[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale mamy konkretny początek, a policja teraz wie, kogo szukać.Już spraw-dzali mieszkanie Veroniki, ale nie znalezli tam niczego, co mogłoby w jakiś sposóbpomóc.Aha, jeszcze jedno, może nieprzyjemne, choć niezwykle istotne: czy myślisz, żeVeronica mogłaby zrobić krzywdę Cassandrze? Normalnie powiedziałbym, że nie, Edwardzie.Ta sprawa nie ma nic wspólnegoz Cass.Ale teraz? Naprawdę nie wiem.Natomiast zdaję sobie sprawę, że dla Veronikijest to jakiś sposób na dotarcie do mnie. W takim razie musimy przyjąć, że będzie z tobą w kontakcie.W porządku, będękończył.Zadzwonię, gdy dowiem się czegoś nowego.Ty zrób to samo.Od razu zadzwoniłem do McCabe a i powiedziałem mu.W jego głosie słychać byłozdumienie pomieszane ze złością. A jak on się, kurwa, dowiedział? Użyłem wszystkich znajomości, ale nie wypaliło. Frannie, nie zapominaj, że przez trzydzieści lat Durant był prokuratorem federal-nym, dzięki czemu zna setki ludzi, którzy mogą mu pomóc.Sam zresztą powiedziałeś,że gliniarze wchodzą do akcji z jednodniowym opóznieniem.Durant ruszył do działa-nia zaraz po moim telefonie.153  Ja też.Ale ja jestem prawdziwym gliniarzem.Jeśli tylko coś mnie zastanawia, odrazu zadaję pytania.Spróbuj to zrozumieć, a jeśli wyjdę na idiotę, to tylko dlatego, że mizależy.I to wszystko.Mózg mi się aż gotował, a najgorsze było to, że nie wiedziałem, czy to się kiedy-kolwiek skończy.Zadzwonił dzwonek u drzwi.Miałem nadzieję, że w progu stanieuśmiechnięta Cassandra i zapewni mnie, że wszystko jest w porządku.Wróciła, konieckoszmaru.Jednak otworzywszy drzwi, ujrzałem jakiegoś chłopaka z irokezem na gło-wie, ubranego w jaskrawoliliową kurtkę z kapturem.W rękach trzymał ogromny bu-kiet kwiatów. Pan Bayer? Tak. Kwiaty dla pana. A od kogo? Nie wiem.Wszedłszy do środka, przetrząsnąłem bukiet, aż znalazłem karteczkę. Cześć, Sam!Nie martw się o Cassandrę.Wiem, gdzie obie są, i wszystkim się zajmę.Pracuj dalej nadmoją książką.Przede wszystkim zadzwoniłem do firmy, żeby zapytać, kto zamawiał kwiaty.Otrzymałem numer jakiegoś kwiaciarza w Nowym Jorku.Po długich wahaniach i od-chrząkiwaniach Nowy Jork powiedział, że zamawiający (młody Hindus o przyjemnymwyglądzie) zapłacił gotówką, powiedział, że nazywa się David Cadmus i podał adresVeroniki.Gdy opowiedziałem o wszystkim Franniemu, tylko gwizdnął przeciągle. Nie chciałbym być dzisiaj w skórze Veroniki Lake.Morderca pewnie już od dawnają obserwuje.A teraz go wkurzyła, bo porywając Cass, odciągnęła cię od pisania książ-ki.Zauważyłeś, że powiedział  moją książką ? Trzeba je szybko znalezć.Durant eksplodował.Chyba jeszcze nigdy nie słyszałem w jego głosie tyle złości. Powinna była wiedzieć, że będą ją obserwować! Czy nie pojęła tego po tym, jakzostała pobita? Czy to coś zmienia? Nie wiem.Może tak jest dobrze.Ale nie lubię ludzi nieprzewidywalnych, a terazmamy na głowie dwójkę takich.Ponieważ mogłem jedynie czekać, wędrowałem po całym domu.Tak bardzo chcia-łem stamtąd wyjść.Wyjść i ruszyć gdzieś w świat, tam gdzie mógłbym coś zrobić, za-miast tkwić beznadziejnie w tych murach, które nie wydzielały z siebie nic poza napię-ciem i lękiem.Lecz był tam ten przeklęty telefon i bałem się od niego odejść choćby nakrok.154 Trafiłem na koniec do mojego gabinetu i wpatrzyłem się w rękopis.Nawet go nie do-tknąłem  nie chciałem go dotykać.Gdybym nie zaczął pisać tej książki, David Cadmus nadal by żył, a Cassandra nie by-łaby teraz w niebezpieczeństwie.Kłopoty między Veronicą a mną zaczęły się, gdy posta-nowiła, że będziemy razem pisać tę powieść.Potem już wszystko szło zle.Gdy tak kręciłem się po domu, rozmyślając nad tym wszystkim, zadzwonił telefon.Odebrałem go, mówiąc  halo. Cześć, Sam. Gdzie jest moja córka? Jest ze mną, spokojnie. Niech to szlag trafi, gdzie ona jest, Veronico? Nie opowiadaj mi, że jest bezpiecz-na.Porwałaś ją.Masz jakieś problemy ze mną, w porządku, ale ją wypuść! Powiedz mi,gdzie jest, i przestań się wpieprzać w nie swoje sprawy!  Byłem wręcz przerażonymoim zdecydowanym głosem i od razu pożałowałem, że zawczasu nie ugryzłem sięw język. Obiecuję, że to zrobię, naprawdę obiecuję.Najpierw jednak muszę z tobą poroz-mawiać o kilku sprawach.Są bardzo ważne! Wiem, że mi nie wierzysz, ale to zajmietylko kilka minut.To bardzo ważne dla ciebie. Nawet nie chcę tego słyszeć! Tylko powiedz mi, gdzie jest Cass, i daj nam świętyspokój.Zapadła cisza, a potem rozległo się jakieś skrobanie. Tato?Znieruchomiałem z radości i ulgi. Cass! Kochanie, czy wszystko w porządku? Tak, tato.Nie martw się, wszystko jest dobrze.Proszę cię, rób to, co mówi Veronica.Nie chce mi powiedzieć, o co chodzi, ale wiem, że to coś ważnego.Mówiła, że to był je-dyny sposób, żeby skłonić cię do rozmowy z nią.Ale u mnie wszystko w porządku, na-prawdę! Cały czas tylko rozmawiamy i rozmawiamy.Tak bardzo myliłam się co doniej! Jakież ona miała niezwykłe życie! Siedzę tu cały czas, słucham, a szczęka opadami aż do podłogi.Zrobiła mnóstwo filmów dokumentalnych, objechała świat dooko-ła, była przez pewien czas z Malda Vale.Tak wiele zrobiła.Tak wiele wie.To zdumie-wające.Naprawdę początkowo byłam na nią nieprzytomnie wściekła, ale już mi minę-ło.A ona cię kocha, tak bardzo cię kocha.To jedno musisz dla niej zrobić, a jak nie dlaniej, to zrób to dla mnie.Jeszcze nie chciała do ciebie dzwonić, bo mówiła, że się boi, alezmusiłam ją.Proszę, spotkaj się z nią i wszystko będzie dobrze.Naprawdę.Jestem tegopewna. Cass? Raz, dwa, trzy? Tak, tato.Raz, dwa, trzy.155 To był nasz tajemny szyfr, który wymyśliliśmy, gdy Cass była mała.W ten sposób py-taliśmy się, czy wszystko jest w porządku, a ewentualne osoby postronne nie mogły siędomyślić, o co nam chodzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl