[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastosowałam zwyczajny szantaż.Oznajmiłam, że fakt przyjęcia na noc jakiejś osoby jest już powszechnie znany, a zatem niech robi, jak uważa.Albo przyzna się i udowodni, że była to Teresa, albo jej mąż poweźmie podejrzenia, iż był to osobnik odmiennej płci.Dama miała słaby charakter, złamała się i wyznała prawdę.Teresa zaczepiła ją po drodze między administracją a przydzielonym domkiem.Musiała zapewne być gdzieś w pobliżu i słyszeć, jak owa pani załatwiała sprawę i mówiła o mężu, który przybędzie z opóźnieniem, bo już o tym wiedziała.Był późny wieczór, ale Teresa przytomnie wybrała dobrze oświetlone miejsce, nie przestraszyła jej, od razu pokazała paszport, powiedziała, że ją okradli i że znajduje się w głupiej sytuacji.Na podróż do rodziny jej starczy, ale na nocleg wykluczone.Pani uwierzyła we wszystko, po bardzo krótkim wahaniu przyjęła ją do swego domku po cichu, tak żeby nikt nie widział, i prawie się z nią zaprzyjaźniła.Zorientowała się, że Teresa jest zdenerwowana i jakby czegoś się boi, ale kładła to na karb przykrych przeżyć.Wydawało jej się, że chyba Teresa wpadła w złe towarzystwo, któremu uciekła i które usiłuje ją znaleźć, zapewne po to, żeby okraść do końca.Złodziej, który był w nocy, niewątpliwie sądził, że Teresa ma gdzieś jeszcze ukryte dolary, i usiłował nimi zawładnąć.Odjechała niezupełnie rano, trochę później, bo zrobiła sobie pranie i musiała czekać, aż jej rzeczy wyschną.Torbę owszem, miała, taką czarną z czerwonymi wypustkami, miała także szczotkę do zębów i taki mały, lniany ręczniczek.Mówiła, że jedzie do Polanicy…— Ścierka z Cieszyna zmieniła charakter — oznajmiłam czekającej w napięciu rodzinie.— Pełni teraz funkcję ręcznika.Wracamy galopem do Polanicy, a nad całością imprezy zaczniemy się zastanawiać, jak już ją znajdziemy.Grunt, że jej się nic nie stało.— A ja nie wiem, czy nie trzeba się dowiedzieć, co ona zrobiła z tą łodzią — zauważył znienacka ojciec, lokując się w samochodzie.Powstrzymałam przekręcenie kluczyka w stacyjce j obejrzałam się do tyłu.Moja matka i Lucyna również spojrzały na ojca w zupełnym oszołomieniu.Przez chwilę w ogóle nie mogłyśmy zrozumieć, co mówi.— Z jaką łodzią? — spytała ze zdumieniem Lucyna.— No przecież wszyscy mówili, że Teresa uciekła łodzią przez jezioro.Motorówką.Ja w ogóle nie wiem, po co my za nią jeździmy, skoro ona od nas ucieka.Może sobie wcale nie życzy naszego towarzystwa?Jeszcze przez kilka sekund żadna z nas nie była w stanie zareagować na te słowa, w których ojciec zawarł stanowczo zbyt dużo treści.Potem, jak zwykle, obie szanowne siostry rzuciły się na niego z pazurami, na mnie zaś spłynęło kolejne natchnienie.— Tato, to nie Teresa uciekła motorówką, tylko bandyta! — wrzasnęłam, przekrzykując awanturę.— Ale masz rację, trzeba się dowiedzieć, skąd ją wziął!— No proszę! — ucieszył się ojciec.— Mówiłem, że nie można odjeżdżać stąd tak na olaboga.Ja mogę obejść to jezioro z kompasem.Tu są ryby.— I na kompas będziesz je łowił? — zainteresowała się zjadliwie moja mamusia.— Nie na kompas, tylko na robaki.Mam nakopane…— Ciekawe, po co mu kompas nad jeziorem — mruknęła Lucyna.— Nie widzi wody? Zobaczy, jak w nią wpadnie.Nie wiem, co wy tu jeszcze chcecie robić, to bez sensu.Co nas obchodzi łódź jakiegoś łobuza? Teresa tam czeka w Polanicy…— Krzywda jej się nie dzieje — przerwała Lucyna.— Do południa poczeka na pewno, gosposia da jej coś do jedzenia, a my przez ten czas może się czegoś dowiemy? To niegłupia myśl, żeby sprawdzić.Kiwnęłam głową.— Jasne.Im więcej będziemy wiedzieć, tym lepiej, kto wie, czy się nie przyda.Najpierw trzeba się przekonać, kto tu ma jakieś łodzie i gdzie.Podjedziemy, dokąd się da, a dalej się przejdzie.Nie zostawię przecież tej całej hecy bez rozwikłania…W trzech wypożyczalniach sprzętu złożono nam uroczystą przysięgę, że żadnej łódki w nocy na jeziorze nie było.Motorówki w ogóle są dwie, jedna w remoncie, a druga zamknięta na kłódkę, od której kluczyk cztery dni temu wpadł do wody i właśnie przemyśliwa się nad przepiłowaniem łańcucha
[ Pobierz całość w formacie PDF ]