[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiada, że stracił tak ze dwadzieścia procent majątku i głowa go od tego bolała nie będzie, a mnie kupi futro, żeby mieć jakąś przyjemność.Elunia wzruszyła się tą łaską opatrzności.- W takim razie musisz go odchudzić.Nie możesz się na niego otrząsać z zaciśniętymi zębami.To byłoby nieładnie.- Byłoby - zgodziła się Agata.- Widziałam go na zdjęciach, odchudzony wygląda całkiem całkiem.Nawet mi się spodobał.Mam zwolnienie lekarskie na tę rękę, chociaż prawie nic mi nie jest, posiedzę tutaj, w Konstancinie, i zajmę się posiłkami.Najważniejsze, że on się na odchudzanie zgadza, więc to już pół biedy.- No popatrz, jaki to jednak naprawdę dobry człowiek! Słuchaj, on cię kocha.Tego się nie powinno lekceważyć.- Toteż właśnie - przyznała Agata i rozłączyła się.Nie wiadomo, dlaczego Eluni zamajaczył jakoś na horyzoncie Kazio.Z lekkim wysiłkiem wypchnęła go z myśli, przeszkadzał jej bowiem podwójnie.Strzępił to szczęście ze Stefanem i wyrzutami sumienia odrywał od pracy, a robiła właśnie prospekty dla obrabowanego Parkowicza, wetknięte siłą między wcześniejsze zlecenia.Lojalność w stosunku do przyjaciółki kazała jej zadbać o stan finansowy przyszłego męża.Nie ulegało wątpliwości, że Agata Parkowicza poślubi, chociażby ze względu na dzieci, które, Elunia widziała to na własne oczy, były ze sobą zaprzyjaźnione bardziej niż prawdziwe rodzeństwo.Rezultaty zawodowe osiągnęła niezłe, umówiła się na dzień następny i przed wieczorem pojechała do kasyna, całkowicie zdecydowana coś z tym Stefanem wreszcie ustalić.W tym postanowieniu uparcie bruździło jej wychowanie i charakter, a także dotychczasowe życie, które nigdy nie postawiło jej w obliczu konieczności walki o mężczyznę.Nie musiała podrywać, sama była podrywana i mogła poprzestawać na dokonywaniu wyboru.Wybrała Pawełka, potem chętnie przystała na Kazia, teraz szczęście z Barniczem spadło na nią samo.I samo powinno się rozwinąć i zakwitnąć.Pozbawiona agresywności, daleka od natręctwa, najgłębiej przekonana, iż stronę czynną z natury reprezentuje płeć męska, Elunia zupełnie nie umiała ciągnąć chłopa ku sobie.Zdobywać go aktywnie.Rzucać się na niego.Czepiać się nachalnie, przypinać jak pijawka.Poza wszystkim babcia wmówiła w nią bez trudu, iż wyraźne latanie za mężczyzną to dyshonor, a nawet zgoła hańba, i latająca kobieta wszelką godność traci.Latać niewyraźnie w ostateczności można, ale należy czynić to tak, żeby nikt się nie połapał, a już najmniej zainteresowany.Obarczona ciężarem takich poglądów Elunia nie potrafiła znaleźć skutecznych sposobów działania i pozostawała w tyle za swoimi rówieśnicami co najmniej o całą epokę.Poza subtelną aluzję nie umiała się posunąć i efekty jej stanowczych decyzji były wysoce problematyczne.Stefan Barnicz pojawił się dopiero o dziesiątej wieczorem, kiedy rozczarowana, zniechęcona i nieszczęśliwa Elunia zamierzała już iść do domu.Szczęście w grze jakoś ją odbiegło, przegrywała stopniowo i zaczynało to być nudne.Jego głos za plecami dziabnął ją niczym ostrogą i sprawił, że nagle rozkwitła urodą.- Jak idzie? - spytał z lekkim roztargnieniem.- Miło cię widzieć.Nie były to słowa, wyrażające miłość ognistą, ale Eluni wystarczył sam dźwięk.Odwróciła się żywo ku niemu, tuż blisko ujrzała upragnioną twarz, włosami musnęła lekko jego ramię.Zaleciała ją woń wody kolońskiej i na moment zamarła ze wzruszenia.Stefan Barnicz tej cechy Eluni jeszcze nie znał.Oderwał wzrok od ekranu automatu i dostrzegł nieruchomość czarującej i kłopotliwej kobiety.Nie zrozumiał jej.- Jaka szkoda, że mam tak mało czasu - powiedział na wszelki wypadek, bo, jak wiadomo, brak czasu jest argumentem nie do odparcia, powszechnie używanym we wszystkich trudnych sytuacjach.- Chyba nawet przez parę dni nie zdołam cię zobaczyć.Miałem nadzieję na wczoraj, ale nie przyszłaś.Elunię odblokowało szybko, na jego obecność była bowiem, w gruncie rzeczy, nastawiona.Najbardziej radykalnie załatwiało ją zaskoczenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]