[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego zawsze ona rzucana jest na pożarcie lwom?Hol przypominał rozmiarami boisko piłkarskie.Otaczała go potężna kolumnada, z sufitu zwieszały się kryształo­we żyrandole, a na podłodze leżały imitacje perskich dywanów.- Skrytki depozytowe? - rzuciła do dziewczyny w infor­macji.Panienka wskazała ostatnie drzwi po prawej stronie.- Dzięki - mruknęła Darby i ruszyła we wskazanym kierunku.Z lewej miała okienka kasowe, przed którymi stały średnio czteroosobowe kolejki, po prawej - setkę urzędników bankowych uwijających się przy telefonach.Była w największym banku w mieście i nikt nie zwracał na nią uwagi.Podziemia mieściły się za podwójnymi mosiężnymi drzwiami, które tak wypolerowano, że wyglądały jak złote.Bez wątpienia bank starał się stworzyć atmosferę bogactwa, bezpieczeństwa i stabilności.Drzwi uchylały się co jakiś czas, wpuszczając i wypuszczając klientów.Za dębowym biurkiem zasiadała sześćdziesięcioletnia matrona, przed którą stała tabliczka z napisem SEJFOWE SKRYTKI DE­POZYTOWE.Bardzo ważna pani nazywała się Virginia Baskin.Spojrzała na zbliżającą się klientkę i przywitała ją z ka­mienną twarzą.- Chciałabym dostać się do skrytki - powiedziała Darby, wstrzymując oddech.Wstrzymywała oddech już od dwóch minut i trzydziestu sekund.- Numer proszę - rzuciła pani Baskin, uderzając w kla­wiaturę i spoglądając na ekran komputera.- F 566.Wystukała numer i czekała na odpowiedź maszyny.Zmarszczyła brwi i spojrzała z niedowierzaniem na ekran, po czym przysunęła do niego twarz na odległość nie wię­kszą niż dwa cale.“Uciekaj!” - pomyślała Darby.Pani Baskin zmarszczyła się jeszcze bardziej i podrapała po bro­dzie.“Uciekaj, zanim ona sięgnie po telefon i wezwie straż­ników! Uciekaj, zanim zaryczy alarm, a ten idiota Grantham wpadnie z pistoletem do holu!”Matrona odsunęła się od monitora.- Skrytkę wynajęto zaledwie przed dwoma tygodniami - rzekła.- Owszem - odparta Darby, jakby to ona ją wynajęła.- Rozumiem, że pani Morgan.- Virginia zawiesiła głos i wystukała coś na klawiaturze.Dobrze rozumiesz, maleńka.- Tak, Beverly Anne Morgan.- Pani adres?- 891 Pembroke, Alexandria.Siwa pani kiwnęła głową w stronę monitora, który za­pewne widział to i zaaprobował.Ponownie uderzyła w kla­wiaturę.- Numer telefonu?- 703-664-5980.Odpowiedź spodobała się pani Baskin.Komputerowi również.- Kto wynajął skrytkę?- Mój mąż, Curtis D.Morgan.- Numer karty ubezpieczenia socjalnego?Darby spokojnie otworzyła nową, dużą torebkę skórzaną i wyjęła z niej portfel.Która żona pamięta numer karty ubezpieczeniowej męża? Zajrzała do portfela.- 510-96-8686.- Doskonale - pochwaliła ją pani Baskin i odsunąwszy się od komputera, sięgnęła do szuflady biurka.- Ile czasu zamierza pani spędzić w podziemiach?- Minutkę.Na niewielką leżącą na biurku podstawkę do pisania powędrowała szeroka karta informacyjna.- Proszę tu podpisać, pani Morgan.Darby złożyła nerwowo zamaszysty podpis w przezna­czonym do tego miejscu.Obok widniał podpis pana Morgana, złożony w dniu wynajęcia skrytki.Pani Baskin spojrzała na kartę, a Darby wstrzymała od­dech.- Czy ma pani klucz? - spytała.- Oczywiście - odparła Darby, obdarzając matronę cie­płym uśmiechem.Pani Baskin wyjęła z szuflady małe pudełko i wstała zza biurka.- Proszę za mną.Przeszły przez mosiężne drzwi.Podziemia były tak duże jak niejeden prowincjonalny bank.Skarbiec przypominał sarkofag i składał się z labiryntu korytarzyków prowadzą­cych do obszernych komnat.Minęły dwóch umundurowa­nych mężczyzn i przeszły przez cztery identyczne sale, z rzędami skrytek w ścianach.Depozyt numer F 566 znaj­dował się w piątej.Pani Baskin otworzyła swoje małe czar­ne pudełeczko.Darby rozejrzała się nerwowo i zerknęła za siebie.Virginia nie traciła czasu.Podeszła do skrytki F 566, wmurowanej w ścianę na wysokości barków, i wsunęła kluczyk do zamka.Spojrzała na Darby ponaglająco, jej oczy zdawały się mówić: “Kolej na ciebie, idiotko!” Darby wyciągnęła kluczyk z kieszeni i wsunęła go do sąsiedniej dziurki.Virginia przekręciła obydwa klucze i wysunęła skrzynkę na dwa cale ze ściany.Z zamka wyjęła klucz bankowy.Wskazała małe pomieszczenie zamykane drewnianymi, zasuwanymi drzwiami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl