[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- PuÅ‚kownik chce wymordować nas wszystkich - wyszlochaÅ‚ - cie-bie, mnie, moich braci i siostry, i kapitana Corzo także.przybyÅ‚em ciÄ™ostrzec.288W rzeczywistoÅ›ci uciekÅ‚ pozostawiajÄ…c braci ich wÅ‚asnemu losowi.Wkrótce potem wrzawa w obozie ucichÅ‚a jakby na rozkaz i przez wodÄ™dobiegÅ‚ nas wyraznie gÅ‚os chorążego królewskiego:- Ahoj, oficerze dowodzÄ…cy strażą, czy mnie sÅ‚yszysz? PuÅ‚kownikkÅ‚ania siÄ™ generaÅ‚owi i prosi go, aby zaraz przysÅ‚aÅ‚ lontu i prochu.Lon-tu i prochu!- Nie zwracajcie uwagi - bÅ‚agaÅ‚ don Diego.- To Toribio de Bedeter-ra.Należy do spisku, aby zwabić ciÄ™ na brzeg i tam poderżnąć ci gar-dÅ‚o.BojÄ™ siÄ™, że moi bracia już nie żyjÄ….I znowu zaczÄ…Å‚ pÅ‚akać.- Gdzie jest don Jacinto Merino, oficer dowodzÄ…cy strażą? - spytaÅ‚generaÅ‚.- Czy i on należy do spisku?Ale nikt jakoÅ› nie wiedziaÅ‚, co siÄ™ z nim staÅ‚o.Gdy nadszedÅ‚ Å›wit, wysÅ‚ano na lÄ…d zbrojmistrza w szalupie z beczkÄ…prochu i paroma Å‚okciami lontu.MiaÅ‚ polecenie krzyknąć: Wszystkodobrze , jeÅ›li zastanie Barretów przy życiu, w przeciwnym zaÅ› raziemilczeć.CzekaliÅ›my w wielkim napiÄ™ciu i niebawem dobiegÅ‚ nas po-cieszajÄ…cy okrzyk.DowiedzieliÅ›my siÄ™ pózniej, że nasze obawy byÅ‚y bezpodstawne;pewien mÅ‚ody wartownik, przestraszony odgÅ‚osem gaÅ‚Ä™zi ocierajÄ…cychsiÄ™ o jakieÅ› sÅ‚upy, zaalarmowaÅ‚ straże krzykiem: Dzicy napadajÄ…!Wtedy puÅ‚kownik daÅ‚ rozkaz chwycenia za broÅ„, ale żadnych krajow-ców widać nie byÅ‚o, natomiast pózniejsze krzyki wywoÅ‚ane byÅ‚y od-kryciem, że arkabuznikom z kompanii kapitana Corzo zabrakÅ‚o prochui lontów.CaÅ‚a sprawa skoÅ„czyÅ‚a siÄ™ kociÄ… muzykÄ… i wesoÅ‚ym Å›mie-chem, lecz wieść o tchórzostwie don Diega dostaÅ‚a siÄ™ na lÄ…d za po-Å›rednictwem zbrojmistrza i obiegÅ‚a wszystkie chaty.ROZDZIAA XVIIMALKONTENCIPuÅ‚kownik użyczyÅ‚ ksiÄ™dzu Antoniowi pomieszczenia w swoim du-żym nowym domu do czasu ukoÅ„czenia budowy plebanii, wikariusznatomiast nocowaÅ‚ jeszcze na okrÄ™cie w kabinie opróżnionej przez Ju-ana de la Isla.Pewnego dnia wracajÄ…c ze mszy wszedÅ‚ do Sali Map zpoważniejszym niż zwykle wyrazem twarzy, ja zaÅ› widzÄ…c, że ma jakÄ…Å›prywatnÄ… sprawÄ™ do głównego nawigatora, ucaÅ‚owaÅ‚em jego krzyż izostawiÅ‚em ich samych.Pózniej Pedro Fernandez opowiedziaÅ‚ mi:- Wikariusz przyszedÅ‚ mnie ostrzec, że wojsko postanowiÅ‚o opuÅ›cićwyspÄ™.Nie może mi powiedzieć, dokÄ…d chcÄ… pÅ‚ynąć ani kogo zamie-rzajÄ… wziąć za nawigatora, ale pewien jest, że w razie potrzeby użyjÄ…siÅ‚y.BÅ‚agaÅ‚em go, żeby udaÅ‚ siÄ™ jeszcze raz na brzeg i namówiÅ‚ ich dopozostania na posterunku ze wzglÄ™du na obowiÄ…zki, jakie mamy wobeckrajowców. Jeżeli o mnie chodzi - powiedziaÅ‚ wzruszajÄ…c ramionami - chÄ™tniezostaÅ‚bym na tej wyspie choćby i parÄ™ lat i nauczaÅ‚ krajowców.AlejeÅ›li Bóg zrzÄ…dzi inaczej, mój synu.- JesteÅ›my tu zaledwie miesiÄ…c - rzekÅ‚em z oburzeniem - i już do te-go doszÅ‚o?ChodzÄ…c tam i z powrotem po wÄ…skiej kajucie Pedro Fernandez wy-buchnÄ…Å‚:- Ach, jakąż chwiejnÄ… wieżę zamÄ™tu wznieÅ›liÅ›my na popioÅ‚ach am-bicji, niezgody, chciwoÅ›ci, próżnoÅ›ci i mÅ›ciwoÅ›ci! Wkrótce wszyscy290zginiemy pod jej gruzami, przyjacielu Andresie, jeÅ›li nie bÄ™dziemyniezÅ‚omnie wierni Panu Bogu i królowi.Nie mówiÅ‚em ci jeszcze, żewczoraj po poÅ‚udniu ktoÅ› chciaÅ‚ mnie zabić, gdy staÅ‚em przy bezan-maszcie.StrzaÅ‚ oddany byÅ‚ z zaroÅ›li za plażą.Drugi strzaÅ‚ poszedÅ‚ wstronÄ™ fregaty.Nie wiem, do jakiego tam ptaka mierzono; może doFrancisca Frau, nawigatora.Ale z Å‚aski boskiej obie kule chybiÅ‚y.- Po co by chcieli ciÄ™ zabijać? - zawoÅ‚aÅ‚em przerażony.- Któż to wie? - odparÅ‚ wysuwajÄ…c naprzód dolnÄ… wargÄ™.- Może poto, aby ich przyjaciel Martin Groe z San Felipe mógÅ‚ objąć po mniefunkcje głównego nawigatora? OdkÄ…d wypÅ‚ynÄ™liÅ›my z Callao narobi-Å‚em sobie wielu wrogów, poczÄ…wszy od puÅ‚kownika, a skoÅ„czywszy naoficerze rachunkowym, i liczba ich z każdym dniem roÅ›nie.Kapitanartylerii nienawidzi mnie teraz, bo kazaÅ‚em zbrojmistrzowi wystrzelić ztej armaty; a przecież zrobiÅ‚em to nie z chÄ™ci mieszania siÄ™ do sprawwojskowych, tylko po to, by osÅ‚onić oficera dowodzÄ…cego strażą, któryużywaÅ‚ sobie wtedy w cudzym Å‚ożu.Gdyby go generaÅ‚ przyÅ‚apaÅ‚, byÅ‚o-by doszÅ‚o do krwawego mordu.Nie wyjawiÅ‚ imienia kobiety, o którÄ… chodziÅ‚o; szeptano jednak, żedoña Mariana już siÄ™ pociesza po owdowieniu i zamyÅ›la o trzecim maÅ‚-żeÅ„stwie.Don Alwar Å›wiadomie ignorowaÅ‚ dysydenckie nastroje na lÄ…dzie wnadziei, że przyczyniÄ… puÅ‚kownikowi kÅ‚opotów i upokorzeÅ„.CzuÅ‚ siÄ™bezpieczny w kajucie generalskiej pod ochronÄ… dziaÅ‚ okrÄ™towych i sta-Å‚ej straży, zÅ‚ożonej z dobranych ludzi; gdyby żoÅ‚nierze chwycili zabroÅ„, udaÅ‚by siÄ™ na brzeg jako ich opiekun, rozwinÄ…Å‚by królewskisztandar i zakuÅ‚ puÅ‚kownika w żelaza.Nie braÅ‚ jednak pod uwagÄ™ po-wszechnej nienawiÅ›ci do Barretów, która sprawiaÅ‚a, że sympatie wiÄ™k-szoÅ›ci malkontentów przechylaÅ‚y siÄ™ na stronÄ™ puÅ‚kownika.PuÅ‚kownik ze swej strony nie zrobiÅ‚ nic.Zwiadom wÅ‚asnej prawoÅ›cii obowiÄ…zkowoÅ›ci i niewiele dbajÄ…c o przyszÅ‚ość, pozostawiaÅ‚291generaÅ‚owi wygaszenie pożaru, który zÅ‚oÅ›liwie wzniecili jego szwa-growie.WystarczaÅ‚o mu, że wojsko sprawiaÅ‚o siÄ™ jeszcze gracko namusztrze i pracowaÅ‚o dobrze pod jego rozkazami.Ale w przekonaniu Pedra Fernandeza pÅ‚omienie rozprzestrzeniaÅ‚ysiÄ™ szybko, wiÄ™c martwiÅ‚ siÄ™ bardzo widzÄ…c, że nawet wikariusz patrzyna to obojÄ™tnie, zaÅ‚ożywszy z rezygnacjÄ… rÄ™ce.PowiedziaÅ‚em mu:KsiÄ…dz Juan nie ma obowiÄ…zku interweniowania w sprawie dyscy-pliny wojskowej, chyba żeby zarówno don Alwar, jak puÅ‚kownik zwró-cili siÄ™ do niego o pomoc.Póki majÄ… z sobÄ… na pieÅ„ku, nic poradzić niemożna.Jest to choroba, która musi siÄ™ przesilić, abyÅ›my mogli miećnadziejÄ™ na polepszenie.- Nie zgadzam siÄ™ z tym - zawoÅ‚aÅ‚.- PodejmujÄ™ siÄ™ uspokoić ludziw pół godziny, jeÅ›li mi tylko don Alwar pozwoli!- Moim zdaniem - odrzekÅ‚em - zwracanie zbytniej uwagi na szem-ranie kilku wartogÅ‚owów może mieć tylko zÅ‚e skutki.Gdy byÅ‚em wczo-raj na lÄ…dzie, nie widziaÅ‚em żadnych oznak buntu.Dopóki sÅ‚uchajÄ…swoich oficerów.Ale mimo, że usilnie go od tego odwodziÅ‚em, poszedÅ‚ do kajuty ge-neralskiej.Doña Mariana siedziaÅ‚a tam sama, wachlujÄ…c siÄ™ ze znużeniem.- Gdzie generaÅ‚? - spytaÅ‚ jÄ….- W spiżarni - odpowiedziaÅ‚a.- Moja kochana siostra przekonuje gopilnie, że nie stać nas na żywienie nikogo wiÄ™cej poza naszÄ… najbliższÄ…rodzinÄ….Sumy, które do tej pory co tydzieÅ„ potrÄ…caÅ‚ ludziom z pensjilub wkÅ‚adów, już nie pokrywajÄ… wartoÅ›ci prowiantów, jakie przywiezli-Å›my z sobÄ…, ponieważ nie można zdobyć nowych na ich miejsce.Sio-stra powiada, że księża muszÄ… odtÄ…d utrzymywać siÄ™ z funduszu ko-Å›cielnego, a reszta musi radzić sobie, jak potrafi.Może siÄ™ postara zro-bić wyjÄ…tek dla ciebie, a może nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]