[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona i ja wierzymy, że moja modlitwa u łoża chłopca może pomóc przy jego rekonwalescencji.- Jeśli w modlitwie używacie takich słów, to naprawdę cud, że Bóg rozumie, o co wam chodzi.- Wolno wam nie wierzyć, że modlitwa pomoże - przekonywał Thrower.- Ale przecież na pewno nie zaszkodzi.Miller spoglądał na przemian na pastora i na żonę.Thrower był pewien, że gdyby nie było tu Faith, gryzłby już śnieg obok Armora.Ale Faith była i wypowiedziała groźbę Lizystraty.Mężczyzna nie płodzi czternaściorga dzieci, jeśli nie pociąga go łoże małżeńskie.Miller poddał się.- Wejdźcie - przyzwolił.- Ale nie męczcie chłopca zbyt długo.- Nie dłużej niż parę godzin - zgodził się wdzięczny Thrower.- Minut! - nie ustępował Miller.Lecz Thrower zmierzał już do drzwi obok schodów, a Miller nie próbował go zatrzymać.Pastor był zadowolony.Jeśli będzie trzeba, może na długie godziny pozostać przy łożu chłopca.Zamknął drzwi; ci poganie nie powinni mu przeszkadzać.- Alvinie - zaczął.Chory leżał sztywno pod kocem.Krople potu lśniły mu na czole.Oczy miał zamknięte.Po chwili jednak poruszył lekko wargami.- Wielebny Thrower - szepnął.- Ten sam, Alvinie.Przyszedłem się modlić, by Pan nasz uwolnił twoje ciało od diabła, który sprowadził chorobę.Znów cisza, jakby słowa pastora docierały do chłopca z opóźnieniem, i z takim samym opóźnieniem wydobywała się odpowiedź.- Nie ma żadnego diabła.- Trudno od dziecka oczekiwać biegłości w kwestiach religijnych.Ale musisz wiedzieć, że ci tylko zostaną uzdrowieni, którzy mają dość wiary w uzdrowienie.Poświęcił kilka minut na przypomnienie chłopcu historii córki setnika i opowieści o kobiecie z chorobą krwi, która tylko dotknęła szaty Zbawiciela.- Wspomnij, co jej powiedział: Wiara cię uzdrowiła.Właśnie tak, Alvinie Millerze.Musisz mocno wierzyć, nim Pan da ci zdrowie.Chłopiec milczał.Thrower użył całej swej elokwencji, więc byłby urażony, gdyby Alvin zasnął.Wyciągnął rękę i długim palcem szturchnął chorego w ramię.Alvin odsunął się.- Słyszałem was - wymruczał.Niedobrze, że chłopiec wciąż był posępny.Przecież wysłuchał słowa bożego, które zsyła światło.- I co? - zapytał.- Wierzysz?- W co?- W pismo.W Boga, który cię uzdrowi, jeśli tylko zmięknie twoje serce.- Wierzę - szepnął Alvin.- W Boga.To powinno wystarczyć.Ale Thrower za dobrze znał historię religii, by nie pytać o szczegóły.Wyznanie wiary w bóstwo to za mało.Wiele istnieje bóstw, a wszystkie prócz jednego są fałszywe.- W którego Boga wierzysz, Alu Juniorze?- W Boga.- Nawet pogański Maur modli się do czarnego kamienia Mekki i nazywa go Bogiem! Czy wierzysz w Boga prawdziwego i czy wierzysz właściwie? Nie; rozumiem, że jesteś zbyt słaby i trawiony gorączką, by wyjaśnić zasady swej wiary.Będę zadawał ci pytania, a ty odpowiesz, czy wierzysz.Tak albo nie.Alvin leżał nieruchomo i czekał.- Alvinie Millerze, czy wierzysz w Boga bezcielesnego, niepodzielnego i nie znającego pasji? Wielkiego Stwórcę, który nie został Stworzony, który przebywa wszędzie, ale którego granic nie da się odnaleźć?Chłopiec zastanawiał się przez chwilę.- To przecież zupełnie bez sensu.- Nie musi mieć sensu dla umysłu przykutego do ciała materialnego - wyjaśnił Thrower.- Pytam jedynie, czy wierzysz? Wierzysz w Jedynego, co siedzi na szczycie nieskończonego tronu? W Istotę tak ogromną, że wypełnia wszechświat cały, a tak przenikliwą, że mieszka w twoim sercu?- Jak może siedzieć na szczycie czegoś, co nie ma szczytu? - zapytał Alvin.- Jak coś tak wielkiego może się zmieścić w moim sercu?Chłopiec był zbyt niewykształcony i prostoduszny, by pojąć złożony paradoks teologii.Jednak gra szła nie tylko o jego życie czy nawet duszę.Toczyła się o wszystkie dusze, które - jak mówił Przybysz - ten chłopiec doprowadzi do zguby, jeśli nie zostanie nawrócony na prawdziwą wiarę.- W tym tkwi piękno.- W głosie Throwera zagrały głębokie emocje.- Bóg przekracza granice naszego rozumienia; a jednak w swej nieskończonej miłości zniża się do nas, by nas zbawić mimo naszej głupoty i ignorancji.- Czy miłość nie jest pasją?- Widzę, że masz kłopot z ideą Boga - stwierdził Thrower.- Postawię zatem kolejne pytanie, może nawet ważniejsze.Czy wierzysz w bezdenną otchłań piekła, gdzie niegodziwcy wiją się w płomieniach i nigdy się nie spalą? Czy wierzysz w Szatana, wroga Pana naszego, który pragnie porwać twą duszę i na zawsze uwięzić w swym królestwie, by tam torturować przez całą wieczność?Alvin uniósł się nieco i pochylił głowę w stronę Throwera, choć nadal nie otwierał oczu.- W coś takiego mógłbym uwierzyć - odparł.Więc to tak, pomyślał kapłan.Chłopak ma jakieś doświadczenia z diabłem.- Czy go widziałeś, moje dziecko?- A jak wygląda wasz diabeł?- Nie jest mój.A gdybyś słuchał kazań, wiedziałbyś, bo opisywałem go po wielekroć.Tam, gdzie człowiek ma włosy na głowie, diabeł ma rogi bawołu.Gdzie człowiek ma ręce, diabeł ma szpony niedźwiedzia.Ma kopyta kozła, a głos jego jest rykiem głodnego lwa.Ku zdumieniu Throwera, chory uśmiechnął się, a jego pierś zadrgała od bezgłośnego chichotu.- I wy nas uważacie za przesądnych - powiedział.Gdyby Thrower nie widział na własne oczy, że chłopiec śmieje się radośnie słuchając opisu potwornego Lucyfera, nie uwierzyłby, że diabeł tak mocno pochwycił duszę dziecka.Musiał uciszyć ten śmiech.To przecież obraza Pana!Cisnął Biblię na pierś chorego, Alvin głośno wypuścił powietrze.Thrower przycisnął dłonią świętą księgę i poczuł, jak umysł wypełniają mu natchnione słowa.Wykrzyknął z pasją, jakiej nie doznał jeszcze nigdy:- Szatanie, odpędzam cię w imię Pana! Nakazuję ci opuścić tego chłopca, ten pokój, ten dom i nie wracać już nigdy! Nigdy już nie próbuj opanować duszy w tym domostwie; inaczej gniew boży zniszczy piekło po jego najdalsze granice!Cisza.Słychać było tylko ciężki oddech chłopca.Panował taki spokój, a w sercu pastora taka prawość, że nie miał wątpliwości, iż diabeł wysłuchał oracji i wycofał się natychmiast.- Wielebny pastorze - odezwał się Alvin.- Tak, synu?- Czy możecie już zdjąć mi z piersi Biblię? Jeśli były we mnie jakieś diabły, to chyba wszystkie już uciekły.Znowu zaczął się śmiać.Biblia podskakiwała pod dłonią Throwera.W jednej chwili radość kapłana zmieniła się w gorycz rozczarowania.Chłopiec potrafił śmiać się z diabelską złośliwością, gdy sama Biblia spoczywała mu na piersi, a zatem żadna potęga nie zdoła oczyścić go ze zła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]