[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Abywspomóc wiekowych rodziców albo kupić organ dla cierpiącego brata, księżnicz-ka-balerina musiała czasem podróżować bardzo daleko, może nawet do Tokio,57i tańczyć dla pieniędzy.Tańczenie dla pieniędzy, sugerowały te opowieści, niedawało szczęścia.* * *Sally zabrała ją do baru robata przy Earl s Court i zmusiła do wypicia szkla-neczki sake.W gorącym trunku pływała wędzona płetwa fugu, nadając mu kolorwhisky.Zjadły robata z dymiącego rusztu i Kumiko poczuła, że chłód się cofa.Chłód, ale nie odrętwienie.Wystrój baru wzbudzał głębokie poczucie kulturowe-go zamętu: potrafił jednocześnie odbijać tradycyjną sztukę japońską i wyglądaćjak projekt Charlesa Renniego Mackintosha.Dziwna była ta Sally Shears, dziwniejsza od wszystkich gaijin w Londynie.Teraz opowiadała Kumiko historie: historie o ludziach, którzy mieszkali w Ja-ponii, jakiej Kumiko nie znała, historie określające rolę ojca Kumiko w świecie.Zwiat opisywany przez historie Sally Shears wydawał się równie nierzeczywistyjak baśnie matki, ale Kumiko zaczęła pojmować podstawy i zakres władzy ojca. Kuromaku powiedziała Sally.Słowo to oznaczało czarną kurtynę.To z kabuki, ale określa człowieka, który załatwia, handluje przysługami.Ozna-cza za kulisami.Rozumiesz? To twój ojciec.To również Swain, ale Swain jestkobunem twojego starego, a w każdym razie jednym z nich.Oyabun-kobun, ro-dzic-dziecko.To właśnie dlatego Roger jest taki nadziany.I dlatego jesteś teraztutaj.Roger wiele zawdzięcza swojemu oyabunowi.Giri, rozumiesz? Jest człowiekiem wysokiej rangi.Sally pokręciła głową. Twój staruszek, Kumiko.On jest kimś.Jeśli musiał dla twojego bezpie-czeństwa przerzucić cię tutaj, to znaczy, że nadchodzą poważne zmiany. Poszłyście się napić? zapytał Petal.W jego okularach odbijała się migotliwie lampa od Tiffany ego: wyrastającena kredensie drzewko z brązu i witraży.Kumiko miała chęć zerknąć na marmu-rowe popiersie, za którym ukryła Maas-Neotek, ale zmusiła się, by wyjrzeć przezokno na ogród.Znieg miał kolor nieba nad Londynem. Gdzie Swain? spytała Sally. Szef wyszedł odparł Petal.Sally podeszła do kredensu i nalała sobie szklaneczkę scotcha.Kumiko za-uważyła, że Petal skrzywił się, gdy karafka ciężko stuknęła o gładkie drewno. Zostawił jakieś wiadomości? Nie. Spodziewasz się go jeszcze dzisiaj?58 Naprawdę trudno powiedzieć.Zjecie kolację? Nie. Zjadłabym kanapkę wtrąciła Kumiko.* * *Piętnaście minut pózniej, odłożywszy nie tkniętą kanapkę na czarny marmu-rowy blat nocnej szafki, usiadła pośrodku wielkiego łóżka z Maas-Neotekiempomiędzy bosymi stopami.Zostawiła Sally pijącą whisky Swaina i zapatrzonąw szary ogród.Ujęła aparat i Colin zogniskował się u stóp łóżka. Nikt mnie nie słyszy oznajmił pospiesznie, kładąc palec na wargach.I bardzo dobrze.Pokój jest na podsłuchu.Kumiko otworzyła usta, by odpowiedzieć, potem kiwnęła głową. Dobrze pochwalił ją. Sprytna dziewczynka.Mam dla ciebie dwierozmowy.Jedna między twoim gospodarzem a jego zarządcą, druga między go-spodarzem i Sally.Tę pierwszą nagrałem piętnaście minut po tym, jak schowałaśmnie na dole.Słuchaj.Kumiko zamknęła oczy i usłyszała brzęk lodu w szklaneczce whisky. Gdzie nasza mała Japonka? zapytał Swain. Położyła się już odpowiedział Petal. Ona mówi do siebie.Taka jed-nostronna rozmowa.Dziwaczne. O czym? Właściwie prawie o niczym.Wiesz, niektórzy ludzie to mają. Co? Mówią do siebie.Chcesz posłuchać? Jezu, nie.A gdzie nasza rozkoszna panna Shears? Ma wychodne. Następnym razem wezwij Berniego.Niech sprawdzi, co robi na tych swo-ich spacerach. Bernie. Petal parsknął śmiechem. Wróciłby w pieprzonej trumnie!Teraz Swain się roześmiał. To by było nawet niezle.Bernard z głowy, a żądza naszej słynnej brzytwynasycona.Nalej jeszcze po jednym. Beze mnie.Idę do łóżka, chyba że jestem ci jeszcze potrzebny. Nie mruknął Swain. Zatem stwierdził Colin, kiedy tylko Kumiko otworzyła oczy i zobaczy-ła go, wciąż siedzącego na łóżku w twoim pokoju znajduje się uruchamiana59głosem pluskwa; zarządca przesłuchał zapis i usłyszał, jak do mnie mówisz.Na-sze drugie nagranie jest bardziej interesujące.Twój gospodarz siedzi tam z drugąwhisky, wchodzi nasza Sally. Dobry wieczór usłyszała głos Swaina. Wyszłaś zaczerpnąć świeżegopowietrza? Odpieprz się. Zdajesz sobie sprawę, że to nie był mój pomysł.Staraj się o tym nie zapo-minać.I zapamiętaj, że mnie też trzymają za jaja. Wiesz, Roger, czasem mam ochotę ci uwierzyć. Spróbuj.To wiele ułatwi. A kiedy indziej mam ochotę podciąć ci to pieprzone gardło. Twój problem, moja droga, polega na tym, że nie nauczyłaś się przekazy-wać odpowiedzialności.Wciąż chciałabyś wszystko robić osobiście. Posłuchaj, dupku! Wiem, skąd jesteś, i wiem, jak dotarłeś tutaj, i nie ob-chodzi mnie, jak głęboko lizałeś dupę Yanace czy komukolwiek innemu.Sarakin!Kumiko nie słyszała jeszcze takiego słowa. Znowu się odezwali oznajmił Swain spokojnym, obojętnym głosem.Ona wciąż jest na wybrzeżu, ale wygląda na to, że niedługo się ruszy.Prawdo-podobnie na wschód.Do twojej dawnej rezydencji.Nic lepszego chyba nie wy-myślimy.Ten dom jest nieosiągalny.Mają tam tylu prywatnych ochroniarzy, żepowstrzymaliby sporą armię. Wciąż usiłujesz mnie przekonać, że to zwykłe porwanie, Roger? Próbujeszmi wmówić, że będą ją trzymać dla okupu? Nie.Nie było mowy o odsprzedaniu jej z powrotem. To dlaczego nie wynajmą tej armii? Nie ma powodu, żeby zatrzymali sięna zaledwie sporej, prawda? Zciągnij najemników.Chłopców od ekstrakcji kor-poracyjnych.Ona nie jest aż tak trudnym celem, nie gorszym niż jakiś naukowiecz topu.Wez do tego pieprzonych zawodowców. Chyba setny raz ci powtarzam, że nie tego chcą.Chcą ciebie. Roger, a co właściwie mają na ciebie, co? I czy naprawdę nie wiesz, comają na mnie? Nie.Nie wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]