[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tyś swych osadników też przeprowadził, ale niewiasty ich i dzieci dotarły do Velitrium tuż przed malowanymi diabłami.Gdyby młodzik Balthus i stary Rębacz nie powstrzymali ich przez jakiś czas, zarżnęliby każdą niewiastę i dziecko w Conajoharze.Przechodziłem przez miejsce, gdzie Balthus i pies stoczyli bój.Leżeli śród stosu martwych Piktów - siedmium naliczył, porąbanych jego toporem lubo poszarpanych kłami, a na drodze byli inni, naszpikowani strzałami.Bogowie, jakaż to musiała być walka!- Był prawym mężem - rzekł Conan.- Piję do jego cienia i cienia psa, co nie znał lęku.Wychylił część wina, a potem osobliwym tajemnym gestem wylał resztę na podłogę i roztrzaskał kielich.- Dziesięć piktyjskich łbów jego żywot opłaci, a siedem - psa, który był lepszym wojem od niejednego męża.I tropiciel, patrząc w posępne, rozżarzone błękitne oczy, wiedział, że barbarzyńska przysięga zostanie dotrzymana.- Nie odbudują fortu?- Nie.Conajohara stracona dla Aquilonii.Cofnięto granicę.Piorunowa Rzeka teraz nią będzie.Tropiciel westchnął i popatrzył na swą dłoń, stwardniałą od dzierżenia styliska topora i rękojeści miecza.Conan sięgnął długim ramieniem po dzbanek z winem.Tropiciel porównywał go z ludźmi siedzącymi wokół, z ludźmi, co padli nad utraconą rzeką, i z dzikimi, co za nią żyją.Conan nie był świadom zwróconego nań badawczego spojrzenia.- Barbarzyństwo jest naturalnym stanem ludzkości - rzekł w końcu tropiciel, patrząc posępnie na Cymmeryjczyka.- To cywilizacja jest nienaturalna.Jest zbiegiem okoliczności.I barbarzyństwo musi ostatecznie zatryumfować.SZKARŁATNA CYTADELA(Przełożył: Stanisław Plebański)Utrata Conajohary nie była jedynym dowodem, że źle się dziać poczyna w Aquilonii, najpotężniejszym królestwie hyboryjskim.Nieudolność i okrucieństwo króla Numedidesa stały się źródłem niezadowolenia, spisków, a wreszcie rebelii, na czele której stanął Conan.Pierwej jednak doszedł Cymmeryjczyk do stopnia generała w służbie aquilońskiej, w puch rozbił Piktów w wielkiej bitwie pod Velitrium i na własnej skórze przekonał się o charakterze zwyrodniałego władcy, gdy ten, wezwawszy go do stolicy na tryumf, zdradziecko pojmał.Skarb znaleziony przez Conana w piktyjskich puszczach stworzył poczynaniom rebeliantów bazę materialną, dowódczy geniusz Cymmeryjczyka nadał akcjom wojskowym niezbędny rozmach: wnet podeszli pod Tarantię, stolicę Aquilonii, i rychło ją zdobyli.Numedidesa zdławił Conan własnoręcznie, co zaś uczyniwszy zasiadł na tronie, popierany przez dalej widzących polityków aquilońskich.Nie minął jednak rok, nim przyszło królowi bronić korony i głowy przed sztyletami spiskowców.A nie było to ostatnie ani największe zagrożenie.1.Podle Lwa usidlili na równinie ShamuCzłonki mu żelaznymi spętali łańcuchyI śród ryku fanfar zakrzyknęli gromko:Wreszcie pręty klatki zatrzasły się za nim!O, biada wam, równinne i nadrzeczne grodyJeśli Lew kiedy jeszcze puści się na łowy.(ze starej ballady)Zamarł gwar bitewny; tryumfalne okrzyki zwycięzców niosły się nad pobojowiskiem, zagłuszając jęki konających.Powaleni zaścielali równinę niczym jaskrawo ubarwione liście po jesiennej burzy.Zachodzące słońce krzesało iskry z polerowanych szyszaków, srebrnych napierśników, złoconych kolczug i połamanych mieczy.Ciężkie zwoje jedwabnych królewskich sztandarów poniewierały się w błocie, zbrukane krwią.Tu i ówdzie piętrzyły się zamarłe w bezruchu zwaliska ciężkich, bojowych rumaków i zakutych w stal rycerzy; rozwiane grzywy i paradne pióropusze jednako splamione były szkarłatną posoką.Pomiędzy nimi i dookoła, niczym zaspy naniesione wiatrem, spoczywały splecione, pocięte i stratowane ciała w stalowych czepcach i skórzanych kubrakach - łucznicy i pikinierzy.Dźwięk tryumfalnych fanfar niósł się nad równiną, a podkowy miażdżyły ciała powalonych, gdy połyskujące stalą szeregi zwycięzców ciągnęły ze wszystkich stron niczym lśniące szprychy wielkiego koła, do miejsca, gdzie ostatni ocalały wojownik ciągle jeszcze toczył nierówny bój, dając odpór przeważającym siłom wroga.Dnia tego Conan, król Aquilonii, ujrzał, jak rozniesiono w puch, rozszarpano i w pień wycięto kwiat jego rycerstwa.W sile pięciu tysięcy doborowej jazdy opuścili granice Aquilonii zmierzając na południe i wkroczyli na trawiaste pastwiska Ophiru, by znaleźć się w potrzasku - ich dawny sojusznik, król Ophiru, Amalrus, połączył przeciw nim swe siły ze Strabonusem, królem Koth.Zbyt późno dostrzegł Conan pułapkę.Dokonał jednak wszystkiego, czego mógł dokonać wódz mający pięć tysięcy konnicy przeciw sunącym na niego siłom trzydziestu tysięcy rycerstwa, łuczników i pikinierów.Nie mając ni piechoty, ni łuczników, rzucił swą pancerną jazdę na nadciągającego wroga; ujrzał, jak zakuci w błyszczącą stal rycerze Amalrusa ścielą się pod kopiami aquilońskiej jazdy, przełamał środek wrażych szyków i gromił uciekających na łeb, na szyję, gdy wtem znalazł się w kleszczach nienaruszonych skrzydeł sprzymierzonych przeciw niemu armii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl