[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Także lord Diwis.- Diwis nie może zostać Koronalem! - stwierdził ostro Valentine, obrzucając matkę szybkim spojrzeniem.- Ma wszyst­kie wady mego brata, a żadnej z jego zalet.Oprócz, być może, odwagi i czegoś w rodzaju siły przebicia.Co z pewnością nie wystarczy do sprawowania władzy.- Wspomniano jeszcze kogoś, panie.- Ciebie, Hissunie?- Tak, panie - przytaknął Hissune, lecz z gardła wydostał mu się tylko zdławiony szept.- Mnie.Lord Valentine uśmiechnął się.- Czy zechcesz służyć?- Jeśli tylko będę miał możność, panie, tak.Koronal patrzył mu w oczy płonącym wzrokiem, lecz Hissu­ne nie ugiął się.- Ach, cóż, czyli nie ma problemu.Matka chce zobaczyć we mnie Pontifexa.Rada Regencyjna chce zobaczyć we mnie Pontifexa.Stary Tyeveras z pewnością bardzo chce zobaczyć we mnie Pontifexa.- Valentinie.- Pani zmarszczyła brwi.- Nie, wszystko będzie dobrze, matko.Wiem, co trzeba zro­bić.Nie mogę wahać się dłużej, prawda? Przyjmuję więc me przeznaczenie.Wyślemy Hornkastowi wieść o tym, że staremu Tyeverasowi wolno jest wreszcie przekroczyć Most Pożegnań.Ty, matko, będziesz mogła złożyć ciężar, o czym, jak wiem, ma­rzysz, i pędzić wreszcie łatwe życie byłej Pani Snów.Elsinome, dla ciebie trudy dopiero się zaczynają.I dla ciebie też, Hissune.Widzisz, załatwione.Wszystko zdarzyło się tak, jak zaplanowa­łem, może tylko nieco wcześniej, niż się spodziewałem.Hissune, z niepokojem i zdumieniem obserwujący Koronala, dostrzegł, jak zmienia się wyraz jego twarzy.Surowość, nie­zwykła gwałtowność znikły, w oczach zabłysły ciepło i łagodność dawnego Valentine'a, a dziwny, nienaturalnie wesoły uśmiech sprawiający niemal wrażenie szaleńczego ustąpił miejsca uśmie­chowi dawnego Valentine'a - łagodnemu, czułemu, kochającemu.- Skończone - powiedział cicho Valentine, podniósł dłonie, wyciągnął je w znaku gwiazdy i krzyknął: “Niech żyje Koronal! Niech żyje Lord Hissune!"7Troje spośród pięciorga wielkich ministrów Pontyfikatu znajdowało się już w sali rady, gdy wszedł do niej Hornkast.Po­środku, jak zwykle, siedział Ghayrog Shinaam, minister spraw zewnętrznych; rozwidlony język drżał mu nerwowo, jakby Shi­naam sądził, że wyrok śmierci ma zostać wydany nie na starca, któremu służył tak długo, lecz na niego.Obok stało puste krze­sło lekarza Sepulthrove, po prawej zaś zajął miejsce Dilifon, przygięty brzemieniem starości, poruszający się z wielkim tru­dem człowieczek, skulony na swym ozdobnym niczym tron sie­dzisku, opierający się o poręcz; tylko jego oczy ożywiał płomień, którego Hornkast nie widział w nich od lat.Pod przeciwległą ścianą usiadła tłumaczka snów Narrameer; bił od niej mroczny strach, jej stuletnie ciało w swym absurdalnym, czarodziejskim pięknie budziło przerażenie.Jak długo, pomyślał, cała ta trój­ka czekała na ten właśnie dzień? Jakie przysięgi złożyli w du­chu, by przyspieszyć jego nadejście?- Gdzie Sepulthrove? - spytał.- Z Pontifexem - odparł Dilifon.- Przed godziną wezwano go do sali tronowej.Powiedziano nam, że Pontifex znów zaczął mówić.- Dziwne, że mnie o tym nie poinformowano.- Wiedzieliśmy, że odbierasz wiadomość od Koronala - wy­jaśnił Shinaam.- Uznaliśmy, że najlepiej będzie ci nie prze­szkadzać.- Nadszedł wreszcie ten dzień, prawda? - Narrameer po­chyliła się w fotelu, spięta; palcami bezustannie przeczesywa­ła wspaniałe, gęste i błyszczące czarne włosy.Hornkast skinął głową.- Nadszedł wreszcie ten dzień - przytaknął.- Aż trudno uwierzyć - stwierdził Dilifon.- Ta farsa trwa­ła tak długo, jakby miała się nigdy nie skończyć.- Dziś nadszedł jej kres.Oto dekret.Muszę przyznać, że sformułowano go bardzo elegancko.Shinaam roześmiał się cienkim, przerywanym śmiechem.- Chciałbym wiedzieć, jakich to eleganckich słów używa się, skazując na śmierć rządzącego Pontifexa.Mam wrażenie, że przyszłe pokolenia wiele czasu poświęcą studiowaniu tego do­kumentu.- Dekret nie skazuje na śmierć nikogo - wyjaśnił Horn­kast.- Nie daje nikomu żadnych instrukcji.Jest po prostu li­stem kondolencyjnym Koronala Lorda Valentine'a, wyrazem żalu z powodu śmierci jego ojca i ojca nas wszystkich, wielkie­go Pontifexa Tyeverasa.- Ach! Valentine okazał się sprytniejszy, niż sądziłem - za­chichotał Dilifon.- Jego ręce pozostają czyste.- I zawsze były - stwierdziła Narrameer.- Powiedz mi, Hornkaście, kto ma zostać nowym Koronalem?- Wybrano Hissune'a, syna Elsinome.- Młodego księcia pochodzącego z Labiryntu?- Właśnie jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl