[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapewne byÅ‚a HetytkÄ…, SyryjkÄ… albo mieszkankÄ… którejÅ› z tajemniczych krain poza obszarem Morza Åšródziemnego.Albo praprababkÄ… Heleny TrojaÅ„skiej.WydawaÅ‚a siÄ™ dziwnie spiÄ™ta, jak naciÄ…gniÄ™ta sprę¿yna.Jej bÅ‚yszczÄ…ce oczy wyrażaÅ‚y.co? Niepokój? Niepewność? Ciekawość? A może i Å›lad zainteÂresowania seksualnego? Ale najwyraźniej bardzo siÄ™ staraÅ‚a kontrolować swoje zachowanie.- Nieznajomy, czÅ‚owiek z Ameryki, wróciÅ‚ - odezwaÅ‚a siÄ™.- WyglÄ…dasz już zdrowiej.Widocznie ciężka praca ci sÅ‚uży.- Tak - odparÅ‚.- MyÅ›lÄ™, że tak.- Eyaseyab twierdzi, że jesteÅ› ambasadorem.- Można tak powiedzieć.- Ambasadorowie powinni przybywać na dwór, a nie do Å›wiÄ…tyni bogini.- Zgadza siÄ™.Ale ja nie mogÄ™ tego zrobić.- Ich oczy spotkaÅ‚y siÄ™ na chwilÄ™.- Nie mam żadnych listów uwierzytelniajÄ…cych, które umożliwiÅ‚yby mi dostanie siÄ™ na dwór.W caÅ‚ych Tebach jesteÅ› jedynÄ… ważnÄ… osobistoÅ›ciÄ…, do której mam dostÄ™p.PrzyÂszedÅ‚em prosić ciÄ™ o pomoc.BÅ‚agać ciÄ™ o niÄ….- Pomoc? Jakiego rodzaju? ZwilżyÅ‚ wargi.- Dwoje ludzi z mojego kraju mieszka gdzieÅ› tu, w Tebach.PrzybyÅ‚em do Egiptu, aby ich odnaleźć.- Mówisz: dwoje ludzi z Ameryki?- Tak.- Mieszka w Tebach?- Tak.- Twoi znajomi?- NiezupeÅ‚nie.Ale muszÄ™ ich odnaleźć.- Musisz?- Tak.PokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ….PrzestaÅ‚a patrzyć mu w oczy, wydawaÅ‚o siÄ™, jakby wpatrywaÅ‚a siÄ™ w jakiÅ› punkt za jego lewym policzkiem.- Kim sÄ… ci ludzie? SkÄ…d siÄ™ tu wziÄ™li?- No cóż.- I dlaczego odnalezienie ich jest dla ciebie takie ważne?- To.dÅ‚uga historia.- Opowiedz mi.ChcÄ™ dowiedzieć siÄ™ wszystkiego.Nie miaÅ‚ nic do stracenia.Ale od czego zacząć? Przez moment wahaÅ‚ siÄ™, a potem sÅ‚owa same zaczęły cisnąć mu siÄ™ na usta.WyznaÅ‚ jej wszystko.Mój kraj, mówiÅ‚, jest tak daleko, że nie byÅ‚abyÅ› w stanie sobie tego wyobrazić.Jest tam SÅ‚użba - rodzaj kapÅ‚aÅ„stwa, myÅ›l o rym w ten sposób - która wysyÅ‚a swoich emisariuszy do odlegÅ‚ych paÅ„stw.JakiÅ› czas temu wysÅ‚ano dwoje, mężczyznÄ™ i kobietÄ™, do miejsca zwaÂnego Rzymem - Rzym jest bardzo odlegÅ‚y, niemal tak samo, jak mój kraj - ale zagubili siÄ™ w czasie podróży, pojechali za daleko, aż do ziemi nad Nilem, i od tego czasu nie byÅ‚o od nich żadnych wiadomoÅ›ci.WsÅ‚uchiwaÅ‚ siÄ™ we wÅ‚asne sÅ‚owa, zdajÄ…c sobie sprawÄ™, że mówi już ponad pół godziny.Na niej zapewne robiÅ‚o to wrażenie zupeÅ‚nego nonsensu.ZauważyÅ‚ malujÄ…cy siÄ™ na jej twarzy wyraz jakby irytacji, niedowierzania czy nawet szoku, ale równie dobrze mogÅ‚o to być tylko zdumienie.Wreszcie powiedziaÅ‚ jej wszystko i zamilkÅ‚.A jej twarz napięła siÄ™, wyglÄ…daÅ‚a jak maska.Ku jego zdumieniu niespodziewanie maska opadÅ‚a.ZobaczyÅ‚ Å‚zy, które nieoczekiwanie pojawiÅ‚y siÄ™ jej w oczach i zaczęły spÅ‚ywać, pozostawiajÄ…c na policzkach ciemne smugi z rozpuszczonej farbki.DrżaÅ‚a na caÅ‚ym ciele.Skrzyżowawszy rÄ™ce na piersiach, nerwowo krążyÅ‚a po kamiennej posadzce.Co on takiego powiedziaÅ‚, co zrobiÅ‚?OdwróciÅ‚a siÄ™ i popatrzyÅ‚a na niego z odlegÅ‚ego kraÅ„ca pokoju.Nawet z tej odlegÅ‚oÅ›ci widziaÅ‚ jej wzburzenie.Nerwowe drżenie policzków, ust, poruÂszenia grdyki.StaraÅ‚a siÄ™ coÅ› powiedzieć, ale nie byÅ‚a w stanie.W koÅ„cu siÄ™ przemogÅ‚a.- Jak nazywajÄ… siÄ™ ci ludzie, których poszukujesz?- Nie zrozumiesz.- Powiedz.- To amerykaÅ„skie imiona.Nie używajÄ… ich, jeÅ›li tu mieszkajÄ….- Podaj mi ich imiona.WzruszyÅ‚ ramionami.- Jedno z nich nazywa siÄ™ Elaine Sandburg.A drugie - Roger Lehman.Przez dÅ‚ugÄ… chwilÄ™ panowaÅ‚a cisza.KapÅ‚anka zwilżyÅ‚a usta; jej jÄ™zyk wykonaÅ‚ szybki, wężowaty ruch.Jeszcze raz zaczęła coÅ› bezgÅ‚oÅ›nie mówić.GwaÅ‚townie krążyÅ‚a po pokoju.Widać byÅ‚o, że szarpiÄ… niÄ… jakieÅ› niezwykle silne uczucia; ale jakie? Co siÄ™ staÅ‚o? Czemu dwa obce nazwiska wywoÅ‚aÅ‚y u niej tak silnÄ… reakcjÄ™? CzekaÅ‚, zastanawiajÄ…c siÄ™, o co chodzi.- Chyba jestem szalona, że ci to mówiÄ™ - powiedziaÅ‚a w koÅ„cu niskim, chrapliwym gÅ‚osem, który z trudem rozpoznaÅ‚ jako jej wÅ‚asny.ByÅ‚ tym bardziej zdumiony, że mówiÅ‚a po angielsku.- Ale nie potrafiÄ™ już dÅ‚użej ciÄ™ okÅ‚amywać.OdnalazÅ‚eÅ› jednÄ… z osób, których szukasz.Jestem Elaine Sandburg.- To ty?- Tak.Absolutnie nie spodziewaÅ‚ siÄ™ czegoÅ› takiego.Przed oczami zawirowaÅ‚y mu mroczki.PoczuÅ‚ odrÄ™twienie szokiem, oszoÅ‚omienie.- Ale to niemożliwe - powiedziaÅ‚ bezmyÅ›lnie.- Ona ma zaledwie trzydzieÅ›ci dwa lata.- Twarz pokryÅ‚ mu rumieniec wstydu.- A ty masz co najmniej.Nie dokoÅ„czyÅ‚, zawstydzony.- Jestem tu już prawie piÄ™tnaÅ›cie lat - powieÂdziaÅ‚a.MusiaÅ‚a mówić prawdÄ™.Nie byÅ‚o innej możliÂwoÅ›ci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]