[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.12PosiÅ‚ki wciąż jeszcze odbywaÅ‚y siÄ™ wspólnie, bo kuchnia ciotki Moniki miaÅ‚a zacząć funkcjonować dopieÂro od jutra.Rodzina wÅ‚aÅ›nie siadaÅ‚a do kolacji w pokoju paÅ„stwa Chabrowiczów, kiedy RafaÅ‚ z rumorem zbiegÅ‚ ze schodów.- Babciu, gdzie dziadek? - spytaÅ‚ już od drzwi.- Nie ma go w domu?- Gdzie ty siÄ™ podziewasz, chodźże wreszcie na kolacjÄ™! - powieÂdziaÅ‚a z naganÄ… ciotka Monika.- Dziadka szukam.Babciu, gdzie dziadek?Babcia wydawaÅ‚a siÄ™ niespokojna i trochÄ™ zdenerwowana.- Nie ma go - odparÅ‚a z westchnieniem.- W ogóle nie wiem, gdzie on zginÄ…Å‚.Jak wyszedÅ‚ po obiedzie, to go nie ma do tej pory.Dziadek pracowaÅ‚ w rozmaitych godzinach.ByÅ‚ rzeczoznawcÄ… zaÂtrudnionym w Centrali Filatelistycznej i zajmowaÅ‚ siÄ™ znaczkami.CzaÂsem chodziÅ‚ do pracy rano, czasem po poÅ‚udniu, czasem pracowaÅ‚ dÅ‚uÂżej, a czasem krócej, wieczorami jednak na ogół bywaÅ‚ w domu.DziÅ› akurat spóźniaÅ‚ siÄ™ wyjÄ…tkowo.Z caÅ‚ej rodziny jeden tylko RafaÅ‚ towarzyszyÅ‚ dziadkowi w jego zainteresowaniach, z zapaÅ‚em zbieraÅ‚ znaÂczki i zasiÄ™gaÅ‚ dziadkowych opinii.WÅ‚aÅ›nie w celu wydania opinii dziaÂdek byÅ‚ mu potrzebny.- DokÄ…d poszedÅ‚? - spytaÅ‚, siadajÄ…c przy stole.- Zdaje siÄ™, że do tej swojej Centrali Filatelistycznej - odparÅ‚a babcia.- Przecież o tej porze już tam chyba nie pracujÄ…?- No wÅ‚aÅ›nie.Toteż już siÄ™ zaczynam denerwować.Możliwe, że miaÅ‚ siÄ™ z kimÅ› spotkać, coÅ› mi mówiÅ‚ na ten temat, ale nie zapamiÄ™taÂÅ‚am.W każdym razie już dawno powinien być.- Mamo, nie przesadzaj, dopiero pół do dziewiÄ…tej - powiedziaÅ‚ uspokajajÄ…co pan Chabrowicz.- Ostatecznie, tatuÅ› od pewnego czasu jest już dorosÅ‚y.- Co ty tam wiesz! - fuknęła babcia.- Co z tego, że dorosÅ‚y, ale jak dziecko.- Dajcie spokój tatusiowi i przestaÅ„cie wpadać w panikÄ™ - powieÂdziaÅ‚a stanowczo ciotka Monika.- Mówcie dalej o tych mieszkaniach, bo to bardzo intrygujÄ…ce.WiÄ™c jak to byÅ‚o?Wszyscy od razu porzucili dziadka i wrócili do pierwotnego tematu.ByÅ‚ to temat najciekawszy w Å›wiecie.PaÅ„stwo Chabrowiczowie zapreÂzentowali sÄ…siadom jedno z owych mieszkaÅ„ do wyboru, z nadziejÄ…, że przypadnie im do gustu i zgodzÄ… siÄ™ wreszcie wyprowadzić.Nadzieja okazaÅ‚a siÄ™ zÅ‚udna, sÄ…siadka skrytykowaÅ‚a mieszkanie tak, jakby zaprezentowano jej psiÄ… budÄ™ albo szopÄ™ na wÄ™giel.PaÅ„stwo ChabrowiÂczowie czuli siÄ™ wrÄ™cz wstrzÄ…Å›niÄ™ci i Å›miertelnie oburzeni.- Wyobrazić sobie nie potraficie, jak grymasiÅ‚a! - opowiadaÅ‚a pani Krystyna z urazÄ… i niesmakiem.- Na wszystko krÄ™ciÅ‚a nosem, wygadyÂwaÅ‚a nieprawdopodobne androny! - Mieszkanie piÄ™kne, trzy pokoje, pierwsze piÄ™tro, kuchnia z oknem, balkon, duża Å‚azienka.Istna perÂÅ‚a, znacznie lepsze od naszego poprzedniego, a ona oÅ›wiadczyÅ‚a, że w takiej norze nie bÄ™dzie wegetować!- Co u licha mogÅ‚o jej siÄ™ tam nie podobać? - zdziwiÅ‚a siÄ™ ciotka Monika.- To jest patologiczny typ - oÅ›wiadczyÅ‚ z przekonaniem pan RoÂman.- Jednostka nienormalna, wypaczona umysÅ‚owo.ZażądaÅ‚a, żeby Å‚azienka byÅ‚a z oknem i drzwi inaczej porozmieszczane.WyÅ‚Ä…czÂnie w narożnikach pomieszczeÅ„.CoÅ› takiego w ogóle na Å›wiecie nie istÂnieje.ZnalazÅ‚em amatorów na zamianÄ™ tylko dziÄ™ki temu, że pÅ‚acimy przez PKO, dewizami ze spadku.Reszta pieniÄ™dzy na to pójdzie.ZnaÂkomity punkt, przy skwerze, wÅ›ród zieleni.- Wiecie, co na to powiedziaÅ‚a? - przerwaÅ‚a z rozgoryczeniem pani Krystyna.- Å»e jej ta zieleÅ„ nie odpowiada, bo bÄ™dzie miaÅ‚a mróÂwki w cukrze!- OszalaÅ‚a - stwierdziÅ‚a ciotka Monika.- A tutaj to nie ma mróÂwek w cukrze? To sÄ… zwykÅ‚e szykany, ona najzwyczajniej w Å›wiecie nie chce siÄ™ wyprowadzić.- Ja nie wiem, czego ona chce, może sobie wyobraża, że zamieszka w zamku-powiedziaÅ‚ gniewnie pan Roman.- RozmawiaÅ‚em z tym jej synem, wykrÄ™ciÅ‚ siÄ™, że on nic nie wie, bo mamusia decyduje.A mamuÂsia, moim zdaniem, jest poszkodowana na umyÅ›le!Ciotka Monika pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ….- WrÄ™cz przeciwnie, zdaje siÄ™, że jest kuta na cztery nogi.Widzi, że nam zależy, i liczy na to, że jej w koÅ„cu jeszcze dopÅ‚acimy.- Nic jej nie dopÅ‚acÄ™, bo już nie mam z czego.Nie wiem, co z niÄ… zrobić.- Udusić - podpowiedziaÅ‚ życzliwie RafaÅ‚.- To drugie mieszkanie ma Å‚azienkÄ™ z oknem i jest oddalone od zieleni - oznajmiÅ‚a sarkastycznie pani Krystyna.- Ciekawe, jaki arguÂment wymyÅ›li, utraciwszy mrówki w cukrze.Pewnie dla odmiany skryÂtykuje rozmieszczenie grzejników i zażąda, żeby byÅ‚y pod sufitem.- Ależ to wyglÄ…da zupeÅ‚nie beznadziejnie! - wykrzyknęła ciotka Monika z nagÅ‚Ä… irytacjÄ….- Czy nie można na niÄ… wywrzeć jakiejÅ› presji prawnej?- DowiadywaÅ‚em siÄ™ - wyznaÅ‚ pan Chabrowicz.- Owszem, to jest do przeprowadzenia.Wytoczyć jej sprawÄ™ sÄ…dowÄ…, oskarżajÄ…c o zÅ‚Ä… wolÄ™ i szykany, uniemożliwiajÄ…ce realizacjÄ™ testamentu.Już nie mówiÄ™ o kosztach, przez ten caÅ‚y spadek i tak pójdÄ™ z torbami, ale bÄ™dzie siÄ™ to ciÄ…gnęło w nieskoÅ„czoność.Wiecie, że mnie rozpacz ogarnia.- A już siÄ™ zdawaÅ‚o, że przebrnÄ™liÅ›my przez najgorsze i reszta pójÂdzie Å‚atwo! - westchnęła pani Krystyna.- Wprawiacie mnie w okropne przygnÄ™bienie - oÅ›wiadczyÅ‚a ciotka Monika, odkÅ‚adajÄ…c nóż i widelec.- TracÄ™ apetyt.- Niepotrzebnie tak siÄ™ przejmujecie - wtrÄ…ciÅ‚a nagle babcia, doÂtychczas wysÅ‚uchujÄ…ca relacji z zadziwiajÄ…cym spokojem.- Mama uważa, że co możemy zrobić? - spytaÅ‚ z urazÄ… pan RoÂman.- Prosta sprawa.Zarezerwujcie te mieszkania na jakiÅ› czas i weźÂcie na przeczekanie.To chyba Å‚atwe, nie?- Na jak dÅ‚ugo? Zarezerwować można, owszem, ci ludzie, ich wÅ‚aÂÅ›ciciele, wcale nie majÄ… zamiaru siÄ™ zamieniać, skusiÅ‚y ich tylko nasze dewizy.No i fakt, że odbywa siÄ™ to caÅ‚kowicie legalnie.BÄ™dÄ… mieli w banku konto dewizowe do dowolnego korzystania.Nikt inny im tego nie da, bo nikt inny nie dostaÅ‚ takiego idiotycznego spadku.Tylko, ile czasu mamy tak czekać?- Nie tak dÅ‚ugo, jak ci siÄ™ wydaje - odparÅ‚a babcia dziwnie tajemÂniczo.- Tylko patrzeć, jak ona zmieni zdanie.Zobaczycie.Janeczka nadstawiÅ‚a uszu.OgarnÄ…Å‚ jÄ… lekki niepokój, babcia byÅ‚a na najlepszej drodze do wygadania siÄ™ i zdradzenia sekretu.SiedziaÅ‚a po drugiej stronie stoÅ‚u, za daleko, żeby można byÅ‚o dać jej jakiÅ› znak.Janeczka czujnie sÅ‚uchaÅ‚a dalej.CaÅ‚a rodzina, nieco zaskoczona i zaintrygowana, utkwiÅ‚a wzrok w babci.- SkÄ…d masz tÄ™ pewność? - zainteresowaÅ‚a siÄ™ ciotka Monika.- Trzeba byÅ‚o posÅ‚uchać i popatrzeć, jak siÄ™ zachowywaÅ‚a przy tych oglÄ™dzinach - powiedziaÅ‚a z goryczÄ… pani Krystyna.- Nie ma znaczenia - odparÅ‚a lekceważąco babcia.- Przejdzie jej.Ja wiem swoje.Bardzo szybko znudzi jej siÄ™ mieszkać razem z nami.BrzmiaÅ‚o to wciąż trochÄ™ niezrozumiale, ale zarazem bardzo stanoÂwczo i napeÅ‚niaÅ‚o nikÅ‚Ä… nadziejÄ….Babcia musiaÅ‚a zapewne coÅ› wieÂdzieć.- Mamo, ty mnie chyba tylko tak pocieszasz - powiedziaÅ‚ niepewÂnie pan Roman.- Nie wierzÄ™ w takie szczęście!- Nic ciÄ™ nie pocieszam, mówiÄ™ ci, że wiem swoje.Ona tu miaÅ‚a do tej pory idealnÄ… swobodÄ™, a teraz trochÄ™ siÄ™ jej to ukróci.Janeczka nabraÅ‚a w pÅ‚uca powietrza.WiedziaÅ‚a już, co zrobi.- Co jej siÄ™ ukróci? - spytaÅ‚a ciotka Monika.- TÄ™ swobodÄ™.Ona, widzicie, bardzo lubi być tajemnicza.NadszedÅ‚ czas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]