[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Później cesarz bez żadnego powodu odebrał im nawet miano wojska i odtąd granice państwa były pozbawione ochrony, a żołnierze zostali nagle zmuszeni wyciągać rękę do ludzi chętnie wyświadczających dobre uczynki.Inne znowu oddziały—a liczyły one nie mniej niż trzy i pół tysiąca ludzi — były dawniej przydzielane do straży pałacowej; nazywają ich scholarii.Skarb państwa od niepamiętnych czasów płacił im większy żołd niż innym, dawni zaś cesarze wybierali do tej zaszczytnej służby najlepszych ludzi spośród Armeńczyków.Ale od czasów cesarza Zenona wszyscy już, choćby najwięksi tchórze i ludzie całkowicie niezdatni do wojaczki, mogli ubiegać się o ten honor, a po pewnym czasie kupowali175go nawet niewolnicy, jeżeli tylko zapłacili odpowiednią cenę.Kiedy więc Justyn wstąpił na tron, Justynian powołał do tej zaszczytnej służby bardzo wielu ludzi i dzięki temu zarobił dużo pieniędzy; potem jednak, kiedy spostrzegł, że kontyngent został wyczerpany, powiększył go o dwa tysiące żołnierzy, tak zwanych “nadliczbowych".Ale gdy tylko sam został cesarzem, bardzo szybko pozbył się tych nadliczbowych, nie zapłaciwszy im przy tym ani grosza.Wymyślił za to pewien plan dla tych, którzy należeli do liczby właściwych scholarii.Mianowicie ilekroć zanosiło się na wysłanie armii do Libii, Italii czy przeciw Persom, kazał im również przygotowywać się do wymarszu, jak gdyby mieli brać udział w wyprawie, chociaż doskonale wiedział, że bynajmniej się do tego nie nadają.Oni zaś, w obawie, żeby się tak nie stało, rezygnowali z płacy za pewien określony czas; spotykało to ich bardzo często, a ponadto bezustannie, niemal codziennie, padali ofiarą Piotra, który przez cały czas swego urzędowania jako tak zwany magister dawał im się we znaki swoimi nieprawdopodobnymi złodziejstwami.Bo chociaż odznaczał się łagodnym charakterem i nie miał w sobie nic z pyszałka, to176jednak był największym złodziejem, jakiego ziemia nosiła, i wogóie bezwstydnym łotrem.O tym Piotrze wspominałem już poprzednio jako o mordercy Amalasunty, córki Teodoryka.W Pałacu są jeszcze inni, znacznie bardziej szanowani ludzie, którym skarb daje wyższe wynagrodzenie, ponieważ więcej zapłacili za prawo pełnienia swej służby.Nazywają się oni domestici i protectores i od niepamiętnych czasów nie mają nic wspólnego z rzemiosłem wojennym, gdyż wstępują do służby pałacowej jedynie dla stanowiska i splendoru; jedni z nich przebywają w Bizancjum, drudzy w Galacji lub innych miejscach.Ale Justynian nawet tych ludzi starał się zastraszyć metodami, które już opisałem, zmuszając ich w ten sposób do rezygnacji z należnej płacy.W wielkim skrócie opowiem jeszcze o kilku sprawach.Istniało prawo, że cesarz winien co pięć lat ofiarowywać żołnierzom pewną sumę w złocie.Tak więc raz na pięć lat rozsyłano po całym kraju ludzi, którzy każdemu żołnierzowi wręczali pięć złotych staterów; i pod żadnym pozorem nie wolno było tego zaniedbać.Ale ten człowiek, odkąd objął władzę, niczego podobnego nie zrobił ani nie zamierzał zrobić, cho-177ciąż minął już trzydziesty drugi rok jego rządów— aż wreszcie ludzie o tym zapomnieli.A oto jeszcze jeden sposób okradania poddanych.Ludzie służący cesarzowi i urzędnikom w Bizancjum czy to gdy noszą broń, czy kiedy sprawują pieczę nad dokumentami lub wykonują jakieś inne funkcje, zajmują z początku najniższe miejsce w hierarchii, a w miarę upływu czasu awansują i obejmują stanowiska tych, którzy zmarli lub odeszli ze służby; i każdy z nich przesuwa się coraz wyżej, aż osiągnie pierwszy stopień i najwyższe godności.Dla tych, którzy zaszli tak wysoko, przeznacza się od dawna niezmiernie wysokie wynagrodzenie, tak iż rocznie otrzymują oni ponad dziesięć tysięcy funtów w złocie.Dzięki temu nie tylko sami mają zapewnioną starość, lecz wielu innych dzieli płynące stąd korzyści, a państwo osiąga znaczny dobrobyt.Ale Justynian pozbawił ich niemal całkowicie tych przywilejów, ściągając przez to nieszczęścia zarówno na nich samych, jak l na wielu innych: albowiem nędza dosięgła najpierw tych, a potem rozszerzyła się na ludzi, którzy dawniej uczestniczyli w ich dobrobycie, l jeśli ktokolwiek zdoła obliczyć straty, które powstały w ciągu trzydziestu dwóch178lat, przekona się o rozmiarze ich krzywd.25.W taki to sposób ów tyran dręczył swoich oficerów.Z kolei pomówimy o tym, jak szkodził kupcom, żeglarzom, rzemieślnikom i ludziom parającym się handlem na rynku, a poprzez nich także wszystkim innym.W pobliżu Bizancjum są dwie cieśniny, jedna od strony Hellespontu między Sestos i Abydos, druga u wejścia do Morza Czarnego, nad którą leży Hieron.W cieśninie Hellespontu skarb państwa nie miał komory celnej, ale w Abydos przebywał na polecenie cesarza specjalny urzędnik, który badał, czy jakiś statek z bronią nie kieruje się w stronę Bizancjum bez cesarskiego glejtu, i sprawdzał, czy ktoś nie opuszcza miasta bez dokumentów i pieczęci odpowiedniego urzędu (nikt bowiem nie mógł stamtąd wyjechać bez zezwolenia wydanego przez urzędników podległych tak zwanemu magistrowi).Pobierał także od kapitanów jakieś nieznaczne opłaty, które zatrzymywał sobie jako wynagrodzenie za trudy.Natomiast ten urzędnik, który siedział nad drugą cieśniną, otrzymywał stałą pensję od cesarza i pilnie baczył na to wszystko, o czym już wspomniałem, a także sprawdzał, czy do barbarzyńców osiadłych179nad Morzem Czarnym nie płyną jakieś towary, których z terytorium rzymskiego nie wolno wywozić do wrogów.Także i on nie miał prawa przyjmować czegokolwiek od ludzi,którzy tamtędy płynęli.Ale po objęciu władzy Justynian ustanowił komorę celną w obu cieśninach i stale trzymał tam dwóch płatnych urzędników.Wypłacał i m ustaloną pensję, jednocześnie jednak żądał.Jaby za wszelką cenę starali się przekazywać mu stamtąd jak największe sumy.Im oczywiście zależało tylko na tym, żeby mu się przypodobać, wobec czego wkrótce ściągali z właścicieli statków całą cenę ładunku.Tak wyglądała jego działalność w cieśninach.W samym natomiast Bizancjum wymyślił coś innego.Jednemu mianowicie ze swych zaufanych, Syryjczykowi imieniem Addajos, polecił zabezpieczyć dla siebie jakieś zyski ze statków zatrzymujących się w porcie.On więc od tej chwili nie przepuszczał żadnemu statkowi zawijającemu do portu w Bizancjum i albo ściągał od kapitanów grzywnę równą wartości statku, albo zmuszał ich do odpłynięcia do Libii i Italii, l niektórzy z nich nie chcieli brać ładunku na drogę powrotną ani pływać dłużej po morzach i podpaliwszy statki ratowali się ucieczką [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl