Donblasowi i innym Władcom Prawa i trudno mu teraz było uważać ich za sojuszników.- Rozumiem teraz, jak udało ci się stawić czoło naszym wrogom - Donblas kontynuował z wyraźną aprobatą.- Zgodzę się z twierdzeniem, że w tej chwili brak jest sprawiedliwości na Ziemi.Ale nie na próżno zwą mnie Twórcą Sprawiedliwości.Gdy sytuacja w twoim wymiarze się zmieni, jestem gotów ustanowić tam sprawiedliwość.Elryk nie patrzył wprost na Donblasa, ponieważ nieziemskie piękno niepokoiło go.- Więc zabierzmy się do pracy, mój panie, i zmieńmy świat, tak szybko, jak to możliwe.Przywróćmy nowy ład na zalanej łzami Ziemi.- Pośpiech jest w tym przypadku niemożliwy, śmiertelniku - odezwał się inny Władca Prawa.Poły jego szaty poruszyły się delikatnie, odsłaniając metalowy napierśnik z wymalowaną pojedynczą Strzałą Prawa.- Myślałem, że jest już wyrwa w barierze - Elryk zmarszczył brwi.- Myślałem, sądząc po waszym ubiorze, że jesteście przygotowani do wojny z Chaosem!- Jesteśmy przygotowani do walki, ale nie może to nastąpić wcześniej niż przyjdzie wezwanie z twojego wymiaru.- Od nas! Czy Ziemia nie dość głośno błagała o waszą pomoc? Czy nie wystarczy zaklęć przyzywających, żeby was do nas ściągnąć? Jakiego jeszcze wezwania potrzebujecie?- Ostatecznego wezwania - powiedział stanowczo Donblas.- Ostatecznego wezwania? Bogowie! Czyja mam jeszcze coś do zrobienia?- Jeszcze jedno, ostatnie zadanie, Elryku - odezwał się cicho Sepiriz.Tak jak ci mówiłem, Chaos uniemożliwia Białym Władcom wszelkie próby dostania się na Ziemię.Trzy razy trzeba zadąć w Róg Przeznaczenia, zanim to wszystko się zakończy.Pierwsza nuta zbudzi Smoki z Imrryru, druga otworzy wejście na Ziemię Władcom Prawa, trzecie.- Sepiriz zająknął się.- Trzecie? - zniecierpliwił się Elryk.- Trzecie oznajmi śmierć naszego świata!- Gdzie się znajduje ten potężny róg?- W jednym z wymiarów - odpowiedział Sepiriz.Takiego instrumentu nie dałoby się stworzyć na Ziemi, dlatego musiał być zrobiony w wymiarze, gdzie magia rządzi się logiką.Musisz się tam dostać i odnaleźć Róg.- A jak mam to zrobić?Ponownie odezwał się Donblas:- My ci w tym dopomożemy.Weź swój miecz i Tarczę Chaosu w tę podróż, mogą ci się przydać.Nie będą jednak tak potężne jak w twoim własnym świecie.Dostaniesz się na najwyższy punkt wieży B’all’nezbett i postawisz krok w przestrzeń.Nie upadniesz, o ile nie zawiedzie nas resztka władzy, jaka nam jeszcze została na Ziemi.- Pocieszające słowa, panie.Bardzo dobrze, zrobię tak, jak sobie życzycie.Jeżeli nie z przekonania, to dla zaspokojenia własnej ciekawości.- To jeden z wielu światów - Donblas wzruszył ramionami.- Przypomina trochę twój świat, lecz możesz nie zgodzić się z jego zasadami.Zauważysz ostrość i przejrzystość barw i kształtów.To oznacza, że czas nie zostawił tam swojego piętna, że jego struktura jest jeszcze nienaruszona przez nadmiar wydarzeń.Życzę ci szczęśliwej drogi, śmiertelniku, bo lubię cię i mam powody, żeby ci być wdzięcznym.Chociaż jesteś tworem Chaosu, posiadasz cechy, które my, z Prawa, podziwiamy.Idź już, wróć do swego śmiertelnego ciała i przygotuj się na nadchodzącą wyprawę.Elryk skłonił się i spojrzał na Sepiriza.Nihrain zrobił trzy kroki do tyłu i zniknął w migoczącym powietrzu.Melnibonéanin poszedł w jego ślady.Ponownie ich astralne ciała przebywały miriady wymiarów nadwszechświata, doświadczały wrażeń nie znanych umysłom ludzkim, gdy bez żadnego ostrzeżenia Elryk poczuł nagle ciężar swego ciała i otworzył oczy.Zobaczył, że leży w łóżku w wieży D’a’rputna.Przez ciężkie zasłony przedostawało się nikłe światło, oparta o ścianę stała Tarcza Chaosu, jej osiem strzał pulsowało w jednym rytmie z padającymi na nią promieniami.Obok niej stał piekielny Zwiastun Burzy, gotowy do drogi do innego wymiaru.Elryk zasnął zwykłym snem i śniły mu się ziemskie koszmary [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl