[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O Jezu, ratunku.Ta kretynka wyjawiała mi tu jakieś wstrząsające tajemnice! Zgadzałosię, robili diamentowy numer. Ach, Boże, różnie sobie płacą, jedni przelewem, inni gotówką, z tym że w dolarach,przy byle okazji.A Wierzchowicki? No jak to, potrzebny jest bardzo, nie wszyscy chcąsię ze sobą kontaktować osobiście, a on zna cały świat! Dogada się z każdym, dopoufnych rozmów jest w ogóle jedyny.I powiem pani, skąd się to bierze, on się poprostu podoba kobietom, a każdy ma jakąś żonę, przyjaciółkę, sekretarkę.Zrobią dlaniego wszystko, co zechce, rozpuściły go potwornie, stąd te jego idiotyczne poglądy,niesmaczne, kobiety dla niego, a on dla nich nic, raczy obdarzać je łaską i to ma byćszczęście.Jakieś kompletne pomieszanie pojęć.My też nie wszystkich przyjmujemy,chociaż kilku u nas bywa, wiceminister Kowalski, co za głupie nazwisko, jak możnasię tak nazywać jak tysiące innych ludzi, z ministerstwa, nie pamiętam, może finansów,a może handlu zagranicznego, robi mi takie awanse, że to wręcz żenujące! Nie uwierzypani, co od niego dostałam! Topazy! Oszalał chyba.I to w srebrze!106Wzgarda i uraza w jej głosie pozwoliły mi ocenić podarunek właściwie. Pewnie przyświadczyłam gorliwie. Powinny być w złocie.Lepiej pasująkolorystycznie. No, niechby chociaż! Ale topazy.? Skąpy idiota, więcej się z nim nie spotkam,niech sobie nie wyobraża.Z prokuratorem.jak mu tam, wyleciało mi z głowy.Więścik,Brzęścik.? Widują się w jego daczy, nawet nie wiem, gdzie to jest, mąż nie chce mnie zesobą zabierać.Zawsze przyjeżdża tam dwóch posłów, bardzo bogaci.Siedziałabym tam z nią do rana i diabli wiedzą jakie jeszcze informacje zdołałabymuzyskać, ale niestety, ten jej mąż jednak przyszedł.Bardzo przystojny i gburowatybufon.Za węgorza zapłacił, ze mną się nawet nie przywitał, chociaż mnie znał, zabrałżonę i wydarł mi z rąk zródło wiedzy.Zaledwie się oddalili, uprzytomniłam sobie, że tujest samoobsługa i płaci się przy odbieraniu potrawy, a nie po zjedzeniu.Jezus kochany,jak ona to załatwiła.?Nie wytrzymałam, spytałam kasjerki. A, proszę pani, tych państwa wszyscy znają odparła pobłażliwie. %7łonarobi, co chce, a mąż potem przychodzi i za wszystko płaci.Oni wynajęli całą willęod takich Kądziorków, Kądziorek powiada, że przez cały rok ryby nie tknie, tylko dogóry brzuchem będzie leżał, bo na co mu, dosyć zarobił.Kądziorkowa córkę do robotyzagnała, za te pieniądze Kądziorkówna do Paryża pojedzie.Czyste wariactwo, wszyscyo tym wiedzą.Kądziorkowa zakupy robi, Kądziorek do Gdańska po koniaki jezdzi,nawet i dla siebie kupuje.Różne tu ludzie przyjeżdżają, ale takich to jeszcze nie było,milion złotych to dla nich jak śmieć.Ochłonęłam o tyle, że wypieki zeszły mi z twarzy i poleciałam do majora.Zwierzeniakretynki przekazałam mu możliwie dokładnie, powinien zrozumieć z nich znaczniewięcej niż ja.Owszem, nie powiem, ucieszył się tak, że nawet tej uciechy nie starał sięukryć.Jako następny powinien ucieszyć się Jacek.* * *Zygmuś znalazł na mnie metodę.Pojawił się kwadrans po ósmej rano, zanimzdążyłam pomyśleć o wyjściu z domu.Poranek nigdy nie stanowił dla mnie atrakcyjnejpory, za mało miałam w sobie wigoru, żeby uciec przez okno. Sprawozdanie-sprawozdanie! wołał dziarsko już od progu. Zadaniewykonałem, proszę-proszę! W takiej aferze każda-każda chwila ważna, mamspostrzeżenia, wnioski-wnioski!Zrezygnowałam z walki, zrobiłam sobie herbatę, usiadłam i poddałam się klęsce.Niebyło siły, musiałam Zygmusia wysłuchać i dowiedzieć się wszystkiego o poczynaniachgrubego faceta w zielonej koszuli, który obchodził mnie tyle co psa piąta noga.107 Doprawdy-doprawdy mówił Zygmuś z wyraznym uznaniem. Pracowityzłodziej czy może włamywacz.? Upatrzył ofiarę, już-już zawarł znajomość, opisałem-opisałem go!Otworzył walizkę i zaczął ją przekopywać. Witał się-witał się! Byłem tuż-tuż! Poszedł do wody, pluskał się, pływał-pływał,wrócił, rozmawiali. znalazł miękki zeszyt i przekartkował. O, proszę-proszę!Włos ciemny.Obfity, krótki.Czoło wysokie.Ostre rysy, nos wąski, brwi asymetryczne,jedna prosta, druga trójkątnie uniesiona do góry.W nieznacznym stopniu.Zaczęło mi się coś wydawać..wargi średnio wąskie.Broda rozdzielona, z lewej strony stara szrama okołotrzech centymetrów, słabo widoczna.Na prawej skroni znamię, okrągłe, ciemne, nalewej dłoni brak ostatniego członu małego palca.No tak, dobrze mi się wydawało.Pan Janusz! Wzrost wysoki, prawie jak ja.Budowa szczupła.Oczy zmrużone, nie stwierdziłemkoloru.I co ty na to-co ty na to-co ty na to?Nie wiedziałam, co ja na to, ponieważ za skarby świata nie mogłam sobieprzypomnieć, co mu wczoraj nałgałam i jaką aferę wymyśliłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]