[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nóż na ulicy.StrzaÅ‚a z dachu.Trucizna w winie.- Możesz przyjąć obydwa - podpowiedziaÅ‚ Loial.- Wiem, że nie chcesz, Rand, ale to może być nawet zaÂbawne.Wieczór na dworze lorda albo nawet w królewskim paÅ‚acu.Rand, Shienaranie uwierzyli w ciebie.Rand skrzywiÅ‚ siÄ™.WiedziaÅ‚, że Shienaranie przez przyÂpadek uznali go za lorda, przypadkowe podobieÅ„stwo naÂzwisk, plotki wÅ›ród sÅ‚użby, a wszystko to nakrÄ™ciÅ‚y MoiraiÂne i Amyrlin.Ale Selene również uwierzyÅ‚a."Może ona też tam gdzieÅ› bÄ™dzie".Jednak Husin gwaÅ‚townie potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Budowniczy, nie znasz Daes Dae’mar tak dobrze, jak ci siÄ™ wydaje.Nie wiesz, jak obecnie w niÄ… grajÄ… w Cairhien.W wiÄ™kszoÅ›ci domów to by nie miaÅ‚o znaczeÂnia.Mimo iż tak spiskujÄ… przeciwko sobie, że aż noże sÄ… w ruchu, udajÄ…, że niczego nie robiÄ… tam, gdzie wszyscy mogÄ… zauważyć.Ale nie w przypadku tych dwóch.Dom Damodred dzierżyÅ‚ tron, dopóki Laman go nie utraciÅ‚ i teraz chce go odzyskać.Król by ich zniszczyÅ‚, gdyby nie byli nieomal równie potężni jak on.Nie znajdziesz zagorzalÂszych rywali niźli dom Riatin i dom Damodred.JeÅ›li mój pan przyjmie oba zaproszenia, obydwa domy bÄ™dÄ… o tym wiedziaÅ‚y natychmiast po tym, jak wyÅ›le odpowiedzi, i w obu pomyÅ›lÄ…, że on należy do spisku, jaki knuje druga strona.UżyjÄ… noża i trucizny równie szybko, jak spojrzÄ… na ciebie.- I jak sÄ…dzÄ™ - warknÄ…Å‚ Rand - wystarczy, że przyjÂmÄ™ tylko jedno zaproszenie, drugi dom uzna, że jestem sprzymierzony z tym pierwszym.Hurin przytaknÄ…Å‚.- I pewnie bÄ™dÄ… usiÅ‚owali mnie zabić, żeby udaremnić cokolwiek, w co jestem zamieszany.Hurin ponownie przytaknÄ…Å‚.- Czy w takim razie masz jakieÅ› pomysÅ‚y, jak mam nie dopuÅ›cić, by którykolwiek z tych domów chciaÅ‚ zobaÂczyć mego trupa?Hurin potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Bardzo żaÅ‚ujÄ™, że spaliÅ‚em te dwa pierwsze.- Tak, mój panie.ZgadujÄ™ jednak, że to by nie sprawiÅ‚o wiÄ™kszej różnicy.Czyjego byÅ› zaproszenia nie przyjÄ…Å‚ albo odrzuciÅ‚, Cairhienanie czegoÅ› by siÄ™ w tym dopatrywali.Rand wyciÄ…gnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„, a Hurin uÅ‚ożyÅ‚ na niej dwa zwoje pergaminu.Pierwszy byÅ‚ opieczÄ™towany, nie drzewem i koÂronÄ… domu Damodred, lecz szarżujÄ…cym dzikiem BarthaneÂsa.Na drugim widniaÅ‚ jeleÅ„ Galldriana.Najwyraźniej przez to, że nic nie robiÅ‚, udaÅ‚o mu siÄ™ wzbudzić zainteresowanie w najwyższych krÄ™gach.- Ci ludzie sÄ… szaleni - powiedziaÅ‚, starajÄ…c siÄ™ wyÂmyÅ›lić jakieÅ› wyjÅ›cie z sytuacji.- Tak, mój panie.- PozwolÄ™, żeby mnie z nimi zobaczyli w głównej izÂbie - powiedziaÅ‚ wolno.Wszystko, co ktoÅ› z głównej izby zauważyÅ‚ w poÅ‚udnie, docieraÅ‚o do dziesiÄ™ciu rodów jeszcze przed zmrokiem, a do pozostaÅ‚ych przed nastÄ™pujÄ…cym po nim Å›witem.- Nie bÄ™dÄ™ przeÅ‚amywaÅ‚ pieczÄ™ci.DziÄ™ki teÂmu dowiedzÄ… siÄ™, że jeszcze nie odpowiedziaÅ‚em na żadne z nich.Podczas gdy oni zaczajÄ… siÄ™, by zobaczyć, w którÄ… stronÄ™ skoczÄ™, ja może zarobiÄ™ kilka dni.Ingtar musi już niebawem nadciÄ…gnąć.Musi.- Teraz to jest myÅ›lenie godne Cairhienina, mój panie - zauważyÅ‚ Hurin, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ szeroko.Rand obdarzyÅ‚ go srogim spojrzeniem, po czym weÂpchnÄ…Å‚ pergaminy do kieszeni, dokÅ‚adajÄ…c je do listów od Selene.- Chodźmy, Loial.Może Ingtar już przyjechaÅ‚.Gdy razem z Loialem weszli do głównej izby, nikt ze znajdujÄ…cych siÄ™ w niej kobiet i mężczyzn nie spojrzaÅ‚ na Randa.Cuale polerowaÅ‚ srebrnÄ… tacÄ™, jakby od jej poÅ‚ysku zależaÅ‚o jego życie.UsÅ‚ugujÄ…ce dziewczÄ™ta pomykaÅ‚y miÄ™dzy stoÅ‚ami, jakby Rand i Loial w ogóle nie istnieli.Wszyscy goÅ›cie przy stoÅ‚ach co do jednego, wpatrywali siÄ™ w swoje kielichy, jakby wino czy piwo, mieÅ›ciÅ‚y wszystkie tajniki wÅ‚adzy.Nikt nie odezwaÅ‚ siÄ™ do nich ani sÅ‚owem.Po jakiejÅ› chwili wyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni zaproszenia i przyÂpatrzyÅ‚ siÄ™ pieczÄ™ciom, po czym schowaÅ‚ je z powrotem.Cuale podskoczyÅ‚ nieznacznie, gdy Rand skierowaÅ‚ siÄ™ do drzwi.Zanim zamknÄ…Å‚ je za sobÄ…, usÅ‚yszaÅ‚, jak na nowo ożywajÄ… rozmowy.KroczyÅ‚ ulicÄ… tak szybko, że Loial nie musiaÅ‚ skracać swoich kroków, by iść równo z nim.- Musimy znaleźć sposób na wydostanie siÄ™ z miasta, Loial.Ta sztuczka z zaproszeniami nie bÄ™dzie dziaÅ‚aÅ‚a dÅ‚użej niż dwa albo trzy dni.JeÅ›li Ingtar nie przybÄ™dzie do tego czasu, bÄ™dziemy musieli i tak wyjechać.- Zgoda - odparÅ‚ Loial.- Ale jak?Loial zaczÄ…Å‚ wyginać czubki grubych palców.- GdzieÅ› tutaj jest Fain, bo inaczej na Podgrodziu nie byÅ‚oby trolloków.JeÅ›li wyjedziemy, napadnÄ… na nas, gdy tylko znikniemy z oczu strażom miejskim.JeÅ›li bÄ™dziemy podróżowali z jakÄ…Å› karawanÄ… kupieckÄ…, na pewno na niÄ… napadnÄ….Å»aden kupiec nie najmuje wiÄ™cej jak piÄ™ciu albo szeÅ›ciu strażników, a ci prawdopodobnie ucieknÄ… na widok trolloka.GdybyÅ›my chociaż wiedzieli, ile trolloków i ilu SprzymierzeÅ„ców CiemnoÅ›ci ma Fain.PrzerzedziÅ‚eÅ› jego zastÄ™p.Nie wspomniaÅ‚ trolloka, którego sam zabiÅ‚, lecz sÄ…dzÄ…c po marsie na czole i sposobie, w jaki dÅ‚ugie brwi obwisÅ‚y mu na policzki, nie mógÅ‚ o nim zapomnieć.- Nieważne, ilu ich ma - powiedziaÅ‚ Rand.- DzieÂsięć to liczba równie fatalna jak sto.JeÅ›li zaatakuje nas dziesięć trolloków, to chyba tym razem już nam siÄ™ nie upiecze.Nie chciaÅ‚ siÄ™ zastanawiać nad sposobem, w który być może mógÅ‚by poradzić sobie z dziesiÄ™cioma trollokami.Ostatecznie to wcale nie wyszÅ‚o, kiedy próbowaÅ‚ przyjść z pomocÄ… Loialowi.- Też myÅ›lÄ™, że siÄ™ nam nie uda.Wydaje mi siÄ™, że brak nam pieniÄ™dzy, by zajechać dość daleko, ale nawet gdybyÅ›my usiÅ‚owali dotrzeć do doków podgrodzia.cóż, Fain na pewno kazaÅ‚ SprzymierzeÅ„com je obserwować.Gdyby mu wpadÅ‚o do gÅ‚owy, że wsiÄ…dziemy na jakiÅ› staÂtek.nie sÄ…dzÄ™, by siÄ™ przejmowaÅ‚, czy ktoÅ› zobaczy trolÂloki.Nawet gdyby udaÅ‚o nam siÄ™ im jakoÅ› wyrwać, muÂsielibyÅ›my siÄ™ wytÅ‚umaczyć strażom miejskim, a oni by z pewnoÅ›ciÄ… nie uwierzyli, że nie możemy otworzyć szkaÂtuÅ‚y, wiÄ™c.- Nie pozwolimy, by jakiÅ› Cairhienanin zobaczyÅ‚ szkaÂtuÅ‚Ä™, Loial.Ogir przytaknÄ…Å‚.- A miejskie doki to też nie jest najlepszy pomysÅ‚.Miejskie doki byÅ‚y zarezerwowane dla barek z ziarnem i statków wycieczkowych należących do arystokracji.Nikt do nich nie wchodziÅ‚ bez zezwolenia.Można byÅ‚o na nie popatrzeć z muru, lecz groziÅ‚o to upadkiem z tak wysoka, że nawet Loial mógÅ‚by skrÄ™cić sobie przy tym kark.Ogir wykrÄ™ciÅ‚ kciuk, jakby próbowaÅ‚ przemyÅ›leć również tÄ™ kweÂstiÄ™.- Moim zdaniem to fatalne, że nie możemy dotrzeć do Stedding Tsofu.Trolloki nigdy by nie weszÅ‚y na teren stedÂding.Ale nie sÄ…dzÄ™, by pozwoliÅ‚y nam zajechać tak daleko, nie atakujÄ…c przedtem.Rand nie odpowiedziaÅ‚.Dotarli do wielkiej wartowni znajdujÄ…cej siÄ™ we wnÄ™trzu bramy, przez którÄ… za pierwszym razem wjechali do Cairhien.Na zewnÄ…trz tÄ™tniÅ‚o i wrzaÅ‚o podgrodzie, przy bramie staÅ‚o dwóch strażników.Randowi wydaÅ‚o siÄ™, iż zauważyÅ‚ czÅ‚owieka ubranego w shienaraÅ„skie, niegdyÅ› przyzwoite, rzeczy, który na jego widok umkÂnÄ…Å‚ z powrotem w tÅ‚um, ale nie mógÅ‚ być tego pewien.Zbyt wielu tam byÅ‚o ludzi ubranych w stroje ze zbyt wielu krajów, wszyscy ogarniÄ™ci poÅ›piechem.WszedÅ‚ po stopniach do warÂtowni, mijajÄ…c stojÄ…cych przy drzwiach strażników w naÂpierÅ›nikach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]