[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Można by przysiąc, że lokaj jest prawdziwym lokajem, a jego pomocnik prawdziwym sługą.Tylko że w tym wypadku lokajem był pan Whitting—ton!Tommy wrócił do gospody i czekał tam na powrót Alberta.Ów godny wspólnik pojawił się niebawem.— No i co? — spytał z niecierpliwością Tommy.— Wszystko w porządeczku, sir.Kiedy oni pana wyganiali, okno się otworzyło i coś z niego wypadło.— Albert podał Tommy’emu skrawek papieru.— Owinięty był nim biurkowy przycisk — wyjaśnił.Na kartce było nabazgrane:„Jutro o tej samej porze”.— Świetna robota! — pochwalił Tommy.— Jesteśmy na dobrej drodze!Jednakże Albert jeszcze nie skończył:— No to ja też napisałem wiadomość na kartce, owinąłem nią kamień i wrzuciłem przez okno — pochwalił się.Tommy aż jęknął.— Twoja nadmierna gorliwość nas zgubi! — powiedział.— A coś napisał?— Napisałem, że jesteśmy w gospodzie.I napisałem, że jeśli jej się uda wydostać, to niech tam przyjdzie i zakumka jak żaba.— Chyba odgadnie, że to ty — odparł Tommy z westchnieniem ulgi.— Masz zbyt wielką wyobraźnię, Albercie.Na pewno byś nawet nie poznał rechotu żaby.Czyś ty kiedy w Londynie słyszał żabę?Chłopiec wydawał się zgnębiony.— No, głowa do góry! — pocieszył go Tommy.— Nie stało się nic złego.Ten lokaj to mój dobry znajomy.Założę się, że mnie poznał, chociaż nawet nie mrugnął.Oni nie chcą wzbudzać podejrzeń.Dlatego nam tak łatwo dotychczas szło.Nie chcą mnie całkowicie zniechęcić ani też nadmiernie ułatwiać sytuacji.Jestem pionkiem w grze, Albercie.Oto czym jestem… Bo widzisz, mój drogi, jeśli pająk pozwoli musze zbyt łatwo podejść, to mucha będzie podejrzewać pułapkę.W ich mniemaniu pan Thomas Beresford to bardzo pożyteczny młodzieniec, który pojawia się akurat we właściwym momencie.I niech pan Beresford ma się teraz na baczności!Tommy położył się spać w stanie silnego poruszenia.Opracował szczegółowy plan działania na następny wieczór.Był przekonany, że mieszkańcy Astley Priors są gotowi pozostawić mu pewien margines swobody działania.Dlatego przygotowywał dla nich dużą niespodziankę.W południe jego spokój został zakłócony.Otrzymał wiadomość, że w barze ktoś na niego czeka.Był to ubłocony i niechlujnie wyglądający woźnica.— Słucham, dobry człowieku? — zwrócił się do niego Tommy.— Znalazłem to.Chyba dla pana ta kartka, sir — odparł zapytany, podając Tommy’emu usmolony list, a właściwie w czworo złożony świstek, na którym można było odczytać: Proszę to oddać dżentelmenowi, który mieszka w gospodzie koło Astley Priors.Oddawca otrzyma za to dziesięć szylingów.Charakter pisma wskazywał na Tuppence.Dziewczyna sprytnie adresowała posłanie opisowo, zakładając, że Tommy może tu przebywać pod przybranym nazwiskiem.Chciał odebrać kartkę z rąk woźnicy, ale ten trzymał ją mocno.— A moje dziesięć szylingów?Szybko wyjął banknot z kieszeni i woźnica wypuścił list z ręki.Tommy rozłożył papier i przeczytał:Drogi Tommy!Od razu wczoraj zgadłam, że to ty.Nie przychodź dziś wieczorem.Będą na ciebie czatować.Rano wyjeżdżam.Słyszałam, że podobno do Walii, do Holyhead.Postaram się wyrzucić tę kartkę na drogę, kiedy wyruszymy.Annette opowiedziała mi o twojej ucieczce.Głowa do góry!TwojaTwopenceTommy głośno wezwał Alberta, jeszcze zanim skończył czytanie.— Pakuj moje rzeczy! Ruszamy w drogę!— Tak jest, sir — odparł głośno Albert, wbiegając na piętro.„Do Holyhead? Czy to oznacza, że…?” — Tommy był zaintrygowany.Raz jeszcze przeczytał powoli list.Nad głową słyszał ciężkie stąpanie Alberta.Chwilę się zastanawiał, po czym głośno wezwał chłopaka z powrotem:— Albert, zaczekaj! Jestem durniem! Rozpakowuj! Zostajemy.W głębokim zamyśleniu Tommy wygładzał kartkę.„Jestem być może wielkim durniem — pomyślał.— Ale ktoś inny też nim jest! I wreszcie wiem kto!”Julius wkracza do akcjiW swoim apartamencie w hotelu Claridge rozparty na kanapie Kramenin dyktował sekretarzowi po rosyjsku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]