[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Policję zadziwiło ośmiu mieszkańców Olym­pic Tower, którzy plądrowali sklepy w zwartej ekipie, używa­jąc sześciu furgonetek (wszystkie legalnie wypożyczone od Hertza) i jednej ciężarówki.Zanim ich schwytano, zdołali załadować samochody żywnością o wartości ćwierć miliona dolarów.Oceniając odmienny charakter rabunków w różnych dziel­nicach, reporter “New York Post” zauważył: “Ludzie nie za­bierają tego, co uważają, że im się teraz przyda.Biorą to, co uważają, że im się należy”.W poniedziałek o świcie Detroit płonęło.Ciemne kłęby dymu unosiły się nad Hamtramck i Harper Woods, a smród pożogi docierał aż do St Clair Shores.Przez całą noc w mie­ście słychać było warkot policyjnych helikopterów i zawodze­nie syren radiowozów, a kiedy blade słońce wstało nad jezio­rem St Clair, miasto otoczone było wrakami samochodów dopalających się na trasach wylotowych, a centrum zamknię­te ciasnym kordonem Gwardii Narodowej.Ledwo przytomny po strasznej nocy, burmistrz Detroit powiedział dziennikarzom: “To była najstraszniejsza noc w mo­im życiu.To była czarna niedziela.Tak, czarna, nie żartuję.Tej nocy czarni ludzie zniszczyli mnie i Detroit”.Plądrowanie i niszczenie sklepów przybrało takie rozmia­ry, że dziennikarze nie nadążali z relacjami.Od pomocy, kiedy zaczęły nadchodzić pierwsze histeryczne informacje, począwszy od CBS, poprzez NBC i ABC, wszystkie sieci tele­wizyjne podejmowały decyzje o nadawaniu programu przez całą noc.Relacje reporterów z San Francisco, Nowego Orle­anu, Denver, Chicago, Waszyngtonu i Nowego Jorku były wstrząsające.Dziennikarzom o wiele łatwiej było relacjonować poszcze­gólne wydarzenia, niż podejmować próby podsumowania te­go, co działo się w całym kraju.Z Florydy, z restauracji “Cordon Bleu” w miejscowości Da­nia w Broward County, Harold Kane Kaufman-Yorbruggen roztrzęsionym głosem relacjonował telewidzom, jak zdziczała banda wdarła się do pomieszczeń kuchennych i splądrowała spiżarnie i lodówki.Zabrali tylko mięso i ryby, pozostawiając nietknięte, warte tysiące dolarów trufle i ślimaki.Jeden z pra­cowników powiedział do kamery:- Zdaje się, że mamy szczęście.Ci łupieżcy okazali się ludźmi o bardzo kiepskim smaku.W Elizabeth w stanie New Jersey kierownik supermarketu i jego żona zjawili się w sklepie już w kilka minut po przemó­wieniu Eda Hardesty'ego.Zabrali ze sobą kawę w termosie, dwie paczki kanapek, dwa colty AR-15 i jedenaście pudełek amunicji kalibru 7,62.Kilku okolicznych mieszkańców przy­biegło pod sklep wkrótce po nich i zaczęli dobijać się do drzwi.Gdy jednak kierownik wypalił do nich z broni, wyszedłszy uprzednio na dach, szybko się rozbiegli.W San Francisco dwoje Chińczyków otworzyło szeroko drzwi swojego sklepu przy Sacramento Street, a wewnątrz wywie­sili wielką kartkę: “Nadchodzą ciężkie czasy.Bierzcie, co chcecie”.Prawie nikt nie skorzystał z tego zaproszenia, mimo że pięć przecznic dalej potężny tłum złupił doszczętnie i spalił supermarket i sklep z alkoholem.Lecz chociaż o pojedynczych wydarzeniach mówić było o wie­le łatwiej, należało je łączyć i wysunąć jeden wniosek: przez kraj przetacza się fala paniki i poczucia wielkiej zdrady.Sta­ny Zjednoczone już wielokrotnie przeżywały trudne chwile.Wystarczy wspomnieć Wielki Kryzys; wielu ludzi straciło wów­czas dorobek całego życia.Teraz jednak zanosiło się na to, że wszyscy - bogaci i biedni, szczęśliwi i nieszczęśliwi - stracą wszystko, jeśli nie zdobędą gwarantującej przetrwanie ilości konserw, mrożonek i innych trwałych produktów spożyw­czych.Ponieważ chodziło wyłącznie o żywność, frustracja i uczucie zawodu, które pojawiły się nagle, w niedzielę wie­czorem, wybuchły z siłą nie spotykaną do tej pory w historii społeczeństwa amerykańskiego.Nie miało to nic wspólnego z moralizatorskimi wystąpieniami dotyczącymi wojny w Wiet­namie.Nie przypominało w najmniejszym stopniu fali prote­stów przeciwko brudom i korupcji w polityce, jaka przetoczy­ła się po wybuchu afery Watergate.Nadszedł czas histerii: kto nie ukradnie, ten nie zje, a więc zginie.Noc z niedzieli na poniedziałek przetoczyła się nad Stana­mi Zjednoczonymi niczym pożerający, apokaliptyczny cień.Pozostawiła po sobie dymy, zgliszcza budynków i wraki wy­palonych samochodów.W ciągu jednej nocy cały kraj się zmienił.Zadowolone, syte społeczeństwo stało się roztrzęsio­nym, przerażonym narodem, w którym żadna jednostka nie była pewna swej najbliższej przyszłości.Gwardia Narodowa wprowadziła stan wyjątkowy w prawie wszystkich, z wyjątkiem siedmiu, stanach.W poniedziałko­wy poranek na wszystkich drogach pojawiły się jeepy i wozy patrolowe.Jeśli okazywało się, że kontrolowany znajdował się zbyt daleko od własnego domu, natychmiast go aresztowa­no.O godzinie siódmej trzydzieści czasu centralnego prezy­dent USA wygłosił na żywo telewizyjne oświadczenie na te­mat wydarzeń ostatniej nocy:“To, co nasz kraj przeżył w ciągu minionych dwunastu godzin, uważam za najbardziej skrajny przykład samodestruk­cji, jaką mogliśmy sami dla siebie wymyślić.Nasza ojczyzna przeżywała już w przeszłości trudne i niespokojne chwile.Wierzę, że przeznaczeniem naszego narodu jest nieustannie się sprawdzać, bez względu na to, jak bolesne byłyby te testy.W wojnie domowej sprawdzaliśmy naszą wiarę w świętość indywidualnych praw każdego obywatela.Pochody w roku 1960 kazały nam jeszcze raz spojrzeć na sytuację czarnych współobywateli.Później były zabójstwa prezydenta Kennedy'ego i jego brata Roberta.i Watergate.Jednak wydarzenia ostatniej nocy nie były testem, nie sprawdziły ani naszej dumy z tego, że jesteśmy Amerykana­mi, ani zaufania do tego, co przez wiele lat wspólnie zbudo­waliśmy.Miniona noc w przerażający sposób ujawniła sła­bość naszego społeczeństwa.Ujawniła, że każdy z Ameryka­nów przedkłada własny brzuch ponad porządek i dobrobyt całego kraju.Dowiodła, że staliśmy się narodem słabych, egoistycznych, skorumpowanych konsumentów.Trudno mi ubrać w słowa to, co teraz myślę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl